Kropka nad i
Leszek Miller
Rząd postanowił przeczekać z nadzieją, że ci, co mają umrzeć, umrą. Wiadomo, że umarli nie głosują, a rząd jest zainteresowany tymi, którzy będą w przyszłości głosować - tak o walce rządu z pandemią mówił w "Kropce nad i" Leszek Miller, eurodeputowany, były premier. Jaka jest odpowiedzialność za sytuację pandemiczną premiera Mateusza Morawieckiego? Miller ocenił, że jest "zdecydowanie największa". - Pan premier ma swojego szefa, pana wicepremiera, ale patrząc na odpowiedzialność konstytucyjną, to jego odpowiedzialność jest bezdyskusyjna - zaznaczył. - Już dawno był czas, żeby podjąć radykalne decyzje. Jeżeli w ciągu najbliższych dni rząd się nie zdecyduje na to, żeby pójść pod prąd części opinii publicznej i zastosować rozmaite restrykcje, to będziemy mieli bardzo poważną sytuację - mówił. Jakie kroki należałoby podjąć w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa? - Każdy, kto się nie chce zaszczepić, ma takie prawo, ale jeżeli tego nie zrobi, to nie wejdzie do restauracji, kawiarni, hali sportowej, kina i nie wejdzie do zakładu pracy. Trzeba uruchomić mechanizmy, które będą powodowały, że nie będzie 60 procent zaszczepionych, ale 80 czy 90 - ocenił były premier. Drugim wskazanym przez niego rozwiązaniem, byłoby podjęcie decyzji o obciążaniu kosztami leczenia osób, które zachorowały na COVID-19, a które nie były zaszczepione. - Te dwie proste decyzje spowodowałyby, że stopień zaszczepienia natychmiast by wzrósł - mówił. Wskazał jednak, że "do tego trzeba odwagi". - Trzeba się przeciwstawić własnemu wyborcy i własnemu klubowi. Rząd to nie jest zabawka w piaskownicy. Jak pan premier podjął się tej posady i ma swoich ministrów, to trzeba podejmować trudne decyzje - powiedział Leszek Miller.