Konrad Krajewski jest jednym z kardynałów, których - szczególnie bukmacherzy - uznają za papabile. Jednak prawdopodobieństwo, że Polak zostanie papieżem, jest naprawdę niewielkie. Dlaczego? O tym pisze dla TVN24+ Tomasz P. Terlikowski, filozof i publicysta.
Jest taki stary dowcip o Janie Pawle II, który doskonale pokazuje, jakie jest podejście do polskich papieży w Kościele. Papież Polak miał stanąć przed Bogiem Ojcem, a ten miał mu zadać pytanie, kiedy w Kościele pojawią się kobiety kapłanki. Jan Paweł II odpowiedział: "To nie za mojej kadencji", a zaraz potem sam zadał pytanie: "Panie Boże, a kiedy kolejny Polak zostanie papieżem?". Na co Bóg odpowiedział z prostotą: "A to z całą pewnością nie za mojej kadencji". I ta anegdotka najmocniej pokazuje, jaka jest sytuacja polskich duchownych i kardynałów w Watykanie.
Kardynał Stanisław Dziwisz, a także polska grupa wokół Jana Pawła II, przyprawiła polskim duchownym okropną gębę, której nie udało się zdjąć w kolejnych latach. Polski Kościół jest również nieobecny w kluczowych debatach zapoczątkowanych przez Franciszka, co oznacza, że jego stanowisko jest kompletnie nieznane, a jego kandydaci nieprzewidywalni. I już tylko dlatego jest niezmiernie mało prawdopodobne, by którykolwiek z hierarchów polskich mógł zostać wybrany na papieża.
Elektorzy nie papabile
Ale jest jeszcze cały zestaw innych powodów.
Zacznijmy od tego, kto z Polski w konklawe będzie uczestniczył. To będzie czterech kardynałów, z których dwóch z całą pewnością nie jest nawet branych pod uwagę w potencjalnych układankach.
Pierwszym z tej dwójki jest kardynał Stanisław Ryłko, któremu ani wiek, ani usadowienie w Watykanie, zdecydowanie nie służą. Złośliwi mówią o zasłużonym kardynale, że jest on żywą skamieliną po Janie Pawle II, i tak też jest traktowany. Ale to nie jest główna jego wada. O wiele ważniejszy jest wiek duchownego. Kardynał Ryłko już 4 lipca wypada z listy elektorów, bo osiąga kardynalski wiek emerytalny.
Inna, bo jest on nieco młodszy, jest sytuacja kardynała Kazimierza Nycza. Przed nim wprawdzie jeszcze pięć lat obecności wśród elektorów, ale jako emerytowany metropolita warszawski i człowiek schorowany, sam oddał się do dyspozycji papieżowi Franciszkowi i został przeniesiony - odrobinę wcześniej niż wynikało to z kalendarza - na emeryturę. I to jest pierwszy argument, który czyni kandydaturę Nycza mało prawdopodobną. Jest jednak i drugi: kardynał nie jest specjalnie dobrze osadzony w Kościele w Europie, to nie była jego przestrzeń zainteresowania. On sam zresztą nigdy nie aspirował do odgrywania kluczowych ról w Kościele światowym…
Kardynał Ryś? Franciszkowy na tle Polski
Sytuacja dwóch pozostałych Polaków elektorów jest odmienna. Kardynał Grzegorz Ryś jest młody, wielokrotnie wspominano o tym, że możliwy jest jego transfer do Watykanu (na jakieś wskazane przez Franciszka stanowisko), a do tego uchodzi on za kardynała z ducha Franciszkowego. Zmarły papież mianował go na kilka kluczowych funkcji w Stolicy Apostolskiej, a dynamizm duszpasterski Rysia jest znany nie tylko w Polsce. Czy to wszystko wystarczy, by stać się realnym kandydatem? Czy kardynał z Łodzi może być kandydatem kompromisowym w rozmaitych kościelnych układankach?
Tego zupełnie wykluczyć się nie da, bo w kompletnie nieprzewidywalnym składzie kardynalskim różne sytuacje mogą się zdarzyć. Część kardynałów z globalnego Południa prosiła o późniejsze rozpoczęcie konklawe, bo chce lepiej poznać swoich kolegów, a to może oznaczać, że ich działania mogą być nieoczekiwane i zaskakujące. Część z nich może nie chcieć kandydata z Kurii Rzymskiej, a to będzie eliminować niektórych kardynałów już teraz typowanych jako papabile. Inni mogą wreszcie odrzucać część z bardziej reformatorskich pomysłów papieża Franciszka, a to może sprzyjać kardynałom z krajów Europy Środkowej, która uchodzi za jedno z miejsc oporu wobec najbardziej radykalnych pomysłów Jorge Maria Bergoglia.
I to mogłoby sprzyjać kardynałowi Rysiowi. Jeśli jest jakieś "ale" (a jest), to po pierwsze - metropolita łódzki nie wydaje się mieć takich aspiracji. Jak większość polskich hierarchów, unika zabierania głosu w kluczowych debatach Kościoła. Po drugie: synodalność i decentralizacja znajduje się wprawdzie w słowniku kardynała, ale to wcale nie oznacza, że możemy o nim mówić jako o kimś, kto ma wyraziste poglądy (takie lub inne) w tej sprawie. "Franciszkowość" kardynała Rysia jest dostrzegalna raczej na tle polskich hierarchów, a niekoniecznie wyróżnia go wśród kardynałów z Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych. Ale główną przeszkodą jest… wiek duchownego. Ryś jest kardynałem bardzo młodym, ma zaledwie sześćdziesiątkę, co oznacza, że mógłby być papieżem dwadzieścia kilka, a nawet trzydzieści lat. A od czasów Jana Pawła II i Kuria Rzymska, i część kardynałów nie przepadają za długimi pontyfikatami.
Dlaczego nie kardynał Krajewski?
Ostatnim z polskich kardynałów elektorów na tym konklawe jest jeden z bliższych współpracowników Franciszka, papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski. W tej chwili wysoko znajduje się także na listach bukmacherów, a nawet w części analiz watykanistów. Tyle że i on nie wydaje się wiarygodnym kandydatem, i to mimo że rzeczywiście w kwestiach ubogich bardzo blisko współpracował z Franciszkiem, a nawet mówi się o nim, że miał - w zasadzie nieograniczony - bezpośredni dostęp do papieża.
Dlaczego zatem nie on? Z trzech zasadniczych powodów. Pierwszym jest to, że jest Polakiem. Nie ma żadnych realnych powodów, by Polska, która jest dziś na marginesie życia kościelnego, dawała światu kolejnego w tym stuleciu papieża. Za bardzo chcieliby tego Włosi, którzy od dawna sugerują, że uspokojenie sytuacji w Kościele może przynieść dopiero ich rodak… Jeśli zaś chciano by wybrać kogoś spoza Italii, to trzeba powiedzieć jasno, że serce Kościoła bije teraz w krajach globalnego Południa. Polska z tej perspektywy nie ma na co liczyć.
Ale są też inne powody. Kardynał Krajewski jest z jednej strony zbyt radykalny w kwestiach społecznych, a z drugiej - zbyt polski w kwestiach doktrynalnych. Symbolem tego pierwszego jest zrywanie - w obecności kamer - zapieczętowanych liczników energii, by dostarczyć prąd do domów uchodźców i migrantów… To ważny sygnał, że kardynał jest gotów złamać nawet prawo stanowione, jeśli przynosi to wyższą korzyść, ale to też sygnał dla umiarkowanych kardynałów, którzy chcieliby uspokojenia symbolicznego wymiaru papiestwa. Papież wykonujący takie happeningi to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje - zdaniem części komentatorów - Watykan w czasach Trumpa.
Ten element jego postawy mógłby się podobać bardziej progresywnym kardynałom, ale… tych zniechęci raczej fakt, że w sprawach doktrynalnych, które dzielą Kościół, kardynał Krajewski raczej się nie wypowiada, a ci, którzy go bliżej znają, przyznają, że jest raczej konserwatywny. I to w duchu polskim, a nie włoskim. Jest bardziej Jano-Pawłowy niż Franciszkowy, a tego będą się raczej obawiać kardynałowie, którzy nie chcą powrotu do myślenia Karola Wojtyły.
Odszukać swoje miejsce
Wszystkie te rozważania pokazują, jaka jest istotna słabość polskiego katolicyzmu. Kościół w Polsce i jego hierarchowie ustawili się poza głównym nurtem debaty, i to wcale nie dlatego, że zabrali w niej głos, ale właśnie dlatego, że go nie zabrali. Afryka jasno sprzeciwia się pewnym pomysłom Franciszka, swoje stanowisko konserwatywne zajmuje także część hierarchów amerykańskich. Inni - choćby spora część Niemców, Włochów czy pewna część kardynałów z Zachodu - zajmują stanowisko zdecydowanie bardziej progresywne. Toczą się spory o celibat, o diakonat kobiet, o model decentralizacji, a polscy biskupi w tych sprawach milczą. Udają, że sporu nie ma.
I to jest główny zarzut do nich, i główna słabość polskiego Kościoła. Gdy Karol Wojtyła zostawał papieżem, jego stanowisko w sprawach kluczowych było znane, nie obawiał się on wysyłać swoich memorandów do papieża i zdecydowanie zabierać głos. Teraz takich hierarchów w Polsce, którzy zabieraliby publicznie głos, nie ma. A skoro nie ma ich, to nie ma także stanowiska. A tam, gdzie nie ma jakiegoś stanowiska, jakiejś jasnej postawy, tam nie ma także znaczenia w globalnym Kościele.
I dlatego zamiast rozmyślać, czy Polak zostanie następnym papieżem, warto zacząć uczestniczyć w debatach, spierać się i pracować intelektualnie. Każda inna postawa będzie tylko wspominaniem minionej chwały i samooszukiwaniem się.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: ALESSIA GIULIANI / Catholic Press Photo/PA/PAP