Jest taki stary dowcip o Janie Pawle II, który doskonale pokazuje, jakie jest podejście do polskich papieży w Kościele. Papież Polak miał stanąć przed Bogiem Ojcem, a ten miał mu zadać pytanie, kiedy w Kościele pojawią się kobiety kapłanki. Jan Paweł II odpowiedział: "To nie za mojej kadencji", a zaraz potem sam zadał pytanie: "Panie Boże, a kiedy kolejny Polak zostanie papieżem?". Na co Bóg odpowiedział z prostotą: "A to z całą pewnością nie za mojej kadencji". I ta anegdotka najmocniej pokazuje, jaka jest sytuacja polskich duchownych i kardynałów w Watykanie.
Kardynał Stanisław Dziwisz, a także polska grupa wokół Jana Pawła II, przyprawiła polskim duchownym okropną gębę, której nie udało się zdjąć w kolejnych latach. Polski Kościół jest również nieobecny w kluczowych debatach zapoczątkowanych przez Franciszka, co oznacza, że jego stanowisko jest kompletnie nieznane, a jego kandydaci nieprzewidywalni. I już tylko dlatego jest niezmiernie mało prawdopodobne, by którykolwiek z hierarchów polskich mógł zostać wybrany na papieża.
Elektorzy nie papabile
Ale jest jeszcze cały zestaw innych powodów.
Zacznijmy od tego, kto z Polski w konklawe będzie uczestniczył. To będzie czterech kardynałów, z których dwóch z całą pewnością nie jest nawet branych pod uwagę w potencjalnych układankach.