Rozmowy na szczycie

Incydent nad Morzem Czarnym. "Sytuacja stała się możliwością bezpośredniego starcia"

W programie "Rozmowy na szczycie" w TVN24 GO o incydencie nad Morzem Czarnym. Rosyjski myśliwiec Su-27 uderzył w śmigło bezzałogowego amerykańskiego drona MQ-9 Reaper. Amerykanie podjęli decyzję o zatopieniu drona. Skasowali też wszystkie zawarte w nim dane wywiadowcze. - Mamy sytuację, która potencjalnie stała się możliwością kolejnej eskalacji. Możliwością bezpośredniego starcia między Stanami Zjednoczonymi a Rosją - komentował Marcin Wrona. Podał również, że zdaniem amerykańskich republikanów źle się stało, że Joe Biden nie zareagował w tej sytuacji i nie wykonał żadnego ostrego ruchu. - Ja bym nie szedł tak daleko. Nie sądzę, aby po pierwszym takim incydencie należało oczekiwać ze strony amerykańskiej zdecydowanej reakcji sankcyjnej czy wojskowej - powiedział Wrona. Zaznaczył jednak, że gdyby Rosjanie jeszcze raz zachowali się w taki sposób, to Amerykanie powinni wykonać bardziej zdecydowany ruch, jak na przykład rozpoczęcie szkolenia ukraińskich pilotów. Jacek Stawiski przyznał, że "stonowane reakcje Amerykanów są uzasadnione". - Nie zapominajmy, że to była bezzałogowa maszyna - mówił. Dodał, że "to nie był skrajnie niebezpieczny incydent, ale miejsce, w którym to się wydarzyło, to miejsce bliskie teatrowi wojny". - Być może takie incydenty będą się powtarzać - stwierdził Stawiski. Przypomniał też, że "Rosjanie, od momentu aneksji Krymu i wzmożonego napięcia między Rosją a Zachodem, prowokują bezustannie samoloty NATO". - Rosjanom zależy, żeby ten konflikt bardziej eskalować i jest im na rękę pokazywanie, że są niby otaczani przez marynarkę i lotnictwo amerykańskie - mówił Stawiski. Marcin Wrona dodał, że Amerykanie w ostatnim czasie coraz częściej obserwują prowokacyjne zachowania rosyjskich pilotów. - Moim zdaniem Rosjanie starają się wywołać takie incydenty. Jeśli wydobędą szczątki tego drona, to będą je pokazywać w Moskwie i będzie to dla nich duża rzecz - powiedział Wrona.