|

Komu przeszkadza Dżordż?

Budynek mieszkalny
Budynek mieszkalny
Źródło: Shutterstock
Jest ich tyle, co kot napłakał. Nie muszą być w pełni wyposażone, nie są po remoncie, zdarza się, że znajdują się w gorszej lokalizacji. Mieszkania na wynajem z akceptacją zwierzaków znikają jednak w mig. - Jeśli mamy takie w ofercie, proces przebiega ekspresowo - stwierdza w rozmowie z TVN24+ Emilia Dobrowolska z Biura Nieruchomości Tyszkiewicz. - To działa jak magnes - przyznaje Jakub Myszka, dyrektor do spraw rozwoju w agencji nieruchomości Bracia Sadurscy. Artykuł dostępny w subskrypcji

Jakiego mieszkania pani szuka? - Obojętnie, abym tylko mogła zamieszkać z Charlie.

Inni dzwoniący w sprawie ogłoszenia:

"Szukamy już kilka miesięcy";

"To starsza pani, Lusia, cały dzień przesypia, niczego nie niszczy";

"Bella jest słodziakiem, ale husky. Nawet jak ktoś się godzi na zwierzaka, to woli, żeby był mniejszy".

Pani z maltańczykiem o imieniu Bruno: - Nas też nikt nie chciał.

- Z jamnikiem Dżordżem szukamy od pół roku. Komu on przeszkadza? - słyszymy kolejną historię o tym, jak trudno jest wynająć "zwierzolubne" mieszkanie.

I jeszcze komentarz z sieci: "Oglądałam kiedyś mieszkanie, gdzie zamiast podłogi była płyta wiórowa i koleś powiedział, że raczej mi go nie wynajmie, bo mam małego psa i mógłby zniszczyć parkiet".

Wynajem mieszkań ze zwierzętami bywa bardzo trudny
Wynajem mieszkań ze zwierzętami bywa bardzo trudny

Dlaczego tak wygląda rynek wynajmu? - Od lat panuje przekonanie, że najlepiej wynajmować mieszkania osobom bez zwierząt - tłumaczy nam Jakub Myszka, dyrektor do spraw rozwoju w agencji nieruchomości Bracia Sadurscy, która działa w Małopolsce.

- W blisko 90 procentach ofert, które posiadamy w agencji, właściciele mieszkań deklarują negatywne nastawienie do zwierząt - wyjaśnia.

Właściciele obawiają się zniszczeń. Chodzi o pogryzione meble, porysowane podłogi, zabrudzenia, brzydki zapach i sierść, które mogą być trudne do usunięcia.

Czytaj także: