|

"Umieramy od odłamków". Wojna dronów w Ukrainie

Obwód charkowski. Oddział dronów 154. brygady Sił Zbrojnych Ukrainy
Obwód charkowski. Oddział dronów 154. brygady Sił Zbrojnych Ukrainy
Źródło: PAP/Mykola Kalyeniak
A. walczy w Ukrainie. Stracił stopę podczas misji bojowej na minie zrzuconej przez drona. Teraz przygotowuje się do służby jako operator "efpewika", "bombera" albo "mawika". Opowiada, jak wyglądają ataki dronami na duże miasta i jak Ukraińcy próbują je strącać, a także jak wygląda walka na pierwszej linii frontu z użyciem tych latających śmiercionośnych urządzeń. "To jest jak z najgorszego horroru" - mówi.Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Trwa wyścig technologiczny - Rosjanie wciąż ulepszają drony, które wysyłają nad ukraińskie miasta, Ukraińcy zaś nieustannie zmieniają taktykę, by je strącać.
  • W tej rozgrywce liczy się nie tylko technologia, ale i pomysłowość połączona z determinacją.
  • Na pierwszej linii frontu jest podobnie. Chodzi o to, by zagłuszać urządzenia wroga i żeby samemu skutecznie go tą bronią atakować.
  • Dla żołnierza piechoty dron przeciwnika jest największym zagrożeniem. Zdecydowana większość zabitych i rannych to efekty działania tych urządzeń.
  • Wojna w Ukrainie to wojna dronów. "W ten sposób umieramy" - mówi A., nasz rozmówca, który dla własnego bezpieczeństwa musi pozostać anonimowy (zmieniliśmy także inicjał jego imienia).

Tomasz Słomczyński: Kiedy trafiłeś na wojnę w Ukrainie?

Czytaj także: