"Właśnie skończyłam trening, idę do domu" - powiedziała do koleżanek Magda. Rozmawiały we trójkę przez aplikację Messenger. "Ale teraz muszę przejść przez przejście dla pieszych, poczekajcie chwilę" - dodała.
Nastolatka opuściła rękę z telefonem - tak twierdzi jej przyjaciółka - nie rozłączyła połączenia i weszła na przejście przy ulicy Długiej w Żelechowie pod Garwolinem.
Zuzia (koleżanka trzynastolatki): - Nagle usłyszałam, że coś w Magdę uderzyło. Zaczęłam krzyczeć do telefonu "Madzia", krzyczałam kilka razy, ale ona już nie odpowiadała. Telefon dalej działał. Nagle usłyszałam głos mężczyzny, krzyczał: "przepraszam, nie zauważyłem cię".
Magda nie otworzyła już oczu. Zmarła tego samego dnia w szpitalu w Garwolinie.
Kierowca, który śmiertelnie potrącił nastolatkę, przekroczył dopuszczalną prędkość o 6 km/h - wyliczył powołany w tej sprawie biegły. Ten sam specjalista uznał, że Magda przyczyniła się do wypadku, bo powinna się rozejrzeć, zanim weszła na jezdnię. Winę, stwierdził jednak, ponosi kierowca SUV-a, który powinien być ostrożniejszy przy przejściu dla pieszych.
12 września przed Sądem Rejonowym w Garwolinie ruszył proces kierowcy. Mężczyźnie grozi osiem lat więzienia.
***
W rodzinnym domu mówili: "Madzia to niedługo nam z lodówki wyskoczy". Wszędzie jej było pełno.
- Córka kochała życie, miała wielu przyjaciół i wiele zainteresowań. Była takim dzieckiem, które miało dobry kontakt i z trzylatkiem, i trzynastolatkiem, i nawet 103-latkiem. Każdego traktowała z szacunkiem, potrafiła podnieść na duchu - powiedziała mi jeszcze przed rozprawą Aneta, mama Magdy. - Wpadała częstokroć do domu naszych znajomych. Mówiła: "Cześć wujek, cześć ciocia, jak ci minął dzień? Jak ci mija życie?". To były jej stałe teksty. Madzia działała tam, gdzie tylko mogła. Była w kole misyjnym, w harcerstwie, grała na gitarze, została wolontariuszką w Caritasie. I grała w siatkówkę. 29 sierpnia 2024 roku poszła na ostatni trening, za kilka dni miała zacząć siódmą klasę.
Dobrze się uczyła, chciała studiować medycynę.
Zginęła 130 metrów od domu.
"Nie widziałem cię, przepraszam"
Za kierownicą białego range rovera sport siedział 25-letni Patryk P., zawodowy kierowca, trzeźwy, niekarany. Przejeżdżał przez Żelechów ulicą Długą (ma w tym miejscu po jedynym pasie w każdym kierunku), kierował się w stronę Garwolina. To jedna z głównych ulic w mieście. Niedaleko szkoły, tuż przy kościele. Bardzo ruchliwe miejsce.
Było pogodnie, na drodze sucho. Magdę potrącił, kiedy przejeżdżał przez skrzyżowanie z ulicą Piłsudskiego. Trzynastolatka przechodziła przez oznakowane przejście dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej. Dochodziła dwudziesta, jeszcze nie zdążyły włączyć się latarnie.