Wybory kobiet

Posłanka PiS: Nie jestem w typie pani Janiny Goss, w sensie politycznym i jako człowiek

Myślę, że to uczucie jest odwzajemnione. Nie utrzymujemy kontaktów towarzyskich i gdyby to zależało od pani Goss, na pewno nie byłoby mnie na listach Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu - w taki sposób gościni nowego odcinka podcastu "Wybory kobiet", Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, komentowała swój konflikt z łódzką działaczką Prawa i Sprawiedliwości i przyjaciółką rodziny Kaczyńskich. Posłanka przyznała, że chciałaby powalczyć o stanowisko prezydenta Łodzi w zbliżających się wyborach samorządowych, ale zastrzegła, że nie rozmawiała o tym na razie z Jarosławem Kaczyńskim. – Myślę, że dla wielu łodzian jestem naturalnym kandydatem na prezydenta, przez lata działałam w mieście jako społeczniczka, walczyłam o prawa lokatorów. Gdyby taka propozycja padła, nie wykluczam jej przyjęcia. Ale znowu – jeżeli to będzie zależało od pani Goss, na pewno kandydatem PiS nie zostanę – mówiła van Heukelom.

 

Arleta Zalewska i Aleksandra Pawlicka komentowały też niedawną przepychankę posłów PiS ze Strażą Marszałkowską, podczas próby wejścia do Sejmu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Zdaniem prowadzących "Wybory kobiet" tego typu akcje nie dadzą partii paliwa przed wyborami samorządowymi. - Jarosław Kaczyński pokazał, że chce iść w politykę pięści, tzn. tam, gdzie nie możemy uzyskać swego (...) tam będziemy się rozpychać - oceniała Pawlicka. Arleta Zalewska stwierdziła, że Kaczyński osiągnął swój cel, jakim była próba wywołania awantury przed Sejmem. - Część polityków PiS patrzyła na to z zażenowaniem - mówiła dziennikarka, która była świadkiem zdarzenia. Opisywała też sytuację pod koniec całego zdarzenia, kiedy kilkoro ważnych posłów PiS naradzało się w samochodzie zaparkowanym nieopodal ul. Wiejskiej, a kiedy wysiedli, jeden z nich powiedział do dziennikarki "Faktów" TVN: "zagaszamy".