- Wiem, że często jestem oceniany trochę jako produkt (...). Wracając po kontuzji, rozegrałem chyba dwa mecze w lidze i po tych dwóch meczach zadzwoniłem do trenera Probierza, bo chciałem szczerze porozmawiać. Powiedziałem: "Trenerze, ja fizycznie nie czuję się najlepiej, ale też mentalnie". Miałem taki dołek, że czułem, że jadąc na to zgrupowanie, nie będę w stanie pomóc tej reprezentacji na takim poziomie, na jakim bym chciał - tak Robert Lewandowski tłumaczył swoją czerwcową nieobecność na zgrupowaniu kadry reprezentacji Polski na antenie TVP Sport. Ze strony sportowców i to takiej rangi rzadko słyszy się takie słowa. Czy Lewandowski ma prawo być zmęczony? To pytanie podzieliło nie tylko kibiców, ale i komentatorów sportowych.
Eksperci, którzy zajmują się zdrowiem psychicznym, są zgodni: Lewandowski ma prawo do zmęczenia, tak samo jak ty, twój syn, kumpel czy brat. I dobrze, że powiedział to głośno. Dodał też, że jest człowiekiem, popełnia błędy, a w reprezentacji grał dla kibiców.
- Dźwiganie ciężaru oczekiwań 40-milionowego narodu od tylu lat nie jest łatwe - zakończył swoją wypowiedź Lewandowski.
Przyjechał jednak na piątkowy mecz z Mołdawią, który obejrzał z ławki rezerwowych. Był też na pożegnaniu kolegi z zespołu - Kamila Grosickiego.
W niedzielę 7 czerwca selekcjoner Michał Probierz poinformował, że odbiera Lewandowskiemu opaskę kapitana (co, jak twierdzi, przekazał wcześniej osobiście piłkarzowi, jak i reszcie drużyny). Lewandowski powiedział jednak w wywiadzie dla Wirtualnej Polski, że odebrał od selekcjonera telefon, gdy usypiał dzieci. Rozmowa trwała minutę. Po chwili informacja znalazła się na stronach PZPN.
Lewandowski kapitanem był 11 lat, zadebiutował w kadrze we wrześniu 2008 roku. Rozegrał 158 meczów i strzelił rekordową w historii polskiej reprezentacji liczbę bramek - 85. Ostatni mecz zagrał w marcu z Maltą.
Niecałe 40 minut po informacji o zmianie kapitana Lewandowski na swoim profilu na portalu X napisał, że nie zagra w reprezentacji Polski, dopóki selekcjonerem będzie Probierz. Powód? Utrata zaufania.
I się zaczęło. Na Lewandowskiego spadł internetowy hejt. Nie tylko dlatego, że zrezygnował z gry w reprezentacji, ale i dlatego, że śmiał powiedzieć głośno o swoim zmęczeniu.
Lewandowskiego skrytykowali dziennikarze i eksperci (Łukasz Olkowicz czy Jan Tomaszewski), a także koledzy po fachu (Radosław Majdan). Dziennikarz sportowy Mateusz Borek powiedział, że zmęczony może być ojciec piątki dzieci, a nie gwiazda futbolu.
Internauci pisali w komentarzach pod artykułami o kryzysie w reprezentacji, że granie w piłkę to praca Lewandowskiego, za którą dostaje miliony, więc nie ma prawa narzekać.
Jednym z nielicznych, którzy stanęli w obronie Lewandowskiego, był dziennikarz TVP Sport Kacper Tomczyk. Napisał na portalu X, że rozumie jego potrzebę odpoczynku, regeneracji.
Znaleźli się też internauci, którzy wykazali wobec piłkarza empatię.
"Lewandowski zrobił więcej dla reprezentacji niż cała kadra Probierza razem wzięta, a ludzie dalej potrafią hejtować" - napisał fan na Facebooku. "(...) Panie Robercie, niech Pan się regeneruje, dużo siły i zdrowia" - dodał inny.
Eksperci, którzy zajmują się zdrowiem psychicznym, są zgodni: słowa Lewandowskiego powinien, ich zdaniem, wziąć sobie do serca każdy, kto czuje zawodowe wypalenie. A zwłaszcza mężczyźni, którym trudno przyznać, że mają dosyć.
Heros nie może być słaby
"(…) Dzięki temu gestowi zrobił dla zdrowia psychicznego, w tym dla zdrowia psychicznego mężczyzn, więcej niż ministerstwo zdrowia od dekady. Dał sygnał, głównie chłopakom i mężczyznom (kobietom również, choć to jedynie garstka jego fandomu), że są momenty w życiu, kiedy TRZEBA odpuścić i choćby skały srały, a inni odsądzali cię od czci i wiary, to musisz powiedzieć: 'Nie!'. Musisz stanąć za sobą, obronić siebie. Nie musisz harować ponad siły, nie musisz spełniać oczekiwań innych za każdą cenę, bo ta cena może być najwyższa i twoje: 'No przecież muszę to zrobić, bo ktoś lub coś….', może cię kosztować życie".
Napisał w mediach społecznościowych profesor Tomasz Sobierajski, socjolog i trener umiejętności interpersonalnych.
Pytam prof. Sobierajskiego, jak to jest z tą męską siłą. Czy bycie zmęczonym to już oznaka słabości?
- Oczywiście, że nie, i tę lekcję daje sam Lewandowski, co jest bardzo cenne. Niestety, nie wszyscy kibice i dziennikarze sportowi okazali mu wsparcie. Zaskoczyły mnie okrutne słowa niektórych komentatorów sportowych, zwłaszcza te, że zmęczony to może być ojciec piątki dzieci. Zaskoczyły mnie słowa ludzi, którzy podawali się za jego znajomych, a mieszali go z błotem. Potraktowano Lewandowskiego jak "produkt", odhumanizowano go - tłumaczy prof. Sobierajski.
I dodaje, że to bardzo specyficzna sytuacja, bo mamy do czynienia z osobą, która przez wielu jest postrzegana w kategoriach boga.
- A bóg nie ma prawa być zmęczony, bo jest wszechmocny, wszechwiedzący i nie mieści się w nim żaden element związany ze słabością. Lewandowski przypomniał wszystkim, że też jest człowiekiem, który ma swoje problemy, i fizyczne, i mentalne. I ma prawo powiedzieć "dosyć" - uważa prof. Sobierajski.
Andrzej Staszczuk jest psychologiem sportowym od 16 lat. Mówi, że słowa Lewandowskiego o tym, że jest zmęczony, będzie powtarzał swoim zawodnikom i zawodniczkom w gabinecie.
- W Polsce jest kult sportowca, który jest niezwyciężony, nigdy się nie poddaje, nie mówi o trudnych emocjach i nie ma prawa narzekać. Szczególnie w sytuacji, gdy zawodnik uprawia sport narodowy. Stoi za tym nasza duma narodowa, honor - patrzymy na orzełka, więc wszelkie ludzkie odruchy sportowców nie są tolerowane. Oczekujemy wtedy wręcz heroicznego podejścia do rzeczywistości, co jest po prostu nierealistyczne - mówi Staszczuk.
I przypomina, że to samo przeżywała niedawno inna gwiazda, która jest postrzegana jako "dobro narodowe", czyli Iga Świątek. Niepochlebne komentarze padały, gdy była w słabszej formie i "nie spełniała oczekiwań" kibiców.
- Każdy sportowiec jest człowiekiem i ma prawo powiedzieć "pas". Ma prawo powiedzieć: "nie chcę", "nie zgadzam się", "jestem zmęczony". Ma prawo do swojej osobistej przestrzeni - podkreśla Staszczuk.
Trening odpoczynku
Staszczuk zauważa, że wielcy sportowcy bardzo rzadko publicznie mówią o tym, że są wypaleni lub przechodzą kryzysy psychiczne. Można ich, jak mówi psycholog sportowy, policzyć na palcach jednej ręki.
- Słowa Lewandowskiego, który mówi o zmęczeniu, także mentalnym, to wciąż rzadkość. O innych poważnych problemach, takich jak depresja, mówiły, wprawdzie już post factum, Justyna Kowalczyk czy sportsmenka Jagna Marczułajtis-Walczak. Wyczerpanie, brak sił czy poważne kryzysy psychiczne to wciąż w sporcie temat tabu - mówi Staszczuk.
Prof. Sobierajski zwraca uwagę, że wielcy sportowcy mierzą się z wieloletnim ogromnym napięciem, są nieustannie oceniani. Nie tylko przez swoich trenerów, ale i kibiców.
- Czy ktoś pomyślał, co by się stało, gdyby Lewandowski wbrew temu, co właśnie przeżywa, wyszedł na murawę? Czy dla pseudokibiców, którzy wylali na niego morze hejtu, widok piłkarza, który padł z wyczerpania, spełniłby ich oczekiwania? Od Lewandowskiego wymagają trenerzy, on sam od siebie wymaga i jeszcze mierzy się ogromną niechęcią fanów futbolu. Można mówić, że jest bogaty, ma sztab ludzi, którzy mu pomagają, ale ostatecznie każdy jest ze swoimi myślami i wyzwaniami sam - uważa Sobierajski.
I podkreśla, że to człowiek, który ma własną, wielowymiarową historię.
- Oceniamy go, jakby był przedmiotem do reprezentowania naszej flagi. A przecież mamy tak naprawdę niewiele mamy informacji o tym, jak naprawdę wygląda jego codzienność. Widzimy tylko wykreowany medialnie obrazek: piękna rodzina, wille, bogactwo - mówi.
Staszczuk opowiada, że w swojej zawodowej praktyce zauważył jedną wspólną cechę zawodników i zawodniczek - perfekcjonizm.
- Dziewięćdziesiąt procent sportowców, którzy do mnie trafiają, to perfekcjoniści. W naszym społeczeństwie ważną cechą jest sumienność, co oczywiście czasem jest bardzo dobre, ale w sporcie może zaszkodzić. Oczekiwania wobec zawodników są często niebotyczne. Czują oni, że są niewystarczający, co przekłada się na niskie poczucie wartości, a to znów - na pracoholizm. Zawodnicy trenują do upadłego, nie odpoczywają. Słyszą, że konkurencja nie śpi. I oni też nie śpią - opowiada Staszczuk.
I podkreśla, że bardzo trudno zmienić te myślowe schematy.
- Proszę pani, to zajmuje mnóstwo czasu i wysiłku po obu stronach! Sportowcy są tresowani od dziecka. Tak wygląda w naszym kraju edukacja sportowa, rodzice też często są nastawieni na wynik. Co jest najważniejsze w tych rozmowach? Język. Gdy mówiłem o odpoczynku, zawodnicy tylko kiwali głowami. Pytałem wówczas, czy widzą swoje życie zawodowe w ciągłych treningach i wiecznym byciu niezadowolonym. Po dłuższym zastanowieniu mówili, że nie. Nie chcą tak żyć - mówi Staszczuk.
Co pomogło?
- Musieli przeformatować swoje oczekiwania, zrozumieć, że perfekcjonizm i udawanie herosa nie przynosi rezultatów. Zapisywali w dzienniku zadania na kolejne tygodnie i wśród nich był "trening odpoczynku". Dopiero taki przekaz okazał się skuteczny. Tak są zaprogramowani, że nawet odpoczynek musi być podświadomie traktowany jak praca - tłumaczy Staszczuk.
Co jest dla sportowców tym "treningiem odpoczynku"?
- To samo, co dla każdego z nas. Wyjście na spacer z rodziną, pójście na kolację ze znajomymi, zamiast trening do północy. Wakacje, nawet krótkie. Mało osób zdaje sobie również sprawę z tego, że dla zawodowych sportowców nie jest to takie proste, bo zwykle niemal cały rok mieszkają poza domem. W tej chwili pracuję z 32-letnią zawodniczką, która od początku roku spędziła w domu rodzinnym równo cztery dni. Więc łatwo popaść w rutynę treningów, narzucanie sobie presji, a w konsekwencji wypalenie, poważne kontuzje. Kilkoro zawodników, z którymi teraz pracuję, mierzy się nie tylko z wypaleniem zawodowym, ale i depresją - mówi Staszczuk.
Typie, weź się garść
Andrzej Staszczuk burzę wokół zmęczenia Roberta Lewandowskiego widzi jako część szerszego problemu. Przypomina, że według badań Eurostatu z 2024 roku jesteśmy w czołówce najdłużej pracujących narodów Europy - pracujemy 39,1 godziny tygodniowo, o trzy godziny dłużej niż średnia UE. Wyprzedzają nas tylko Grecy i Rumuni.
- Żyjemy w kulturze wysokich wymagań, w "kulturze zapierdolu", która ma swoje źródła w latach 90. Wciąż też panuje stereotypowe przekonanie, że mężczyzna ma być twardy, ma dowozić tematy i brać się garść. To bardzo szkodliwe, a sprawa zmęczenia Lewandowskiego jest lustrem tych przekonań. Ja traktuję jego słowa jako sygnał dla przepracowanych mężczyzn, liderów, kierowników i szefów, by potrafili powiedzieć sobie "stop". Skoro taki gladiator jak Lewandowski może powiedzieć "basta", to oni też - uważa Staszczuk.
Mówię, że koronnym argumentem kibiców, którzy nie wsparli Lewandowskiego, jest to, że jest człowiekiem, który zarabia miliony. Nie musi martwić się o byt swojej rodziny jak inni mężczyźni, którzy ciężko pracują.
- Wypalenie zawodowe czy jego symptomy, takie jak brak snu, wielomiesięczne uczucie zmęczenia, może dotknąć każdego. Ci gorzej sytuowani też mają prawo do odpoczynku, wzięcia zwolnienia, zrobienia sobie przerwy. Wypalenie może spotkać gwiazdę futbolu, wielką piosenkarkę czy znakomitego aktora - zarobki ani popularność nie mają tu znaczenia - uważa Staszczuk.
Owszem, to osoby, które stać na to, by zrobić sobie przerwę, poprosić o pomoc specjalistów. Jednak presja, z którą się mierzą osoby publiczne osiągające światowe sukcesy w swojej dziedzinie, jest trudna do wyobrażenia dla mnie, dla pani czy każdego innego czytelnika.Andrzej Staszczuk, psycholog sportowy
I podkreśla, że jeśli zawiodą, to nie tylko siebie.
- Zawiodą nie tylko pracowników czy rodzinę, ale miliony obywateli, wiernych kibiców czy wiernych fanów, dla których ostatecznie przecież wykonują ten zawód. To kibice dają im siłę do walki. Natomiast zawodnicy są niestety poddawani ciągłej ocenie, nie tylko tej związanej z pracą. Ich życia są przecież roztrząsane w najmniejszych szczegółach. A są tylko ludźmi, mają prawo do swoich załamań - uważa Staszczuk.
Prof. Sobierajski ma podobne wnioski.
- Lewandowski, człowiek niezwykle silny, z ogromnymi sukcesami, pracowity i waleczny, powiedział publicznie, że jest zmęczony. Stanął za sobą, powiedział wprost, co myśli i czuje. Nawet on, człowiek, który ma wszystko! Mam nadzieję, że wiele osób, które mierzą się dziś z nadmierną presją, kryzysami psychicznymi wywołanymi wypaleniem zawodowym, weźmie sobie jego słowa do serca. Jeśli sobie odpuścimy, świat się nie skończy - mówi Sobierajski.
Masz cisnąć
Pytam Andrzeja Staszczuka o to, czy młodzi sportowcy, którzy marzą o statusie Lewandowskiego czy Świątek, mogą pozwolić sobie na zmęczenie czy przerwę. Przecież gwiazdy sportu osiągnęły wybitne wyniki tytaniczną pracą.
- Oczywiście, że osoby na początku drogi też mogą być zmęczone i to absolutnie nie jest oznaka słabości. Młodsze pokolenia coraz lepiej rozumieją, że kult nieustannego zapieprzania nie prowadzi do szczęścia ani sukcesu. Widzą, jak wyglądało to u starszych, i coraz częściej mówią: "to nie dla mnie". Stąd często pojawiają się napięcia między pokoleniami, inne podejście, inne wartości - mówi.
Dodaje jednak, że wciąż dopada ich presja.
- Wielu młodych sportowców chce sprostać nierealnym oczekiwaniom - swoim, rodziców, trenerów. Uczą się dopiero rozpoznawać zmęczenie i dawać sobie prawo do odpoczynku. Problem w tym, że ich trenerzy to często ludzie wychowani w poprzednim systemie, gdzie obowiązywała zasada: "zmęczenie to oznaka słabości - jak chcesz coś osiągnąć, masz cisnąć". I tak ten mechanizm się powiela. Mimo że coś się zmienia, to dzieje się to raczej po cichu, za kulisami, a nie systemowo - podsumowuje Staszczuk.
Psychoterapeuta Tomasz Kliś z Fundacji "Twarze Depresji" wyjaśnia, że wiele kryzysów psychicznych bierze się z narzucania sobie nadmiernych oczekiwań. Dotyczy to i wielkich gwiazd, którym można zazdrościć sukcesów, i zwykłych ludzi, którzy mierzą się ze swoimi problemami każdego dnia.
- Wypalenie zawodowe może prowadzić do poważnych kryzysów emocjonalnych, rodzinnych, a w konsekwencji wiele tych czynników może złożyć się na depresję. Żyjemy w czasach pędu, nieustającej walki. Z mojej praktyki zawodowej wynika, że mężczyźni nadal stereotypowo pełnią i biorą na siebie rolę osoby, która ma zarabiać na rodzinę. Bardzo dużo pracują, nie potrafią znaleźć balansu między obowiązkami a życiem poza nimi, co ma na nich destrukcyjny wpływ. A przecież człowiek zmagający się z depresją czy wypaleniem zawodowym nie jest w stanie wypełniać swoich obowiązków tak, jak osoba, która się z tym nie mierzy. Dobrze, że Lewandowski wybrał odpoczynek, postawił na siebie i dał przykład, by walczyć o swoje zdrowie, również to psychiczne - mówi Kliś.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Możesz też skontaktować się z Fundacją "Twarze Depresji", która oferuje darmową, zdalną pomoc pod numerem 22 290 44 42.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Boris Streubel/UEFA/Getty Images