Opinie i wydarzenia
Rodzina była "najwspanialsza, najlepsza i taka moja. Tylko niestety krótko ją miałam"
Krystyna Budnicka, jedna z ostatnich żyjących ocalałych z warszawskiego getta, opowiedziała o doświadczeniu osoby cywilnej ukrywającej się w getcie podczas powstania. Rozmowę poprowadziła prof. Barbara Engelking, autorka koncepcji wystawy czasowej "Wokół nas morze ognia". Jaka była rodzina Krystyny Budnickiej? – Najwspanialsza, najlepsza i taka moja. Tylko niestety krótko ją miałam – przyznała. Przeżyła wojnę jako jedyna z całej rodziny. - Pamiętam dobrze wieczory zimowe, kiedy siedziało się przy piecu i tata opowiadał bajki. Teraz wiem, że to nie były bajki, tylko przypowieści biblijne – wspomniała. Podkreśliła, że "to był dobry, ciepły dom". Krystyna Budnicka wyjaśniła również, jak wyglądała ucieczka z getta w okupowanej Warszawie. - Przede wszystkim trzeba było mieć dobry wygląd – być blondynem o niebieskich oczach. Mieć trochę zasobów finansowych i mieć przyjaciół po stronie aryjskiej. Z czym i do kogo? Nie miał człowiek szans, jeśli nie miał zaplecza – stwierdziła. - Mojej rodzinie brakowało wszystkiego. Nie byliśmy blondynami o niebieskich, nie mieliśmy zasobów finansowych i nie mieliśmy przyjaciół – uzupełniła. Hena Kuczer, bo tak brzmiało imię i nazwisko Budnickiej, opisała także swoje wspomnienia z wybuchu powstania w 1943 roku. Nie widziałam płonącego getta, ale czułam je – przyznaje. Krystyna Budnicka znajdowała się wówczas w ziemiance, a ziemia łatwo się nagrzewała.