21 września, Rzym, zjazd Gioventù Nazionale (młodzieżówki partii Bracia Włosi). Giorgia Meloni wyłania się zza kulis i wchodzi po schodach na scenę. Kieruje się w stronę mikrofonów, które dla niej przygotowano, jednak nie będzie w stanie przemawiać jeszcze przez dłuższą chwilę.
Publiczność wita ją owacją na stojąco. Młodzi ludzie krzyczą, klaszczą, skandują: Giorgia, Giorgia! Ona podnosi ręce i bije im brawo. W pewnym momencie jeden z chłopaków zaczyna śpiewać: "Un presidente, c’è solo un presidente" ("Jeden prezes, jest tylko jeden prezes") na melodię znaną Polakom z przyśpiewki "Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało". Tłum zaczyna śpiewać razem z nim, Meloni tupie nogą do rytmu i przesyła w ich kierunku teatralny całus.
Autorstwo tego refrenu przypisuje się Rossonerim, czyli kibicom klubu piłkarskiego AC Milan, którego przez 31 lat właścicielem był Silvio Berlusconi. Tysiące Włochów zebranych pod mediolańską katedrą na jego pogrzebie (2023 rok) żegnało go, ździerając gardła właśnie do tej melodii.
Z kolei włoskie słowo "Presidente" oznacza prezydenta/tkę, prezesa/skę, przewodniczącą/cego. W zależności od tego, czy dotyczy kobiety czy mężczyzny, poprzedza je rodzajnik una/la lub un/il.
Ktoś mógłby powiedzieć, że "un" z przyśpiewki nie pasuje do przywitania Giorgii Meloni w Rzymie. Nic bardziej mylnego. Gdy tylko przejęła władzę i jako pierwsza kobieta w historii Włoch stanęła na czele rządu, oświadczyła, że nie chce, by przy określaniu jej tytułu używano żeńskich rodzajników i poleciła zwracać się do siebie "il presidente". Uzasadniła to tym, że stanowisko premiera ma swoją tradycyjną nazwę w formie męskiej, a ona nie chce, by jej płeć zmieniała symbolikę funkcji. Znamienne. Wpisujące się w konserwatywną wizję państwa Meloni, którym właśnie zaczynała kierować.