Po przyjściu Rosjan w Chersoniu zapanowała atmosfera terroru. Zabijanie ludzi na blockpostach, w tym osób niepełnoletnich, nocne przeszukania, areszty, znikający ludzie, których do dzisiaj nie można odnaleźć - mówił Michał Przedlacki, autor reportażu "Chersoń. Życie na celowniku", w programie "Superwizjer. Podcast" w TVN24+. W rozmowie z Jarosławem Jabrzykiem reporter zaznaczył, że nawet po wyzwoleniu Chersoń znajduje się pod codziennym ostrzałem artyleryjskim. - Życie tam to jest chowanie się, żeby nie zostać zastrzelonym. Rosjanie codziennie atakują Chersoń za pomocą dronów kamikadze, które w ciągu minuty nadlatują nad miasto i szukają celów. To trwa dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, non stop - wyjaśnił Przedlacki. Dodał, że nie da się całkowicie ochronić przed ostrzałem dronów. - Nie ma tam samochodów, żołnierze mogą poruszać się wyłącznie w cywilu, nie mogą się gromadzić, bo mała grupa mężczyzn to prędzej czy później gwarantowane uderzenie drona - tłumaczył Przedlacki. Podkreślił, że Rosjanie codziennie od trzech i pół roku dopuszczają się w Ukrainie zbrodni wojennych. - Jest kilkadziesiąt tysięcy spraw sklasyfikowany przez ukraińską prokuraturę jako zbrodnie wojenne. Rosjanie sieją terror. Robią to też, żeby nie wyjść z wprawy. Pilot rosyjskiego drona, lecąc, żeby w coś uderzyć, woli trafić kogokolwiek, łącznie z kobietą z dzieckiem, starszego pana czy starszą panią, niż odlecieć i zdetonować drona, nie znajdując celu - powiedział Przedlacki.