Dwumiesięczna dziewczynka nie żyje. Chcą skazania rodziców bez rozprawy

10-miesięczne dziecko trafiło do szpitala
Sokółka. Nie żyje dwumiesięczna dziewczynka. Zatrzymani rodzice
Źródło: TVN24
Prokuratura z Sokółki (Podlaskie) chce, by sąd - bez przeprowadzania rozprawy - ukarał rodziców dwumiesięcznej dziewczynki. Dziecko zmarło z powodu sepsy. Matka i ojciec w porę nie zgłosili się z córką do lekarza.

Prokuratura Rejonowa w Sokółce oskarżyła oboje rodziców dwumiesięcznego dziecka między innymi o narażenie dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w sytuacji, gdy ciążył na nich obowiązek opieki.

W środę Sąd Rejonowy w Sokółce rozpoznał wniosek o wydanie wyroku bez przeprowadzania rozprawy. Taki wniosek - uzgodniony z oskarżonymi - skierowała do sądu wraz z aktem oskarżenia prokuratura. Chciała kary roku więzienia dla ojca i roku więzienia, ale w zawieszeniu - dla matki dziecka.

Dodatkowo wniosła o 10-letni zakaz zajmowania wszelkich stanowisk i wykonywania wszelkich zawodów czy działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem czy opieką nad małoletnimi.

Chcą kary więzienia dla obojga rodziców

Na taką karę nie zgodziła się jednak oskarżycielka posiłkowa, formalnie reprezentująca w tej sprawie prawa dziecka. Powołała się m.in. na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka w tej sprawie.

Mecenas Magdalena Chodyko mówiła, że sprawa dotyczy bardzo małego dziecka, które było - jak podkreślała - przez długi czas zaniedbywane.

- Dziecko, które chorowało, gorączkowało, nie była mu udzielana żadna pomoc lekarska, nie zawieziono go do poradni, na badania, to dziecko niewątpliwie cierpiało, nie mogło tego w żaden sposób zakomunikować (...), a finalnie zmarło w cierpieniach - mówiła adwokat.

Chciała kary roku więzienia bez zawieszenia również dla matki dziecka.

Wniosku o karę więzienia w zawieszeniu nie poparł również przedstawiciel biura Rzecznika Praw Dziecka. Chciał kar po pięć lat więzienia, czyli w maksymalnym wymiarze, przy przyjętej przez śledczych kwalifikacji prawnej.

Ostatecznie oskarżona kobieta zgodziła się na rok więzienia bez zawieszenia. Jeszcze w środę sokólski sąd rejonowy ma wydać wyrok w tej sprawie, rozpoznając tak zmodyfikowany wniosek prokuratury.

Śmierć dwumiesięcznej dziewczynki

Dziecko zmarło 1 lutego 2024 roku. Policja informowała wtedy, że do jednego z domów w Sokółce wezwane zostało pogotowie, które stwierdziło zgon. Ratownicy zdecydowali o wezwaniu policji, a ta zatrzymała wówczas rodziców dwumiesięcznej dziewczynki.

Wstępne wyniki sekcji zwłok przekazane Prokuraturze Rejonowej w Sokółce nie wskazywały na udział osób trzecich, lecz na chorobę jako przyczynę śmierci. Mowa była o prawdopodobieństwie zapalenia płuc. Nikt nie miał wówczas zarzutów, a rodzice zostali zwolnieni.

Prokuratura wszczęła wtedy śledztwo w sprawie okoliczności śmierci dziecka. Powołała biegłego z zakresu medycyny sądowej do ustalenia, czy nie doszło do zaniedbań ze strony rodziców. Ostatecznie posiłkowała się nie tylko trzema ekspertyzami biegłej z zakresu medycyny sądowej, ale też m.in. opinią histopatologiczną i z zakresu mikrobiologii klinicznej.

Okazało się, że rodzice, na których spoczywał obowiązek opieki nad dwumiesięczną córką, nie zareagowali w porę na pogarszający się stan jej zdrowia i nie zgłosili się z nią wtedy do lekarza. Dziecko miało rozwijającą się w sposób przewlekły gorączkę, kaszel, brak łaknienia, duszności, widoczne odparzenia i nadżerki na skórze szyi.

W ocenie śledczych, rodzice nie zapewnili dziecku należytej higieny i nie zgłosili się z nim do lekarza, by dostać fachową pomoc medyczną. U dziecka doszło do rozwoju zmian skórnych na szyi, powstania nasilającego się stanu zapalnego skóry, nadkażenia bakteryjnego, postępujących objawów infekcji, a następnie rozwoju zakażenia - sepsy ropnej z szyi do krwi.

Spowodowało to powikłania, m.in. zapalenie oskrzeli i płuc. Doszło do ropnego zapalenia serca, skutkującego wstrząsem septycznym spowodowanym tym zakażeniem. Dziecko zmarło.

Oskarżeni mają też inne dzieci. Jak wynikało z informacji, którą podali na sali sądowej, są one obecnie w domu dziecka.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: