Czworo członków Ruchu Obrony Granic stanie przed sądem za atak na aktywistów, którzy w lipcu tego roku przeprowadzali happening na moście granicznym w Gryfinie. Czytano wtedy fragmenty Pisma Świętego, poświęcone miłości bliźniego. Happening był odpowiedzią na działania ROG skierowane przeciwko migrantom, którzy rzekomo mieli być podrzucani na granicę z Polską przez niemieckie służby.
Kobiety zostały zaatakowane słownie przez uczestników patroli obywatelskich na granicy z Niemcami. Krzyczano do nich, że "profanują Pismo Święte". Jeden z mężczyzn miał przewrócił aktywistkę na chodnik. Później aktywistki z Łukaszem Olejnikiem, inicjatorem akcji koszulek "Konstytucja" na pomnikach w 2018 roku, podeszły do "pilnujących granicy" i zostali przez nich zwyzywani. Jeden z nich miał wyrwać Magdzie Góreckiej telefon i rzucić w krzaki.
- Ta cała sytuacja obnażyła ich hipokryzję. Oni twierdzili, że oni są na tej granicy po to, by bronić polskich kobiet przed przemocą, po czym dopuścili się przemocy na polskich kobietach, a jeszcze ich cały fandom w internecie pochwalał tę przemoc - komentuje teraz Monika Tichy, jedna z zaatakowanych aktywistek.
"Ważny interes społeczny"
Prokuratura zakończyła śledztwo i skierowała do sądu akt oskarżenia. Główne zarzuty dotyczą znieważenia, naruszenia nietykalności cielesnej, a także kierowania w stosunku do aktywistów gróźb karalnych.
Jak relacjonuje reporterka TVN24 Alicja Rucińska, część tych wydarzeń powinna podlegać w polskim prawie skardze prywatnej, ale z uwagi na ważny interes społeczny, prokurator objął wszystkie zarzuty swoim postępowaniem.
- Za przestępstwa prywatnoskargowe w postaci naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia osoby pokrzywdzonej grozi kara pozbawienia wolności do lat dwóch, natomiast za kierowanie gróźb karalnych ustawodawca przewidział karę do trzech lat więzienia - mówi Julia Szozda, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Autorka/Autor: ng
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24