Poniedziałek, 11 lipca Mieszkaniec Szczecina jadąc pod wpływem alkoholu zabił motocyklistę. Sąd Rejonowy nie zgodził się na jego areszt. Choć sąd wyższej instancji uznał to za błąd, było już za późno - sprawca wypadku zniknął. Bez niego nie może ruszyć proces, a żona zabitego motocyklisty, która również ucierpiała w wypadku, nie może liczyć na sprawiedliwy proces, czy odszkodowanie potrzebne na rehabilitację.
30 kwietnia w okolicach Szczecina 47-letni Józef K. jadąc busem na zakręcie stracił panowanie nad autem i zjechał na przeciwległy pas ruchu, po którym jechał motocyklem Krzysztof Jasik z żoną. Kierowca busa miał ponad promil alkoholu we krwi. Motocyklista nie przeżył zderzenia z samochodem. Ciężko ranna w tym wypadku żona wciąż przebywa w szpitalu.
Kamień w wodę
Sprawcę wypadku, któremu grozi 12 lat pozbawienia wolności, mimo wniosku policji i prokuratury o trzymiesięczny areszt, Sąd Rejonowy w Szczecinie puścił wolno uznając, że mężczyzna śledztwa utrudniać nie będzie. - W mojej ocenie sąd dokonał nieprawidłowej oceny przesłanek do zastosowania tymczasowego aresztowania - mówi dziś Jolanta Śliwińska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Dlatego prokuratura na tę decyzję złożyła zażalenie do Sądu Okręgowego, który uznał jej argumenty i ocenił, że sprawca wypadku powinien trafić do aresztu. Było jednak już za późno, ponieważ mężczyzna zniknął. Dziś prokuratura ściga go listem gończym. - Od 16 maja bieżącego roku prowadzimy poszukiwania. Wykonaliśmy wiele sprawdzeń adresów, pod którymi ten mężczyzna zamieszkiwał - mówi asp. Przemysław Kimon z KWP w Szczecinie. Zaznacza, że na razie poszukiwania ograniczają się tylko do terenu Polski, ponieważ aby szukać go za granicą, musi byś wydany Europejski Nakaz Aresztowania. A takiego na razie nie ma.
"Po prostu szkoda"
Znajomi motocyklisty są decyzją sądu bardzo rozczarowani. - Błąd oczywisty, tak jak to, że jest dzień i noc. Nie rozumiem tego, że jeżeli komuś grozi wyrok, tym bardziej, że - jak słyszałem - to nie pierwsze występki tego pana, to nie jest dla mnie żaden argument, że prowadzi ustabilizowany tryb życia i pewnie nie będzie przeszkadzał w prowadzeniu procesu - mówi Piotr Kujawski, kolega Krzysztofa Jasika.
- To boli. Są kierowcy-wariaci, ale nie Krzysiek. Cokolwiek by o nim nie powiedzieć, nie wiem czy znajdzie pan kogoś, kto choć jedno złe słowo o nim powie. Po prostu szkoda - dodaje.