Powódź w Polsce trwa. Mamy dwie linie wysiłku. Po pierwsze zabezpieczenie, uszczelnianie wałów, a po drugie działania tam, gdzie woda schodzi - wyjaśniał Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej. Stwierdził, że najbliższe 48 godzin "to będą godziny krytyczne" dla Wrocławia i Opola. Dodał, że tam, gdzie zeszła już woda, w ciągu 24 godzin będzie działało w terenie około 12-13 tysięcy żołnierzy. Dodał, że w Nysie zaczął funkcjonować szpital polowy.
O walce z powodzią i jej skutkami mówił w środę w "Rozmowie Piaseckiego" Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej.
- Kolejne 48 godzin to będą godziny krytyczne, bo wtedy będziemy mieli do czynienia z kulminacją fali powodziowej w Opolu i Wrocławiu - powiedział.
Dopytywany, czy prognozy dla Opola i Wrocławia są alarmujące, czy uspokajające, odparł: - Premier prosił, żebyśmy nie lekceważyli żadnego sygnału i z tego założenia wychodzimy.
- IMGW przedstawia codziennie rano o godzinie siódmej aktualną prognozę hydrologiczną, posiłkując się wysokościami wody i mówiąc, jak wyglądają stany alarmowe. Natomiast to jest jedna część informacji, a druga to jest to, co ewentualnie może się stać, jeżeli na przykład doszłoby gdzieś do uszkodzenia zbiornika retencyjnego albo do puszczenia wałów - wyjaśniał Tomczyk.
- Wszyscy się na tym koncentrujemy. Nie mówię tutaj o samych ministrach, ale przede wszystkim o służbach, bo patrole policji, patrole Wojsk Obrony Terytorialnej, ale też wojsko i straż pożarna robią wszystko, żeby patrolować wały i, kiedy jest tam gdzieś przesiąk, natychmiast pojawia się ciężki sprzęt i to miejsce jest po prostu uszczelniane - mówił o pracy służb.
Stwierdził, że na terenach powodziowych są "dwie linie wysiłku". - Po pierwsze zabezpieczenie, czyli sprawdzenie wałów, uszczelnianie i tak dalej. Po drugie to, co jest za wielką wodą, czyli tam, gdzie woda schodzi. Tam musi natychmiast pojawić się wojsko, policja, służby. Nie tylko po to, żeby uprzątnąć, ale też po to, żeby zabezpieczyć i pomóc ludziom - tłumaczył.
Tomczyk: zaczyna działać szpital polowy w Nysie
Poinformował też, że w środę od rana powinien już działać szpital polowy w Nysie. - Szpital w Nysie został ewakuowany, więc niemożliwe jest, żeby on szybko wrócił do funkcjonowania. Szpital polowy w pewnym sensie go zastąpi, będą tam normalne poradnie, takie jak poradnia laryngologiczna, będzie rentgen, chirurg, miejsce zabiegowe. To będą warunki polowe, bo to będą warunki stworzone przez wojsko - mówił gość TVN24.
Dodał, że "20-30 kilometrów dalej swoje zaplecze buduje też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji". - Będą dwa takie obiekty i one w ramach potrzeb będą przemieszczane - przekazał.
Tomczyk: 10 tysięcy żołnierzy już na miejscu, będzie więcej
Tomczyk poinformował, że na terenach powodziowych działa już 10 tysięcy żołnierzy. - Minister obrony i premier podjęli wczoraj decyzję o zwiększeniu siły i środków też tam, gdzie woda już zeszła. Jest 10 tysięcy wojsk operacyjnych plus Wojska Obrony Terytorialnej. W ciągu 24 godzin będziemy mieli pewnie około 12-13 tysięcy żołnierzy na miejscu - przekazał.
Stwierdził, że wojsko ma możliwość, by tę liczbę nawet podwoić. - Jeżeli byłaby taka potrzeba to w ramach decyzji premiera będziemy takie decyzje podejmować. Na pewno nie jesteśmy tutaj blisko żadnych limitów - zapewnił wiceminister.
Jak mówił, wojskowi działają "na różnych odcinkach". - Pomagają zabezpieczać wały, pomagają ludności, ale też pomagają dysponować wodę, racje żywnościowe, ciepłe posiłki dla ludzi - wyliczał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Michał Meissner/PAP