Skrzydła oplecione żyłką, dziób przebity haczykiem czy linki zaplątane w skrzydła albo szpony. To nie są jednostkowe przypadki, a coraz częstszy widok w stołecznych parkach. Na niepokojące zjawisko zwrócił uwagę Zarząd Zieleni.
Żyłki, plecionki, haczyki, woblery...
"Porzucone fragmenty sprzętu wędkarskiego zagrażają ptakom. Apelujemy do wędkarzy, by nie zostawiać nad wodą i na terenach zieleni fragmentów zestawów wędkarskich (żyłek, plecionek, haczyków, woblerów itp.), ponieważ są one poważnym, często śmiertelnym zagrożeniem dla ptaków" - opisuje w mediach społecznościowych Zarząd Zieleni.
Na opublikowanych przez miejskich ogrodników widać m.in.: łabędzia z metalową sprężyną tuż przy dziobie, łabędzie z linką wystającą z dzioba, gołębia z siatką owiniętą wokół nóg. Wszystkie te problemy wynikały z kontaktu ze sprzętem pozostawionym przez wędkarzy.
Kończy się martwicą lub śmiercią z wycieńczenia
Jest to wyjątkowo niebezpieczne zjawisko, bo nawet niewielki fragment pozostawionej żyłki może stać się śmiertelną pułapką dla ptaków i innych dzikich zwierząt. Jak tłumaczy Zarząd Zieleni, w trakcie żerowania lub lotu ptaki zaplątują się w żyłki, których nie są w stanie przerwać i uwolnić się.
"Najczęściej dochodzi do urazów nóg, zawinięta żyłka doprowadza do martwicy, a finalnie jej utraty. Dłuższe fragmenty żyłek potrafią w pełni skrępować ruchy ptaka, doprowadzając do śmierci z wycieńczenia. Szczególnie kaczki i łabędzie potrafią przypadkowo połknąć ostre elementy wraz z pokarmem, doprowadzając do urazów wewnętrznych" - czytamy.
Gdzie dzwonić, gdy spotkasz rannego ptaka?
Problem pojawia się niemal wszędzie, gdzie znajdują się zbiorniki wodne.
Połknięta sztuczna przynęta wędkarska imitująca naturalny pokarm ryb drapieżnych lub haczyk jest możliwy do usunięcia jedynie chirurgicznie. W przypadku znalezienia chorego lub rannego ptaka należy to zgłosić do straży miejskiej (numer alarmowy 986) lub dostarczyć ptaka do Ptasiego Azylu w warszawskim zoo.
Autorka/Autor: ag/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zarząd Zieleni / Facebook