Jeżeli to były wejścia, być może nawet niewymagające hakowania, na słabo na ogół zabezpieczane konta prywatne, to trudno tutaj mówić o ataku na państwo - powiedział w "Faktach po Faktach" Ludwik Dorn. Były marszałek Sejmu, były minister spraw wewnętrznych i administracji odniósł się w ten sposób do afery mailowej rządu PiS.
W ubiegłym tygodniu minister Michał Dworczyk poinformował o włamaniu na swoją skrzynkę mailową. Od tamtego czasu w portalu Telegram pojawiają się zrzuty ekranu, na których widać domniemaną korespondencję ze skrzynki Dworczyka prowadzoną między innymi z premierem i innymi urzędnikami państwowymi.
W piątek wicepremier do spraw bezpieczeństwa, prezes PiS Jarosław Kaczyński wydał oświadczenie, w którym napisał, że "najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego". Dodał, że "analiza informacji pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że został przeprowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej".
"Nie wiemy dwóch rzeczy"
Były marszałek Sejmu, były minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "mamy stwierdzenie, że rzecz dotyczy bardzo wielu wysokich urzędników, ministrów i posłów i że to był 'masywny' atak, tylko nie wiemy dwóch rzeczy".
Po pierwsze - jak wskazywał - nie wiemy, ilu osób miałaby ta sytuacja dotyczyć. - Po drugie, nie wiemy, czy to był atak na pocztę wp.pl i gmail.com, czy atak na Polskę. W przypadku ataku na Polskę mogłoby chodzić o konta rządowe, służbowe, zabezpieczone, które rzeczywiście trzeba zhakować - powiedział Dorn.
Na uwagę, że premier Mateusz Morawiecki mówił na piątkowej konferencji, iż "zostaliśmy zaatakowani jako społeczeństwo, jako państwo, atakiem cybernetycznym spoza naszej granicy", Dorn zareagował stwierdzeniem, że "to są ogólniki".
- Jeżeli to były wejścia, być może nawet niewymagające hakowania, na słabo na ogół zabezpieczane konta prywatne, to trudno tutaj mówić o ataku na państwo. A co miałoby znaczyć w tym kontekście sformułowanie atak na społeczeństwo, to trudno mi sobie wyobrazić - powiedział gość TVN24.
"Życzyłbym sobie, żeby wicepremier wyrażał się bardziej precyzyjnie"
Dorn przyznał, że w obecnej sytuacji "przede wszystkim oczekiwałby, jako zaniepokojony obywatel, oświadczenia, które by podało, nawet bez nazwisk, ale ile osób jest poszkodowanych i czy są to poszkodowani z racji używania poczty prywatnej, czy zabezpieczonej poczty rządowej".
Odniósł się do konkretnego fragmentu komunikatu, w którym Kaczyński napisał, że "począwszy od dzisiaj do osób poszkodowanych w tym ataku oraz potencjalnie narażonym na jego skutki udają się funkcjonariusze Policji z informacją o tym incydencie oraz przedstawiona będzie każdemu poszkodowanemu i potencjalnie poszkodowanemu odpowiednia ścieżka zabezpieczenia elektronicznego poczty email"
- Co to są te osoby, które potencjalnie mogłoby być poszkodowane, to ja już zupełnie nie wiem i życzyłbym sobie, żeby wicepremier właściwy do spraw bezpieczeństwa narodowego wyrażał się w takich sprawach, w takiej sytuacji bardziej precyzyjnie - skomentował były szef MSWiA.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24