"Szokujące badanie" w Izraelu. Tego chce ponad 80 procent społeczeństwa

Strefa Gazy. Zniszczenia w Bajt Hanun po ataku Izraela
"Szokujące badanie" w Izraelu. Tego chce ponad 80 procent społeczeństwa
Źródło: TVN24
W debacie "Gaza - co dalej?" w TVN24+ goście rozmawiali między innymi o tym, jak Izraelczycy oceniają to, co dzieje się w Stefie Gazy. - Niedawno ukazały się badania, dla mnie bardzo szokujące, z których wynika, że zdecydowana większość, ponad 80 procent Izraelczyków, popiera przymusowe wypędzenie mieszkańców Gazy - powiedziała dziennikarka "Polityki" Agnieszka Zagner.

Sytuacja humanitarna w ogarniętej konfliktem Strefie Gazy jest tragiczna. W półenklawie od miesięcy brakuje żywności i wody. Nieliczne centra dystrybucji pomocy są niszczone w atakach, a wsparcie i tak dociera tam w okrojonym zakresie.

Co 20 minut w Gazie umiera jedno dziecko.

O konflikcie, kryzysie humanitarnym i przyszłości Strefy Gazy w czwartek w TVN24+ rozmawiali goście debaty "Gaza - co dalej?" - doktor Maciej Kozłowski, były ambasador Polski w Izraelu, dziennikarka "Polityki" Agnieszka Zagner i Magdalena Foremska, koordynatorka pomocy natychmiastowej Polskiej Akcji Humanitarnej.

"Ma ich po prostu nie być"

Zdaniem Foremskiej jedynym sposobem na zmianę tragicznej sytuacji w Strefie Gazy jest "zgoda władz izraelskich na powrót Narodów Zjednoczonych i organizacji humanitarnych, oddanie im z powrotem koordynacji punktów dystrybucyjnych i też na wpuszczenie kilku tysięcy ciężarówek wypełnionych żywnością, lekami, aby mogły wjechać i zapewnienie im bezpieczeństwa, aby dotarły do swojego celu".

- Według ekspertów teraz musi wjeżdżać 600 ciężarówek dziennie, bez ograniczeń, aby odwrócić katastrofalne skutki tego, co miało miejsce przez ostatnie tygodnie - dodała.

Foremska o pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy
Źródło: TVN24

- Powiem, jak rząd izraelski to tłumaczy, co nie znaczy, że zgadzam się z tym tłumaczeniem. Rząd izraelski tłumaczy, że ta pomoc była przejmowana przez Hamas i Hamas, przejmując tę pomoc, sprawował niejako władzę i ograniczenie tej pomocy było konieczne, aby odciąć Hamas od sprawowania władzy, bo kto rozdziela żywność, ten ma władzę. A celem deklarowanym Izraela jest pokonanie Hamasu, więc chciano go pokonać w ten sposób - opisał Kozłowski.

Zauważył jednak, że "pod tym wszystkim kryje się, i to trzeba powiedzieć z ogromnym smutkiem, pewien zamysł polityczny skrajnej prawicy izraelskiej, polegający na tym, żeby życie w Gazie było tak nie do zniesienia, żeby mieszkający tam Palestyńczycy zniknęli". - Gdzie mają zniknąć? Jak mają zniknąć? Tego się nie tłumaczy. Ma ich po prostu nie być - dodał.

"Ma ich po prostu nie być"
Źródło: TVN24

Foremska zaznaczyła, że nie ma dowodów na to, że Hamas przejmował pomoc humanitarną. - To był pretekst, żeby wypchnąć ONZ i przejąć kontrolę nad dostarczaniem żywności - powiedziała. - Trudno nie mówić o używaniu głodu jako taktyki tudzież broni w tej wojnie - dodała.

"Niepokojące nastroje" w Izraelu

Zagner stwierdziła, że problemem jest nie tylko izraelski rząd, ale "niepokojące nastroje wśród samego społeczeństwa izraelskiego". - Niedawno ukazały się badania, dla mnie bardzo szokujące, z których wynika, że zdecydowana większość, ponad 80 procent Izraelczyków, popiera przymusowe wypędzenie mieszkańców Gazy. Tak, jak mówi pan ambasador. Dokąd? Nie wiadomo - powiedziała.

Jak dodała, ma wrażenie, że Izrael pozbywa się pewnych bezpieczników, które były nałożone na władzę - chociażby prokurator generalnej, w której sprawie zdecydować ma Sąd Najwyższy.

- W każdym zdrowym państwie demokratycznym, a Izrael za taką jedyną demokracją na Bliskim Wschodzie wciąż się uważa, jednym z takich bezpieczników jest społeczeństwo. I oczywiście możemy mówić, są pewne oznaki tego, że nie całe społeczeństwo popiera sposób prowadzenia wojny w Gazie. Wręcz przeciwnie, w opinii większości Izraelczyków wojna powinna zakończyć się natychmiast i powinni wszyscy zakładnicy, w liczbie 50 osób, z czego 20 żyje, wrócić do Izraela. Niemniej jednak jak troszkę bardziej poskrobać i zajrzeć głębiej w duszę izraelską, można tam znaleźć rzeczy, które nie zawsze byśmy chcieli widzieć - zaznaczyła Zagner.

Kozłowski stwierdził, że jest to społeczeństwo głęboko podzielone. Przypomniał o protestach antyrządowych, które trwały przed 7 października.

Foremska zaznaczyła też, że przed obecną wojną ponad 80 procent ludności otrzymywało w Strefie Gazy pomoc humanitarną, bo Izrael kontrolował między innymi wodę oraz elektryczność. - Zdecydowanie ofiarą tej wojny jest palestyńska ludność cywilna, która została wytypowana do poniesienia okrutnej, zbiorowej odpowiedzialności, a jednocześnie w bezprecedensowy sposób dehumanizowana - podkreśliła. Wspomniała o języku, którego używano po 7 października. Między innymi używano określenia "zwierzęta" wobec Palestyńczyków. - Następowało ciche przyzwolenie, że oni sobie na to jakoś zasłużyli - dodała.

Spór o "ludobójstwo"

Goście rozmawiali również o tym, że w Izraelu za tabu uważane są słowa takie jak "ludobójstwo" czy "apartheid", bądź "okupacja". Zagner stwierdziła, że słowo "ludobójstwo" jest jednak coraz bardziej oswajane. Wspomniała o artykule profesora Omera Bartova, który jest badaczem Holokaustu i między innymi ludobójstwa.

- Właściwie połowę swojego życia spędził w Izraelu, służył w izraelskiej armii i on napisał szczerze i wprost, że o ile zaraz na samym początku wojny nie dostrzegał znamion ludobójstwa o tyle dziś, patrząc na to, co się dzieje, patrząc na metody, między innymi stosowanie głodu, patrząc na wypowiedzi polityków, patrząc na inne okoliczności, uważa, że w tym momencie absolutnie należy mówić o tym, że Izrael dopuszcza się ludobójstwa w Gazie - stwierdziła. Dodała, że "dla Izraela jednak odpowiedź jest jedna, to znaczy dla elity rządzącej Izraelem: że te oskarżenia i w ogóle krytyka pod adresem państwa Izrael jest po prostu antysemityzmem".

- Ja jestem bardzo sceptyczny, ale boję się, że będę toczył przegraną wojnę, że pewne terminy ściśle prawne, opisane bardzo szczegółowo, mające swoje konotacje w kodeksach, są używane publicystycznie. I w tej chwili każdą zbrodnię chce się nazywać ludobójstwem. I to jest bardzo niebezpieczne, dlatego, że po pierwsze, ten termin przestaje cokolwiek znaczyć. Ludobójstwo w Katyniu, ludobójstwo w Gazie, wszędzie jest ludobójstwo. Każdy, kto doznał jakiejkolwiek krzywdy, chce, żeby jego krzywdę nazwać ludobójstwem - odpowiedział Kozłowski.

Zaznaczył, że w definicji ludobójstwa nie chodzi o liczbę ofiar, a o intencje. - Jednak nikt nie ma jak na razie intencji zniszczenia narodu palestyńskiego jako takiego. A ludobójstwo to jest intencja, żeby jakiś naród przestał istnieć - dodał.

- Ale w tej definicji jest pięć podpunktów i jednym z podpunktów tej definicji jest doprowadzenie do sytuacji, w której warunki życia nie pozwalają danej ludności przetrwać na danym obszarze - wtrąciła Zagner. - To jest wtedy czystka etniczna i to jest opisane też w prawie. Czystki etniczne są opisane w prawie. I to jest też zbrodnia wojenna. Izrael, podobnie jak Hamas, dopuszczają się na terenie gazy zbrodni wojennych. Co do tego nie ma cienia wątpliwości - odpowiedział Kozłowski.

Ile potrwa wojna?

Kozłowski odniósł się też do słów o "odpowiedzialności zbiorowej" Palestyńczyków za zbrodnie Hamasu. - Poddani płacą za szaleństwa władców - stwierdził.

- Sprawa jest bardziej skomplikowana. Otóż Hamas, to nie są poszczególni bojownicy, dlatego, że już zlikwidowano trzecie pokolenie przywódców Hamasu w ciągu tego półtora roku - mówił ambasador. - Nie można prowadzić wojny z Hamasem. To jest dokładnie ta sama pułapka, w jaką padły Stany Zjednoczone, ogłaszając wojnę z terroryzmem. Wiemy, czym się skończyła wojna z terroryzmem. Straszliwymi cierpieniami ogromnej liczby ludzi. Więcej ludzi zginęło w czasie wojny z terroryzmem niż obecnie w Gazie - przypomniał.

Czy dojdzie do całkowitej okupacji Gazy? - Zdaniem wojska nie można dokonać tej całkowitej okupacji bez poświęcenia życia zakładników. Ten sposób, który chce narzucić premier Netanjahu i jego ministrowie, z punktu widzenia wojskowych po prostu nie ma się prawa udać, co oznacza, że Benjamin Netanjahu stoi być może przed dylematem. Jeśli jednym z trzech celów tej wojny, według Benjamina Netanjahu, jest odbicie zakładników, to w tym momencie wojsko mówi mu wprost: albo jedno, albo drugie. Być może będzie musiał zrezygnować z tego celu, jakim jest odbicie zakładników. Widzą to na przykład rodziny zakładników, zarzucając mu po prostu kłamstwo - mówiła Zagner. Zdaniem dziennikarki najprawdopodobniej dopóki Netanjahu będzie premierem, wojna będzie trwała.

Foremska wspomniała o historii lekarza pracującego w mieście Gaza. - Szedł wieczorem ulicą i zobaczył po drugiej stronie kilkuletnie dziecko, które zostało trafione przez pocisk. Podbiegł i próbował uratować mu życie. Po czym to dziecko powiedziało do niego: ja wolę umrzeć - relacjonowała. - To jest rzeczywistość. Możemy mówić bardzo długo, jakie są strategie, co ktoś ma do stracenia albo do zyskania. Dwa miliony sto tysięcy ludzi żyje w tym codziennie. Lekarze, którzy przyjeżdżają za granicę jako ochotnicy mówią o tym, że dostają dziesiątki rannych dzieci z ranami snajperskimi - opowiadała gościni. - Mówią o tym, że są takie serie pacjentów na przykład z ranami w brzuchu albo z ranami na jądrach, tak jakby ktoś na nich ćwiczył cel - dodała.

Pułapka związana z antysemityzmem

Zaznaczyła, że większość Palestyńczyków w Gazie, szczególnie kobiety i dzieci, prawdopodobnie nie wiedzą co to jest Hamas. - Przypomnijmy, od dwóch lat nie chodzą do szkoły. Zostały zniszczone wszystkie uniwersytety, archiwa strefy Gazy, dziedzictwo kulturowe, historyczne. Tego już nie ma - podkreśliła.

Kozłowski odniósł się do tego, że Izrael każdą krytykę nazywa antysemityzmem. - Moim zdaniem Izrael wpadł w pewną pułapkę, dlatego że faktem jest, że wydarzenia w Gazie pobudziły na całym świecie antysemityzm. Są ataki na Żydów. Tak jak dzieci w Gazie nie wiedzą, co to jest Hamas, uczniowie żydowskiej szkoły w Stanach Zjednoczonych nie mają nic wspólnego z tym, co się dzieje w Gazie, a są atakowani tylko dlatego, że są Żydami - mówił.

- Natomiast to, co Izrael robi, czyli każdą krytykę nazywanie antysemityzmem, jest z punktu widzenia Izraela niezwykle niebezpieczne. Dlatego, że tak, jak następuje dewaluacja, jak mówiłem o dewaluacji pojęcia ludobójstwo, następuje dewaluacja pojęcia antysemityzm, który jest faktem, który jest groźny, ale jeżeli się wszystko nazwie antysemityzmem, to już te pojęcia przestają cokolwiek znaczyć - podsumował.

Wojna w Strefie Gazy

Wojna w Strefie Gazy rozpoczęła się 7 października 2023 roku, gdy Hamas zaatakował południowy Izrael, zabijając około 1200 osób, głównie cywilów, i porwał na terytorium Gazy 251 kolejnych. Według ministerstwa zdrowia Gazy, izraelski odwet pochłonął już ponad 60 tysięcy ofiar, głównie cywilów. Strefa Gazy jest zrujnowana.

OGLĄDAJ: Izrael "w ciągu najbliższych godzin" może zdecydować o pełnej okupacji Gazy. "Skutki będą katastrofalne"
Strefa Gazy

Izrael "w ciągu najbliższych godzin" może zdecydować o pełnej okupacji Gazy. "Skutki będą katastrofalne"

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: