Środa, 30 kwietnia, to ostatni dzień rządów arcybiskupa Stanisława Gądeckiego w Archidiecezji Poznańskiej. Na czele kurii stał 23 lata. Potrafił bronić migrantów, ale też Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Za jego rządów kuria pobierała od miasta opłaty za przejazd kolejki dziecięcej i "czyściła" odzyskane budynki, w których funkcjonowały szkoły.
- Abp Stanisław Gądecki przejął stery w kurii po arcybiskupie Juliuszu Paetzu, który odchodził w atmosferze skandalu.
- Od 2014 roku, jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, był twarzą polskiego Kościoła.
- Uchodził za "człowieka kompromisu". W ostatnich latach miał jednak odmienne zdanie od papieża Franciszka.
- Z czego zapamiętamy arcybiskupa Gądeckiego?
W październiku ubiegłego roku abp Stanisław Gądecki skończył 75 lat. Zgodnie z decyzją papieża Franciszka metropolita poznański miał piastować urząd do czasu nominowania jego następcy. W związku ze swoim wiekiem hierarcha był zobligowany do złożenia rezygnacji.
Papież przyjął 19 marca 2025 r. rezygnację z urzędu arcybiskupa metropolity poznańskiego złożoną po osiągnięciu przez niego 75 lat. 1 maja jego funkcję Gądeckiego przejmie Zbigniew Zieliński, dotychczasowy biskup koszalińsko-kołobrzeski.
Droga do pałacu
Stanisław Gądecki urodził się w Strzelnie (woj. poznańskie) 19 października 1949 r. W latach 1967-1973 studiował filozofię i teologię w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie. Święcenia kapłańskie przyjął 9 czerwca 1973 r. z rąk księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego w bazylice archikatedralnej w Gnieźnie. 25 marca 1992 r. Gądecki został konsekrowany na biskupa w katedrze gnieźnieńskiej przez ówczesnego prymasa Polski kard. Józefa Glempa. Biskup Gądecki otrzymał stolicę tytularną Rubiconu. Po konsekrowaniu przez 10 lat pełnił posługę biskupa pomocniczego w Archidiecezji Gnieźnieńskiej.
Abp Gądecki przez lata był zaangażowany w dialog chrześcijańsko-żydowski. W latach 1995-2008 był konsultorem Papieskiej Komisji ds. Religijnych Relacji z Żydami. Był wśród biskupów, którzy w 2001 roku przeprosili za wydarzenia w Jedwabnem.
Jest honorowym członkiem Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Naczelny rabin Polski Michael Schudrich uznał abp. Gądeckiego za "mądrego człowieka, wielki intelekt". - Z mojego punktu widzenia jest też bardzo istotne, że jest spadkobiercą Jana Pawła II, jeśli chodzi o pojednanie z judaizmem. Zawsze był bardzo otwarty, był zwolennikiem dialogu pomiędzy żydami a chrześcijanami - podkreślał Schudrich.
28 marca 2002 r. papież Jan Paweł II mianował go arcybiskupem metropolitą poznańskim.
Trudne sąsiedztwo
Pierwszym problemem, który miał do rozwiązania, był jego poprzednik - Juliusz Paetz. W 2002 roku pod adresem arcybiskupa Paetza formułowane były oskarżenia o molestowanie seksualne kleryków. Ten zarzutom zaprzeczał. W Wielki Czwartek 2002 roku złożył rezygnację z urzędu, do czego miał go skłonić osobiście papież Jan Paweł II. Watykan zakazał wtedy Paetzowi sprawowania funkcji biskupich, między innymi wyświęcania kapłanów i przewodniczenia uroczystym mszom. W 2013 roku dodatkowo zakazano arcybiskupowi udziału w publicznych uroczystościach.
Żaden z domniemanych pokrzywdzonych kleryków nie złożył zawiadomienia w sprawie molestowania, dlatego sprawa nie była badana przez prokuraturę.
Poznański Kościół dzielił się na tych, którzy wierzyli młodym klerykom i tych, którzy twardo stali za Paetzem. Abp Gądecki miał trudne zadanie, żeby złączyć ten Kościół, no i jakoś tego dokonał.
Gdy pojawiają się głosy, by Paetza zrehabilitować, Gądecki mówi twardo: albo ja, albo on. Zredukował do minimum aktywność Paetza. Jeśli potem się tu i ówdzie uaktywniał się arcybiskup Paetz, to nie na terenie diecezji poznańskiej.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Na emeryturze Paetz zamieszkał na Ostrowie Tumskim, nieopodal pałacu arcybiskupa Gądeckiego. Watykan zalecał mu "życie w odosobnieniu w postawie skruchy", ale nie przeszkadzało mu to w tym, by odprawiać msze m.in. z arcybiskupem Gądeckim.
Miał nawet koncelebrować mszę na 1050. rocznicę chrztu Polski. Abp Paetz osobiście potwierdzał to reporterowi TVN24: - A czemu nie? I to nie jako gość. Ja tutaj jestem u siebie - mówił. Na pytanie o kontrowersje, jakie budzi jego obecność, odparł krótko: - Niech piszą do Ojca Świętego.
Powstrzymał go dopiero list z Watykanu. "Ojciec Święty zdecydowanie ponawia zaproszenie do życia w odosobnieniu, w postawie skruchy i modlitwy" - mógł w nim przeczytać.
Za postawę swojego poprzednika Gądecki przepraszał po jego śmierci. "Ksiądz arcybiskup był przekonany o swojej niewinności i nie wyraził publicznie skruchy, choć złożył rezygnację z urzędu" - pisał Gądecki. Jak podkreślał, Paetz uznawał, że "właściwą instancją do przeprowadzenia procesu i wydawania wyroków nie są inni biskupi, lecz Stolica Apostolska". Metropolita poznański mimo to podkreślił, że "czuje się w obowiązku powiedzieć: przepraszam". "Przepraszam za zgorszenie, jakie miało miejsce w archidiecezji. Z głębi serca przepraszam osoby, które czują się skrzywdzone" - napisał.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Roszczenia wobec miasta
Czasy, kiedy kurią rządził abp Stanisław Gądecki, wielu poznaniakom będą się kojarzyć z roszczeniami Kościoła wobec miasta.
W 2007 roku kuria odzyskała budynek przy ulicy Głogowskiej, w którym mieści się VIII Liceum Ogólnokształcące, a który został wywłaszczony na rzecz Skarbu Państwa w 1956 roku. Miasto w 2011 roku musiało zapłacić archidiecezji 4,5 mln zł za bezumowne korzystanie z budynku. W 2014 roku szkoła została przeniesiona z Łazarza do centrum miasta.
Nowej siedziby musiał szukać też znajdujący się po sąsiedzku Zespół Szkół Muzycznych w Poznaniu. Za wynajem budynku przy ul. Głogowskiej od 2009 roku miasto musiało płacić kurii 800 tys. zł rocznie. Szkoła w 2023 roku przeniosła się na ulicę Nieszawską. Wkrótce ma przenieść się do dawnego gmachu administracji Międzynarodowych Targów Poznańskich.
To za czasów abp. Gądeckiego poznański Kościół zaczął proces odzyskiwania budynku zajętego komunistycznym dekretem i przekazanego szkole baletowej. Po wojnie zniszczony budynek został wyremontowany przez państwo. Z tego tytułu przez kilkadziesiąt lat państwo nie płaciło dzierżawy właścicielowi za ten budynek. Okres zwolnienia z dzierżawy ze względu na odbudowę minął w latach 90. Za bezumowne korzystanie z budynku trzeba było zapłacić 11 milionów złotych. Drugie tyle kosztował wykup budynku.
W połowie czerwca 2015 prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak ujawnił, że od 2004 roku miasto płaci kurii za możliwość przejazdu dziecięcej kolejki przez tereny kościelne. "12 tys. zł miesięcznie dla Kurii za przejazd kolejki Maltanka, Szkoła Baletowa, wyrzucenie VIII L.O. Słucham sobie Kaczmarskiego" - napisał Jaśkowiak, pod spodem zamieszczając link do utworu "Bankierzy" Jacka Kaczmarskiego. Jednocześnie zapowiedział kontrolę wszystkich wydatków na linii miasto-kuria.
Miesiąc później opublikował raport, według którego wartość kościelnych nieruchomości, na których zależy miastu, wynosi ok. 12 mln zł, a opisane miejskie nieruchomości, które mogłyby być interesujące dla Kościoła, mają wartość ok. 20 mln zł. W raporcie znalazła się też analiza kosztów wzajemnego udostępniania nieruchomości oraz wyliczenie ponoszonych przez miasto wydatków na cele związane z Kościołem i należącymi do niego podmiotami. Jak napisał prezydent w liście do arcybiskupa, analiza środków finansowych, które miasto Poznań przekazało na rzecz podmiotów kościelnych w ostatnich pięciu latach, wykazała, że wsparcie na cele konserwatorskie sięgnęło ponad 7,5 mln zł, a wsparcie różnego rodzaju imprez kulturalnych to prawie 0,5 mln zł. Miasto Poznań wspiera też m.in. inicjatywy kościelne w sferze pomocy społecznej. W roku 2014 było to 9,9 mln zł, a w 2015 - 9,6 mln zł.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Pomnik wciskany do miasta
Od 2012 roku arcybiskup Gądecki był członkiem Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Wdzięczności.
Pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa, zwany także Pomnikiem Wdzięczności lub Pomnikiem Chrystusa Króla, został odsłonięty 30 października 1932 roku, jako wotum wdzięczności za odzyskanie wolności przez Polskę. Ufundowało go społeczeństwo Poznania, Wielkopolski i kresów zachodnich II RP. W październiku 1939 roku pomnik został zburzony przez Niemców, zaś figura Jezusa została przetopiona. Na placu Mickiewicza, gdzie pomnik stał w latach 30. XX wieku, dziś są dwa inne: Mickiewicza i Ofiar Poznańskiego Czerwca 1956 r., stąd odbudowa w tym miejscu nie jest możliwa.
Komitet przyjął do wiadomości, że na pomnik na placu Mickiewicza nie ma już miejsca i zaczął forsować inna lokalizację - na brzegu Jeziora Maltańskiego przy ulicy Jana Pawła II. Miasto nie wyraziło zgody na budowę pomnika w tym miejscu, lokalizacja była sprzeczna z miejscowym planem zagospodarowania. Mimo to komitet nie ustawał w walce o odbudowę pomnika w tym miejscu, a o innych lokalizacjach proponowanych wtedy przez miasto, m.in. na Łęgach Dębińskich, gdzie Jan Paweł II odprawiał mszę podczas jednej z pielgrzymek, nie chciał słyszeć.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Komitet zlecił nawet wykonanie 5-metrowej figury Chrystusa, która była jedynie częścią tamtego pomnika, na który składał się jeszcze łuk triumfalny - całość miała 15 metrów wysokości i 22 metry szerokości. Komitet chciał ją tymczasowo ustawić na placu Mickiewicza.
Mimo braku zgody ze strony Zarządu Dróg Miejskich, Miejskiego Konserwatora Zabytków i plastyka miejskiego po mszach świętych we wszystkich poznańskich kościołach odczytano list arcybiskupa Gądeckiego zachęcający do udziału w spotkaniu, podczas którego figura stanie na placu Mickiewicza. Ostatecznie tak się nie stało. Ustawiono ją po kilku miesiącach przy kościele Świętego Floriana na Jeżycach.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Arcybiskup przeciwko spektaklowi
W czerwcu 2014 r. przeciwstawiał się spektaklowi "Golgota Picnic", który miał się odbyć w ramach Malta Festival. Arcybiskup skierował list do dyrektora festiwalu Michała Merczyńskiego, w którym pisał, że spektakl "odbierany jest powszechnie jako bluźnierczy i wyśmiewający w sposób ordynarny to, co dla chrześcijan jest największą świętością".
"Przedstawienie (…) ukazuje Chrystusa jako degenerata, egoistę, odpowiedzialnego za całe zło na świecie. Spektakl obfituje w lubieżne sceny, a pod adresem Chrystusa padają liczne wulgaryzmy. Występujący nago aktorzy kpią z Męki Pańskiej, a całość przesycona jest pornograficznymi odniesieniami do Pisma Świętego" - czytamy w liście abp. Gądeckiego.
"Jedyną formą taką, która by ucięła całą sprawę i zamknęła ten spektakl, to jest protest taki ogólnopolski, który by groził zamieszkami, na co by policja nie mogła się zgodzić" - pisał.
W efekcie organizatorzy odwołali spektakl "z powodu bardzo dużego zagrożenia zamieszkami, których skala i forma mogą być niebezpieczne dla naszych widzów, aktorów, postronnych osób, a także mogą prowadzić do dewastacji obiektów użyteczności publicznej miasta Poznania".
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Trzy lata później kuratorem jednej z części Malta Festival Poznań miał być Oliver Frljić, chorwacki reżyser kontrowersyjnego spektaklu "Klątwa".
Konferencja Episkopatu Polski, na której czele był już wówczas Gądecki, oceniła, że spektakl - który miał swoją premierę w lutym w warszawskim Teatrze Powszechnym - "ma znamiona bluźnierstwa", a Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła z urzędu dochodzenie w tej sprawie. Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wycofał finansowanie dla festiwalu.
W homilii abp Gądecki podkreślił, że "słuszna" decyzja ministra kultury to przykład "otrzeźwienia", jakie następuje w Polsce. - Kultura bowiem to to, co uczłowiecza człowieka, co czyni go bardziej ludzkim, a nie to, co prowadzi go do zezwierzęcenia - powiedział.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
10 lat na czele KEP
28 listopada 2002 roku abp Gądecki został wybrany do Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski, a 18 marca 2004 na wiceprzewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. W latach 2006-2016 pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Duszpasterstwa KEP, w latach 2009-2014 był członkiem Komisji Wspólnej Rządu RP i Konferencji Episkopatu Polski.
W latach 2014-2024 pełnił funkcję przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Gdy go wybierano, nazywano go "kandydatem kompromisu". Miał opinię umiarkowanego konserwatysty. Nigdy nie był identyfikowany z żadną frakcją w polskim episkopacie. Na pewno nie można powiedzieć, by był kandydatem biskupów związanych z Radiem Maryja. Uznawany był za koncyliacyjnego.
Gądecki jako priorytety swojej pracy wskazał kwestie dotyczące młodzieży, rodziny i powołań.
Dominikanin ojciec Paweł Gużyński mówił o nim w dobrych słowach, choć nie uważał, by był dobrym wyborem na tę funkcję. - To jest bardzo solidny człowiek i wiele dobrych rzeczy zrobił, natomiast kiedy patrzę na sytuację Kościoła, to potrzeba osoby podobnej do papieża Franciszka, która pomoże zaradzić tym problemom. Arcybiskup Gądecki jest z połówki zbyt konserwatywnej. Nie jest to osoba na nasze czasy - oceniał.
Gądecki szybko zaczął skręcać właśnie w stronę konserwatyzmu.
Tropiciel gender
W październiku 2014 roku zabrał głos w sprawie gender. "Obecnie groźnym wyzwaniem jest - lansowana pod płaszczykiem programu równościowego - ideologia genderyzmu. Niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki" - mówił w wywiadzie dla "Naszego Dziennika".
Potem jego wypowiedź prostował rzecznik Episkopatu. "Należy uczyć zarówno chłopców, jak i dziewczynki sprzątania po sobie - to wyraził abp Stanisław Gądecki. Ta właśnie pozytywna myśl jest zawarta w zdaniu: "Niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać aż zrobią to za nich dziewczynki”. Inne interpretacje można odebrać jako próbę manipulacji" - pisał ks. Józef Kloch.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Bronił kolegi mówiącego o "tęczowej zarazie"
W 2019 roku stanął w obronie abpa Marka Jędraszewskiego po słowach, które oburzyły całą Polskę. - Czerwona zaraza już po naszej ziemi całe szczęście nie chodzi, co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha, neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa - stwierdził Jędraszewski.
Tydzień po tych słowach abp Gądecki wysłał oświadczenie w sprawie LGBT+ "do odczytania we wszystkich kościołach w niedzielę".
Wierni mogli usłyszeć, że "fala krytyki, która dotknęła metropolitę krakowskiego, arcybiskupa i profesora, a także reakcje pracodawców wobec osób wyrażających swoją dezaprobatę wobec ideologii LGBT+, świadczą o zakorzenionym w pewnych środowiskach totalitaryzmie światopoglądowym, polegającym na usuwaniu poza sferę obszaru wolności ludzi myślących inaczej".
"Szacunek dla konkretnych osób nie może prowadzić do akceptacji ideologii, która stawia sobie za cel przeprowadzenie rewolucji w zakresie społecznych obyczajów i międzyosobowych relacji" - podkreślił abp Gądecki.
Gądecki zresztą już cztery lata wcześniej mówił, że "kwestia związków homoseksualnych ani też adopcja dzieci przez te związki jest nie do pomyślenia".
Gdy w grudniu 2019 biskupi zebrani na synodzie w Watykanie w opublikowanym dokumencie stwierdzili, że geje i lesbijki mają wiele do zaoferowania wspólnocie chrześcijańskiej, Gądecki reagował: - Dokument podsumowujący pierwszy tydzień obrad synodu jest nie do przyjęcia dla wielu biskupów - w dokumencie odchodzi się od nauczania Jana Pawła II, a nawet widać w nim ślady antymałżeńskiej ideologii.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Pedofilia w Kościele to hasło zręcznie dobrane"
W 2019 roku - po premierze filmu braci Sekielskich - przepraszał poszkodowanych przez księży. "Z pewnością także ten film przyczyni się do jeszcze surowszego potępienia przestępstwa pedofilii, na które nie może być miejsca w Kościele. Niektóre sprawy ukazane w filmie były już znane, inne nieznane. Te znane trzeba raz jeszcze dokładnie przeanalizować, w przypadku nieznanych należy rozpocząć procesy tak, aby dobro pokrzywdzonych było chronione przede wszystkim i nade wszystko" - pisał w oświadczeniu.
Ale kilka miesiecy wcześniej, podczas przedstawiania przez Konferencję Episkopatu Polski dokumentu z raportem dotyczącym skali pedofilii w Kościele katolickim w Polsce, zamiast oczekiwanych przeprosin, a może nawet prośby o wybaczenie, ofiary księży pedofilów usłyszały o ideologicznym ataku na Kościół.
- Pedofilia w Kościele to hasło zręcznie dobrane, miało z jednej strony wskazać na problem, jaki istnieje, z drugiej zaś strony poderwać też autorytet Kościoła i doprowadzić także, by zaufanie wiernych do samej hierarchii czy samej instytucji Kościoła zostało podważone - mówił Gądecki.
Twierdził, że "to nie jest problem samego Kościoła, a problem całego świata". - Jest z jednej strony ogromny przemysł, który pompuje stronę seksualną, a z drugiej strony pałką w głowę tych, którzy poddają się właśnie temu przestępstwu - padło z jego ust.
To także za jego rządów kuria nie chciała ujawnić sądowi dokumentów przeciwko byłemu księdzu Krzysztofowi G. w procesie dotyczących molestowania. Ostatecznie ksiądz pedofil został skazany na 8 lat więzienia. Wcześniej - po kościelnym procesie - został wydalony z kapłaństwa, po czym… znalazł zatrudnienie w kościelnej bibliotece.
Przeciwnik antykoncepcji i in vitro
Abp Gądecki dał się też poznać jako przeciwnik antykoncepcji. - Tworzy się programy seksualizacji dzieci i młodzieży w bardzo niskim wieku, żeby jak najwięcej zarobić na środkach antykoncepcyjnych - mówił.
Był też przeciwnikiem in vitro. W 2015 roku zwrócił się do prezydenta Bronisława Komorowskiego z prośbą o niepodpisywanie ustawy o in vitro lub o skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Kiedy prezydent ją podpisał, abp Gądecki zarzucił mu, że Komorowski wbrew deklarowanej woli pogodzenia skrajnych stanowisk, podpisując ustawę, wyraził poparcie dla jednej z opcji. "Tam gdzie chodzi o życie człowieka nie ma miejsca na żaden kompromis" - napisał przewodniczący KEP.
W grudniu 2023 nazwał metodę in vitro "eksperymentowaniem na człowieku" i zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy o odmowę podpisania ustawy o dofinansowaniu in vitro. "Episkopat wielokrotnie zabierał głos w sprawie zapłodnienia pozaustrojowego, które nie jest metodą leczenia niepłodności" - napisał w liście.
A kiedy i prezydent Duda ustawę podpisał, nie szczędził mu krytyki: - Praktycznie ta decyzja prezydenta wygląda tak, jak pójście za głosem tłumów, bez oglądania się na kwestie bioetyczne - powiedział.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Po jego słowach przerwano mszę, a na kościół poleciały jaja
W październiku 2020 roku Kościół katolicki w Polsce stał się jednym z głównych adresatów sprzeciwu osób biorących udział w ogólnopolskich protestach po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zakazu przerywania ciąży w przypadku uszkodzenia płodu. Stało się to właśnie po słowach abpa Gądeckiego.
- Z wielkim uznaniem przyjąłem dzisiejszą decyzję Trybunału Konstytucyjnego, uznającą aborcję eugeniczną za niezgodną z Konstytucją Rzeczypospolitej. (…). Życie każdego człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci przedstawia przed Bogiem taką samą wartość i powinno być w takim samym stopniu chronione przez państwo - mówił.
Ksiądz profesor Alfred Wierzbicki, etyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, nazwał te słowa pochopnymi, niewłaściwymi i szkodliwymi. - Od pasterza Kościoła ja wymagałbym więcej wyobraźni społecznej, rozeznania społecznego i empatii - powiedział. Sam Wierzbicki też jest przeciwnikiem aborcji, ale jak przyznawał - emocje protestujących kobiet rozumiał.
W Poznaniu grupa osób postanowiła zaprotestować przeciwko wyrokowi TK i słowom metropolity. 25 października weszła do katedry i przerwała mszę świętą. Z kolei ówczesna wicedyrektor Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu Zofia Nierodzińska obrzuciła jajami kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Obie sprawy znalazły swój finał w sądzie.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Bronił Wąsika i Kamińskiego
Abp Gądecki wielokrotnie podkreślał, że biskupi nie powinni angażować się po stronie jakiejś opcji politycznej.
"Kościół nie powinien nigdy sobie na to pozwalać. Jest to nieszczęście, które krytykowane jest przez Stolicę Apostolską i samego Ojca Świętego. Kościół jest powszechny i dlatego nie może wiązać się z jakąś polityczną, partykularną wizją świata" - przekonywał w 2014 roku w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną.
Tymczasem w styczniu 2024 arcybiskup Stanisław Gądecki wysłał list do odbywających karę pozbawienia wolności Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Zaproponował "interwencję humanitarną" w ich sprawie u ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Zaapelował też do osadzonych o zaprzestanie protestu głodowego.
Zapytany o list abp Gądecki wyjaśnił, że "po prostu małżonki zwróciły się do mnie z prośbą, a ja na tę prośbę odpowiedziałem". - Zwrócili się kiedyś do mnie ludzie, którzy byli związani z poprzednim reżimem komunistycznym i też starałem się w ich sprawie interweniować, chociaż nic z tego nie wyszło - przyznał.
- To jest moim zdaniem jedna z najbardziej skandalicznych wypowiedzi hierarchy Kościoła w ostatnich latach - ocenił ks. prof. Alfred Wierzbicki.
Nie była to jedyna sytuacja, w której można było przyporządkować Gądeckiego do jednej ze stron sceny politycznej. Jak wspomina Tomasz Cylka z "Gazety Wyborczej", na każdym Marszu dla Życia w Poznaniu abp Gądecki dziękował posłom PiS Bartłomiejowi Wróblewskiemu i Szymonowi Szynkowskiemu vel Sękowi za zaangażowanie na rzecz ochrony życia. Oprowadzał też po katedrze Wojciecha Kolarskiego, kandydata PiS na europosła, który pojawił sie w Poznaniu z prezydentem Andrzejem Dudą.
Stawał w obronie migrantów
Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie abp Gądecki mówił językiem papieża Franciszka w sprawie migrantów.
Zwracał uwagę, że docierający na granicę polsko-białoruską migranci "są ofiarami niedopuszczalnych rozgrywek w polityce międzynarodowej". - Bez względu jednak na okoliczności ich przybycia na pewno potrzebują oni naszego wsparcia duchowego i materialnego - podkreślał arcybiskup.
Przypominał, że chrześcijanie powinni mieć "serca otwarte na drugiego człowieka" i kierować się "zasadą gościnności". - Ci, którzy ostro wypowiadają się przeciwko przyjmowaniu migrantów, muszą zdawać sobie sprawę, że są na antypodach Ewangelii, że są całkowicie oddaleni od Ewangelii - mówił.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Słowa po śmierci papieża
- Nie ma takiego człowieka, który by był zdolny ogarnąć cały świat i nie budzić kontrowersji - powiedział abp Gądecki po odprawieniu mszy w intencji zmarłego papieża Franciszka w katedrze poznańskiej.
- Papież Franciszek na pewno wniósł nową rzeczywistość w życie Kościoła, ponieważ wniósł całą Amerykę Południową, czyli wniósł ten kontynent, który jest bardzo katolicki, ale dla nas zasadniczo odległy i stąd zrozumienie papieża Franciszka bywało trudne dla nas. Podobnie jak pewnie dla innych kontynentów było trudne zrozumienie papieża Jana Pawła II - zaznaczył.
Metropolita poznański nie krył się specjalnie z tym, że - przynajmniej w ostatnich latach - miał odmienne zdanie od Franciszka.
Jak podkreślał w tvn24.pl watykanista i historyk Arkadiusz Stempin, profesor Uczelni Korczaka w Warszawie oraz Albert-Ludwigs-Universitat we Fryburgu, Gądecki, kiedy w 2004 roku rozpoczynał pierwszą kadencję jako przewodniczący KEP, uchodził za centrystę, reformatora, a nawet liberała.
- Tymczasem w 2024 roku jest postrzegany jako jastrząb. Weźmy tylko ostatni rok. Po synodzie biskupów w październiku 2023 roku ostro krytykował papieża Franciszka za jego pomysły reform dotyczących między innymi zmiany stosunku Kościoła do seksualności czy otwarciu na osoby LGBT. Wszedł nawet w alians z jastrzębiami w Watykanie, typu kardynałowie Gerhard Müller, Raymond Leo Burke i Robert Sarah, czyli zdaniem włoskiego watykanisty Marco Politiegio, wilkami próbującymi zagryźć papieża Franciszka. Możliwe, że Gądecki zradykalizował się pod wpływem Jędraszewskiego. Pod przewodnictwem Gądeckiego podejście jest takie, żeby przetrwać Franciszka i poczekać na nowego papieża. Oby nie Franciszka II, ale raczej Jana Pawła III albo Benedykta XVII. Polscy biskupi maszerują w jednym szeregu z biskupami z Afryki i konserwatystami z USA. We trójkę przewodzą antyfranciszkowej awangardzie - mówił Stempin w marcu 2024 roku.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Emerytura w odpicowanym pałacu
Mimo osiągnięcia wieku emerytalnego abp Gądecki do października 2029 r. będzie mógł uczestniczyć w posiedzeniach kardynałów i biskupów, członków dykasterii.
Na emeryturze mieszkać będzie w świeżo wyremontowanej kanonii na Ostrowie Tumskim. Remont odbył się w ramach projektu obejmującego termomodernizację sześciu budynków należących do Archidiecezji Poznańskiej. Całkowity koszt prac to 26,6 mln zł, z czego 21,9 mln zł pochodzi z dotacji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, jaką Kościół otrzymał za rządów PiS.
Autorka/Autor: Filip Czekała
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Waldemar Deska/PAP