Podczas debaty w Gdyni zmierzyli się Magdalena Biejat i Szymon Hołownia. Kandydaci Lewicy i Trzeciej Drogi dyskutowali między innymi o bezpieczeństwie, równości małżeńskiej czy o skróceniu tygodnia pracy.
- Magdalena Biejat i Szymon Hołownia przez godzinę debatowali w formule "jeden na jeden" w Gdyni.
- Rozmawiali o bezpieczeństwie, równości małżeńskiej, prawie do aborcji oraz o skróceniu tygodnia pracy.
- Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja. Więcej o wyborach w tvn24.pl.
Dwójka kandydatów w wyborach prezydenckich - kandydatka Lewicy, wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat i lider Polski 2050 Szymon Hołownia - spotkała się w środę wieczorem w Gdyni, by wziąć udział w debacie w formule "jeden na jeden". Na początku Biejat i Hołownia zadali sobie nawzajem po dwa pytania, a później oboje odpowiadali na pytania uczestników debaty. Na koniec kandydaci wygłosili wypowiedzi swobodne.
>> Tak relacjonowaliśmy debatę na żywo w tvn24.pl
Biejat: oczywiście, że chcę zostać prezydentem
Na początku marszałek Sejmu zapytał Biejat, czy rzeczywiście chce zostać prezydentem, czy w tych wyborach walczy jednak o pozycję Lewicy na scenie politycznej. Wicemarszałkini Senatu zapewniła, że "oczywiście chce zostać prezydentem" i realizować interesy swoich wyborców. - Ale prawda jest też taka, że walczę o silną pozycję Lewicy w Polsce i w tym rządzie - przyznała.
Zauważyła, że wybory zdefiniują także to, jak będzie w przyszłości wyglądała polska polityka i jakie w niej miejsce zajmą kwestie, takie jak "prawa człowieka, pracownicze, czy rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego, równość wobec prawa". - Traktuję te wybory bardzo serio - zapewniła.
Hołownia o skróceniu tygodnia pracy: to polityczna fikcja
Z kolei Biejat pytała Hołownię o kwestię przepracowania Polaków i jego krytykę pomysłu skrócenia czasu pracy przy zachowaniu pensji pracowników. - Krytykuję ten projekt dlatego, że jest dzisiaj polityczną fikcją. Nie jesteście w stanie zapewnić dzisiaj czterodniowego tygodnia pracy przy tym samym wynagrodzeniu, bo na to po prostu nie zgodzą się polskie firmy - odparł Hołownia.
Dodał, że wprowadzenie tego typu rozwiązań wiązałoby się na przykład z wypychaniem pracowników na częściowe etaty, inne formy zatrudnienia, czy obniżaniem ich wynagrodzeń.
Jak ocenił kandydat Trzeciej Drogi, "jesteśmy pracowitym narodem, który wciąż chce rozwijać się, budować swoją siłę i potęgę".
Biejat o sojuszu z krajami wschodniej flanki NATO
W debacie Hołownia zapytał Biejat także o najważniejsze wyzwania stojące przed polską armią oraz o państwa, z którymi chciałaby zbudować sojusz między innymi pod względem bezpieczeństwa.
Biejat podkreśliła, że najważniejszym zadaniem Polski jest zbudowanie sojuszu z krajami wschodniej flanki NATO i regionu Morza Bałtyckiego. Jak argumentowała, w ten sposób można byłoby "wywierać większy nacisk na całą Europę". Według niej między innymi Francja, Niemcy, Wielka Brytania "słuchają naszego głosu".
Zwróciła przy tym uwagę na brak zorganizowania szczytu NATO w Warszawie mimo trwającej polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
W kwestii wyzwań stojących przed siłami zbrojnymi Biejat wymieniła zwiększenie dofinansowania polskiej armii, zapobieganie odpływowi żołnierzy oraz inwestowanie w badania i rozwój.
Hołownia: "nie" dla równości małżeńskiej, ale "tak" dla związków partnerskich
Następnie kandydatka Lewicy zapytała Hołownię, dlaczego "nie popiera równości małżeńskiej" w kontekście związków jednopłciowych.
Marszałek Sejmu odparł, że nie zagłosowałby za ustawą o małżeństwach osób tej samej płci, ale "gorącym sercem" zagłosuje za ustawą o związkach partnerskich. Według niego taka ustawa pozwoli państwu wykonać "pierwszy krok w stronę zauważenia problemu, który wstydliwie schowało pod dywan".
Jak dodał, dyskusję w rządzie należy rozpocząć od związków partnerskich, ponieważ trzeba zacząć "od robienia rzeczy, które są do zrobienia". - Wiem, że PSL ma w tej sprawie inne zdanie, ale ministrowie waszego rządu są właśnie po to, żeby szukać większości dla dobrych rozwiązań - ocenił.
Biejat: równość małżeńska jest konieczna
Magdalena Biejat uważa, że "równość małżeńska jest konieczna". Oskarżyła też PSL, który tworzy z Polską 2050 koalicję, o blokowanie ustawy o związkach partnerskich. - Wymyślają absurdalne zarzuty, że para gejów będzie zawierała związek partnerski po to, żeby naciągać państwo na jakieś dopłaty. To najlepiej pokazuje, że pan (Władysław) Kosiniak-Kamysz nie zna życia - mówiła kandydatka Lewicy.
Zaznaczyła, że osoby LGBT+ "wyjeżdżają z Polski, bo boją się, że nie ma tu dla nich miejsca i boją się agresji". - Boją się, że kiedy ich partnerowi czy partnerce stanie się krzywda, to nie będą mogli nawet odwiedzać go w szpitalu. Jeśli partner lub partnerka umrze, to nie będą mieli nic do powiedzenia w sprawie ich pogrzebu. To są prawdziwe dramaty - mówiła Biejat.
Spór o referendum w sprawie aborcji
Biejat i Hołownia zmierzyli się też z pytaniami o kwestię aborcji. Hołownia przekonywał, że jego zdaniem głos powinni zabrać obywatele w narodowym referendum. Argumentował, że w Sejmie jest 30 proc. kobiet, a w społeczeństwie 50 proc. - Dostępność do aborcji to jest sprawa, która zawsze wraca w kampaniach wyborczych, a kobiety dalej cierpią, dramaty dalej się dzieją - mówił marszałek Sejmu.
- Może trzeba zrobić referendum, jak Lewica postulowała w 2016 roku. (...) Skoro klasa polityczna nie potrafi, to niech naród zabierze jej lejce i sam zdecyduje w tej sprawie - powiedział.
Magdalena Biejat mówiła z kolei, że po to "wybiera się posłów do parlamentu, żeby słuchali ludzi, a nie żeby szukali wymówek". - Wybiera się posłów i senatorów po to, żeby politycy wsłuchiwali się w głos ludzi. Także tych, którzy w imię prawa kobiet do decydowania o samych sobie poszli tłumnie do urn wyborczych - mówiła.
Dodała, że interweniuje, gdy docierają do niej sygnały o odmowie prawa do aborcji. - Jestem na każdy telefon każdej osoby i kobiety, której odmawia się prawa do legalnej aborcji w szpitalu - powiedziała Biejat.
Pomoc dla osób z niepełnosprawnościami
Podczas serii pytań od publiczności głos zabrała m.in. kobieta, która jest adopcyjną mamą niepełnosprawnego dziecka. Zapytała, czy i jakie mechanizmy kandydaci zamierzają wprowadzić, żeby budować świadomość społeczeństwa o wartości życia każdego człowieka, niezależnie od jego stanu zdrowia i sprawności.
Hołownia mówił, że należy myśleć o tym, "jak ludziom, którzy znajdują się w trudnej sytuacji, dostają trudną diagnozę, dać wybór". - Nie doprowadzać do tego, że są bez wyboru, tylko dać wybór poprzez realne stworzenie szans na to, że będzie psycholog, że będzie opieka wytchnieniowa, że będzie wsparcie realne dla tego dziecka, jeśli zdecydują się je urodzić. (...) To jest państwo, o którym marzę i którego bym chciał - powiedział marszałek Sejmu.
Biejat podkreśliła, że "musimy wspierać osoby z niepełnosprawnościami i ich rodziny". Jako przykład podała projekt ustawy o asystencji osobistej z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, którego szefową jest Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.
Co ze składką zdrowotną dla przedsiębiorców?
Kandydaci spierali się także w kwestii dotyczącej składek zdrowotnych dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę i przedsiębiorców. Hołownia zacytował fragment umowy koalicyjnej mówiący o odbudowie zaufania pomiędzy państwem a przedsiębiorcami. - Składkę zdrowotną, która była w wykonaniu Polskiego Ładu (...) doprowadziła do tego, że ponad 600 tysięcy tylko w pierwszym roku działalności firm jednoosobowych się zamknęło. Trzeba przywrócić rozsądek, nie zabierając jednocześnie pieniędzy na ochronę zdrowia - powiedział Hołownia.
Biejat odparła, że ustawa, którą proponuje część koalicjantów, "nie jest wprowadzeniem czystych i czytelnych, korzystnych rozwiązań, tylko tworzeniem chaosu i tworzeniem kolejnego wyłomu w systemie ochrony zdrowia".
- Skoro pan minister finansów mówi, że pieniądze się znajdą, to dlaczego dzisiaj, w kwietniu tego roku, nadal nie mamy podpisanego budżetu na NFZ? Ponieważ on się nie spina. Dlaczego w kwietniu tego roku nadal nie mamy wypłaconych wszystkich nadwykonań dla szpitali powiatowych, które staną na krawędzi bankructwa? Bo to się nie spina - powiedziała.
Biejat za obniżeniem wieku emerytalnego mężczyzn
Kandydatka Nowej Lewicy opowiedziała się za obniżeniem wieku emerytalnego dla mężczyzn. - Jestem za tym, żeby obniżyć wiek emerytalny mężczyzn, bo uważam, że nikt nie powinien być zmuszany do pracy ponad siły - powiedziała Biejat.
Jak dodała, zadaniem państwa "jest zrobić wszystko i stworzyć takie warunki, żeby ci, którzy chcą i mogą jeszcze pracować, nie byli z rynku pracy wypychani".
Hołownia: nikt nie będzie ruszał wieku emerytalnego
Szymon Hołownia powiedział, że jeśli obniży się wiek emerytalny, obniżą się też świadczenia. - Kiedy ktoś mówi, że zmieni coś w wieku emerytalnym, a przede wszystkim go obniży, (...) zwykle nie dodaje drugiej części tego zdania. Jaka będzie wtedy wysokość świadczenia? Bo obawiam się, że niższa - mówił marszałek Sejmu. - Nikt w Polsce przez najbliższe dwie kadencje prezydenta nie będzie ruszał wieku emerytalnego - zapewnił.
Zdaniem Hołowni powinno się "stworzyć warunki dla tych, którzy chcą pracować trochę dłużej mimo osiągnięcia wieku emerytalnego". - Zwrócić im trzynastki, które w ten sposób utracą. Zwolnić ich ze składki rentowej od tego, co będą zarabiać. Wymyśleć taki świat, w którym będzie się opłacało tym, którzy chcą i mogą dłużej pracować, żeby mieć dłuższe świadczenie - tłumaczył.
Biejat i Hołownia o Unii Europejskiej
Osoba z widowni zapytała kandydatów o ich stosunek do relacji Polski z Unią Europejską w kontekście federalizacji UE.
Jak ocenił Hołownia, Unia Europejska musi się rozwijać, ale jest daleko od federalizacji. Jego zdaniem w UE "bardzo efektywne są formaty kilkukrajowe". Podkreślił, że Polska powinna podjąć strategiczne rozmowy i kontrakty m.in. z Włochami, aby premier Włoch Giorgia Meloni "nie była skazana na towarzystwo Mateusza Morawieckiego". Jak dodał, Polska w ciągu najbliższych pięciu lat może stać się "istotną lokalną potęgą w ramach Unii Europejskiej, w ramach tego miejsca, które dzisiaj w świecie zajmujemy".
Biejat dodała, że podejście do UE łączy ją z Hołownią. Jej zdaniem UE wychodzi z kryzysów wzmocniona i jest "najlepszym tego rodzaju projektem na skalę światową". Wymieniając kryzysy polityczne w Niemczech i Francji, Biejat podkreśliła, że w Unii zmieniają się "siły ciążenia", co dla Polski jest "ogromną szansą".
Biejat o "pladze B2B". Hołownia: nikt nie może być zmuszany
Kandydaci zostali także zapytani o rozwiązanie problemu wymagania przez pracodawców umowy B2B, czyli zakładania jednoosobowych działalności gospodarczych w celu zatrudnienia, i odmawiania zawarcia umowy o pracę.
Biejat podkreśliła, że w Polsce jest "plaga B2B, wypychania osób na samozatrudnienie". Jej zdaniem, powodem jest budowanie systemu, w którym "firmom, a czasami pracownikom się to opłaca". Argumentowała, że należy wzmocnić Państwową Inspekcję Pracy, aby "mogła wejść do takich firm, stwierdzić, że powinniście być na etacie i decyzją administracyjną nałożyć na pracodawcę obowiązek zawarcia z wami umowy o pracę".
Hołownia zaznaczył, że w projekcie takiej ustawy należy "od razu dobrze zaplanować ścieżkę odwoławczą od tej decyzji administracyjnej". Apelował o partnerskie stosunki na rynku pracy między pracodawcą a pracownikiem, by "ci, którzy chcą pracować na jednoosobowej działalności, mogli to robić, a ci, którzy są do tego zmuszani, nie byli do tego zmuszani".
Hołownia: wiele nas różni, ale też wiele nas łączy
Ostatnim punktem debaty były swobodne wypowiedzi kandydatów.
- Wiele nas różni, ale też wiele nas łączy - asystencja dla osób z niepełnosprawnościami, ta walka z bankami o marżę, o dostępność też kredytów, nie tylko mieszkań, stosunek do Polski w Unii Europejskiej i marzenie o jej sile i potędze w tym sojuszu - wyliczał Hołownia, zwracając się do swojej rywalki.
- Ale cieszę się przede wszystkim, że spotkaliśmy się tutaj dzisiaj i pokazaliśmy, że możliwa jest inna polityka niż dziaderska, niż polityka oparta na tym, że będziemy skakać sobie do oczu po nic. Po to, żeby znowu jedni siedzieli w spółkach, a drudzy byli na stołkach - dodał.
Jego zdaniem to starcie pokazało trochę "skandynawskiej polityki". - Merytorycznej, ale pełnej szacunku - ocenił.
- Możliwa jest polityka oparta o troskę, nie o przemoc, nie o agresję. O spór, bo on czasem musi być, ale przede wszystkim o troskę o drugiego człowieka, o pokój. Bo jak rozmawiam z wami na spotkaniach w całej Polsce, słyszę, że niepokój w was jest coraz większy, a my jako politycy go powiększamy - mówił dalej marszałek Sejmu.
- Chcę wam powiedzieć: wojny nie będzie. Nie będzie jej ani w Polsce, bo ktoś przyjdzie i będzie chciał zrobić nam krzywdę, ani między nami nie powinno być wojny. Dzisiaj jest czas na to, żeby wybrać prezydenta, który nie będzie taktycznie zabezpieczał tyły swojej partii, ale który w niezależny sposób będzie dbał o to, żeby nasze dzieci szły spać i budziły się szczęśliwe i spokojne -przekonywał.
I stwierdził: - Pokolenie, nie kadencja. To powinien być prezydent Rzeczypospolitej Polskiej.
Biejat o "zasadniczej różnicy"
Biejat podczas swobodnej wypowiedzi przyznała, iż "rzeczywiście to nas łączy, że chcemy robić inną politykę". - Politykę o konkretnych sprawach, a nie politykę o ciągłej nawalance. I rzeczywiście łączy nas więcej niż to, co wymieniłeś - oceniła.
- Łączy nas chociażby podejście do obsadzenia spółek Skarbu Państwa. Bo twoja partia i mój klub to są jedyne środowiska, które popierają odpolitycznienie spółek Skarbu Państwa w tym Sejmie. Łączy nas także podejście do polityki mieszkaniowej. I cieszę się, że już teraz nie tylko Lewica krzyczy, że mieszkanie jest prawem, a nie towarem - kontynuowała.
Ale - zaznaczyła - "w tej debacie widać też było różnice". Wskazała na dwie najważniejsze.
- Pierwsza z nich to to, że kiedy trzeba obniżać składkę zdrowotną, to nie masz problemu z tym, żeby uwierzyć ministrowi finansów, że znajdą się pieniądze. A kiedy chcemy zorganizować dobrowolny pilotaż dla przedsiębiorców, żeby spróbować wypracować model skracania czasu pracy przy zachowaniu tej samej pensji, to krzyczysz: komu chcę cię zabrać? I to jest zasadnicza różnica tego, na czym się skupiamy w naszej polityce. Na przedsiębiorcach, na pracownikach. Warto, żebyście o tym pamiętali - wskazywała kandydatka Lewicy.
- Dużo słyszeliśmy o tym, że trzeba zrobić to, co jest możliwe. Dla mnie polityka jest o tym, żeby sięgać dalej. Żeby robić nie te rzeczy, które dzisiaj są możliwe, ale przesuwać granice tego, co jest możliwe. Równość małżeńska, pełnia praw kobiet, dostępne mieszkania dla wszystkich, działające usługi publiczne i ochrona zdrowia, która spełnia konstytucyjny obowiązek dostępności jej dla wszystkich z was. To jest absolutne minimum - podkreśliła.
Autorka/Autor: ek,akr/akw
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adam Warżawa/PAP