Weszli do poznańskiej katedry i przerwali mszę, teraz sąd wydał decyzję w sprawie 32 uczestników Strajku Kobiet, którzy jesienią 2020 roku protestowali przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Wszyscy oskarżeni zostali uniewinnieni. - Uczynili z poznańskiej katedry związanej z arcybiskupem Stanisławem Gądeckim swego rodzaju kanał informacyjny, tubę informacyjną, ponieważ chcieli być usłyszani również przez hierarchów Kościoła, (...) czuli się bezsilni w sytuacji, w której politycy przy aprobacie Kościoła narzucili wszystkim członkom społeczeństwa swoją wizję świata i ograniczyli prawa kobiet - mówiła sędzia. Wyrok nie jest prawomocny.
Poznański sąd rejonowy zdecydował w sprawie 32 oskarżonych o zakłócenie mszy w Bazylice Archidiecezjalnej w Poznaniu. W poniedziałek uniewinnił wszystkich oskarżonych. Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne.
Sędzia Joanna Knobel przypomniała w uzasadnieniu wyroku, że orzeczenie TK wywołało falę protestów w całym kraju. Jak wskazała - odbyły się one w kilkuset miastach i "były to największe demonstracje w Polsce, od czasu przemian ustrojowych w 1989 roku, a w ocenie niektórych komentatorów - najliczniejsze protesty uliczne w historii Polski" - podkreśliła. - Na protestach wznoszono hasła przeciwko rządzącej partii, antyklerykalne, opowiadające się za rozdziałem Kościoła od państwa, a także antykatolickie. Protestowano między innymi pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego, pod lokalnymi siedzibami PiS, pod domem Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu, pod Sejmem, a także w kościołach oraz przed rezydencjami biskupów, jako że polski Episkopat poparł decyzję o zaostrzeniu prawa aborcyjnego - powiedziała.
Sąd: trudno w tym przypadku mówić o złośliwym działaniu oskarżonych
Sędzia przypomniała też, że 22 października 2020 roku metropolita poznański, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki wydał oświadczenie, w którym - jak wskazała sędzia - "z wielkim uznaniem przyjął orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, oraz wyraził ogromną radość +z tej epokowej zmiany prawa+". - W niedzielę 25 października 2020 roku miały miejsce protesty przed i w kościołach pod hasłem "Słowo na niedzielę". Takie protesty odbyły się między innymi przed Bazyliką Św. Krzyża w Warszawie, na murach kościołów pojawiały się napisy tj. "aborcja jest ok", "piekło kobiet", "aborcja bez granic" (…) według danych policji, odnotowano w sumie 22 protesty w czasie mszy, oraz 79 uszkodzeń poprzez napisy na elewacjach kościołów, w tym zabytkowych, a w sprawach tych zatrzymano blisko 80 osób - mówiła.
Sędzia zaznaczyła, że również w Poznaniu grupa osób postanowiła zaprotestować przeciwko wyrokowi TK i słowom metropolity poznańskiego. Jak wskazała, o planowanym proteście proboszcz katedry wiedział już dzień wcześniej. Sędzia przypomniała przebieg protestu, a także wskazała na zachowania osób protestujących i zaznaczyła, że w proteście brały udział także osoby, które nie zostały objęte aktem oskarżenia. Sędzia zaznaczyła, że przestępstwo zarzucane oskarżonym z art. 195 par 1 Kodeksu karnego popełnia ten, "kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej". - Przestępstwo to ma charakter, co podkreślam, umyślny, i ze względu na znamię złośliwości możliwe jest do popełnienia wyłącznie z zamiarem bezpośrednim - wskazała.
Zdaniem sądu, zachowania oskarżonych w trakcie protestu, którzy po rozpoczęciu kazania m.in. przeszli na przód kościoła, rozrzucili ulotki, klaskali, unieśli plakaty - było działaniem zaplanowanym, zorganizowanym i przemyślanym - i przeszkodziło publicznemu wykonywaniu aktu religijnego. Sędzia zaznaczyła jednak, że "przeprowadzone postępowanie dowodowe nie wykazało, że pobudką działania oskarżonych była złośliwość, czyli chęć dokuczenia, zrobienia przykrości innej osobie, wywołania w psychice innych osób przykrego uczucia". Sędzia przywołała w tym miejscu wyjaśnienia jednego z oskarżonych Arkadiusza K., który podkreślał, że wziął udział w proteście zmotywowany m.in. "działaniami kościelnych hierarchów, którzy w osobach pana Gądeckiego i Jędraszewskiego, publicznie wyrażali zachwyt nad ograniczeniem praw człowieka i wolności obywatelskiej milionów Polek". - Podczas rozprawy sąd przeprowadził również dowód z opinii biegłych, i to w różnych dziedzinach, i każdy z nich podkreślał, że trudno w tym przypadku mówić o złośliwym działaniu oskarżonych - podkreśliła sędzia.
Sąd: konstytucyjna zasada rozdziału państwa i Kościoła jest nagminnie łamana
- Sąd z całą mocą zaznacza, że nie wypowiada się co do treści wyroku Trybunału Konstytucyjnego ani też stanowiska arcybiskupa. Jednak analizując, czy oskarżeni mieli dostateczne racje do wyrażenia protestu, odnotować należy, że wyrok TK w istocie godził w prawa kobiet, hierarchowie Kościoła w istocie wyrażali aprobatę dla wyroku TK, a ponadto zarówno z materiału dowodowego wynika - to są zdjęcia polityków podczas mszy na ambonach, jak i z faktów powszechnie znanych - wynika, że konstytucyjna zasada rozdziału państwa i Kościoła jest nagminnie łamana - podkreśliła sędzia. Zaznaczyła ponadto, że oskarżeni na czas protestu wybrali moment kazania, który - jak wskazywali oskarżeni, a także biegły - jest momentem, w którym ksiądz wyraża opinie i wierni mają prawo odnieść się do opinii duchownego. Zdaniem sądu, oskarżeni w momencie rozpoczęcia protestu zachowali także powagę i szacunek do miejsca, w którym się znajdowali, czyli do budynku sakralnego. Wskazała też, że hasła na transparentach, jakie przynieśli ze sobą protestujący nawiązywały do tematu protestu, ale nie podżegały do nienawiści ani nie atakowały religii w sposób obelżywy, a ponadto - jak mówiła - "żaden z oskarżonych nie okazał pogardy wobec wykonywania samego aktu religijnego, oraz miejsca w którym ów akt religijny był wykonywany". - Protestujący chcieli pokazać, co myślą w spornej kwestii, przekazać swoje stanowisko, co do wyroku Trybunału Konstytucyjnego, słów arcybiskupa i zaangażowania Kościoła w politykę, nie adresując (protestu) ani do osób będących w kościele, ani do księdza, który odprawiał mszę. Odbiorcami ich zachowań i słów byli sędziowie TK, politycy, hierarchowie Kościoła, którzy zabierali głos w sprawie orzeczenia, a także społeczeństwo, w szczególności kobiety, do których adresowane były słowa wsparcia i solidarności - podkreśliła sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku: chcieli dotrzeć do szerokiego odbiorcy, bo czuli się bezsilni
- Oczywiście czas i miejsce protestu nie były przypadkowe. Oskarżeni uczynili z poznańskiej katedry związanej z arcybiskupem Stanisławem Gądeckim swego rodzaju kanał informacyjny, tubę informacyjną, ponieważ chcieli być usłyszani również przez hierarchów Kościoła, chcieli dotrzeć do szerokiego odbiorcy ponieważ czuli się bezsilni w sytuacji, w której politycy przy aprobacie Kościoła narzucili wszystkim członkom społeczeństwa swoją wizję świata i ograniczyli prawa kobiet - dodała.
Zadowolenie oskarżonych i ich obrońców
- Jestem bardzo poruszona uzasadnieniem sędzi, było bardzo mocne. Wskazywało, że mieliśmy prawo zareagować w momencie, gdy łamane były prawa człowieka. Czuję ulgę, ale też po prostu radość i zadowolenie, że to już koniec. Chociaż pewnie prokuratura będzie się odwoływać - powiedziała jedna z oskarżonych po wyjściu z sali rozpraw.
Prokurator Bartosz Pawlaczyk poinformował media po ogłoszeniu wyroku, że po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia orzeczenia podjęta zostanie decyzja o ewentualnej apelacji. Obrońca jednego z oskarżonych adwokat Mateusz Bogacz powiedział dziennikarzom, że wyrok jest sukcesem polskiego społeczeństwa. Jak mówił, "politycy sterujący ręcznie prokuraturą zawsze starają się nadać protestom społecznym, z którymi się nie zgadzają, wymiar polityczny". - Cieszę się, że taki wyrok zapadł na tej samej sali, na której skazywano robotników biorących udział w protestach Czerwca ’56 roku. Wtedy zarzucono im działanie chuligańskie, teraz zarzucono im działanie złośliwe. Cieszę się, że w XXI wieku zapadają wyroki, które podkreślają prawo obywateli do protestu, także jeżeli przeciwko tym, którzy protestują, są politycy, władza i Kościół katolicki - dodał.
Archidiecezja Poznańska przypomina komunikat arcybiskupa Gądeckiego
W reakcji na wydany wyrok, Archidiecezja Poznańska opublikowała w poniedziałek komunikat, w którym przypomniano oświadczenie przewodniczącego KEP z 25 października 2020 roku. Metropolita poznański abp Stanisław Gądecki napisał w nim m.in., że wulgaryzmy, przemoc, obelżywe napisy i zakłócanie nabożeństw oraz profanacje, "mimo iż mogą one pomóc niektórym osobom w rozładowaniu ich emocji, nie są właściwą metodą działania w demokratycznym państwie". Przewodniczący KEP zaapelował też "o wyrażanie swoich poglądów w sposób akceptowalny społecznie, z poszanowaniem godności każdego człowieka". "Potrzebujemy rozmowy, a nie postaw konfrontacyjnych czy gorączkowej wymiany opinii na portalach społecznościowych. Wszystkich raz jeszcze zachęcam do dialogu na temat sposobów ochrony prawa do życia oraz praw kobiet. Dziennikarzy i polityków proszę o nieeskalowanie napięć, w poczuciu odpowiedzialności za pokój społeczny" - napisał abp Gądecki w przypomnianym w poniedziałek oświadczeniu.
32 osoby oskarżone o "złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonaniu aktu religijnego"
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego w Poznaniu jesienią 2021 roku. - Aktem oskarżenia objęto 32 osoby, zarzuca się im złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonaniu aktu religijnego, czyli zakłócaniu mszy, która odbyła się 25 października 2020 roku w Bazylice Archidiecezjalnej w Poznaniu - informował Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jak tłumaczył, zakłócanie miało polegać m.in. na zajmowaniu miejsca przeznaczonego na udzielanie komunii i skandowaniu haseł zakłócając mszę.
Oskarżonym groziła kara do dwóch lat więzienia.
Od 22 października 2020 roku w całej Polsce trwały protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego. W Poznaniu 25 października grupa osób weszła do katedry i przerwała mszę świętą.
To, jak przebiegało zdarzenie, zarejestrował Piotr Żytnicki z "Gazety Wyborczej". Na nagraniu widać, że część osób zajęła miejsca w ławkach, inni usiedli pomiędzy nawą główną a prezbiterium. Protestujący mieli też ze sobą transparenty z hasłami dotyczącymi niezgody z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, takie jak: "Chronię moje siostry", "Katoliczki też potrzebują aborcji" czy "wstyd".
Fala protestów po decyzji Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji
22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niekonstytucyjny.
Po ogłoszeniu wyroku rozpoczęły się protesty w całej Polsce organizowane m.in. przez Strajk Kobiet. Manifestujący przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego protestowali m.in. pod domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, siedzibą PiS w Warszawie oraz na ulicach wielu miast w Polsce.
Protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji
Źródło: TVN24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Żytnicki/Gazeta Wyborcza