W niedzielę w Piekarach Śląskich przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki przewodniczył mszy świętej podczas pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców. Stwierdził, że trzeba w sobie formować "serce otwarte na świat" oraz przyjmować i chronić migrantów. - To wszystko częścią bardziej braterskiego społeczeństwa – dodał hierarcha. Podkreślił przy tym, że "rządy mają prawo do podjęcia działań przeciwko nielegalnej emigracji, przy poszanowaniu praw człowieka".
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki przewodniczył on mszy świętej sprawowanej podczas dorocznej pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców do Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W homilii wzywał do budowania braterstwa.
"Rządy mają prawo do podjęcia działań przeciwko nielegalnej emigracji, przy poszanowaniu praw człowieka"
- Trzeba formować w sobie serce otwarte na cały świat, także na ludzi uciekających przez wojnami, prześladowaniami, katastrofami naturalnymi, przed pozbawionymi skrupułów przemytnikami, ludzi wyrwanych ze swoich wspólnot pochodzenia. Trzeba, by migranci zostali przyjmowani, chronieni, promowani oraz integrowani. Potrzebne są serca gotowe na otwarcie korytarzy humanitarnych, zapewnienie schronienia, bezpieczeństwa i podstawowych świadczeń, ofiarowanie możliwości pracy i formacji, sprzyjanie łączeniu rodzin, ochronie młodocianych – powiedział abp Gądecki. - To wszystko częścią bardziej braterskiego społeczeństwa – dodał.
- Mądrość wiary umacnia w nas przekonanie, że wszyscy należymy do jednej rodziny, zarówno migranci, jak społeczności lokalne, które ich przyjmują, i wszyscy mamy takie samo prawo do korzystania z dóbr ziemi, których przeznaczenie jest powszechne. Solidarność i dzielenie się są oparte właśnie na tej podstawie. Z tego rodzi się miłość, która każe nam odczuwać potrzeby innych jak swoje własne – powiedział metropolita poznański.
- Oczywiście, rządy mają prawo do podjęcia działań przeciwko nielegalnej emigracji, przy poszanowaniu praw człowieka. Należy bowiem pamiętać o podstawowej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy uchodźcami, którzy uciekają z kraju z przyczyn politycznych, religijnych, etnicznych lub innych form prześladowania czy wojen, a osobami, które po prostu szukają nielegalnego wejścia do kraju i tymi, które wyjeżdżają tylko po to, aby polepszyć swoją sytuację materialną – mówiła Papieska Rada do spraw Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących – przypomniał hierarcha.
"Potrzebni są mężczyźni, którzy jednoczą ludzkość w miłości"
Przywołując nauczanie papieża Franciszka wskazał, że wszyscy chrześcijanie są współodpowiedzialni za budowę społeczeństwa, które potrafi włączać. - Potrzebni są mężczyźni, którzy jednoczą ludzkość w miłości – mówił. W homilii wzywał do przemyślenia na nowo stylu chrześcijańskiego życia. Dotychczasowy uznał za charakterystyczny dla krajów niegdyś bogatych w wiarę i powołania, które dziś zatracają swoją tożsamość, ulegając zgubnemu i niszczącemu wpływowi pewnych nurtów nowoczesnej kultury.
- Nie brak ludzi, którzy uznali, że "Bóg umarł", i ogłosili "bogiem" siebie, decydując, że sami są kowalami naszego życia i absolutnymi panami świata. Człowiek, który pozbył się Boga i nie oczekuje od niego zbawienia, wierzy, że wolno mu robić wszystko, na co ma ochotę, że może stać się jedynym odniesieniem dla siebie i dla swego działania. Czy jednak człowiek, gdy usuwa Boga z własnego horyzontu, myśląc, że on "umarł", jest naprawdę szczęśliwy? Czy rzeczywiście staje się bardziej wolny? Czy kiedy ludzie ogłaszają się absolutnymi panami samych siebie i jedynymi władcami stworzenia, mogą zbudować społeczeństwo, w którym panują wolność, sprawiedliwość i pokój? Czy nie dzieje się raczej tak, że szerzą się samowola władzy, egoistyczne interesy, niesprawiedliwość, wyzysk i przemoc w każdej postaci? A to prowadzi w ostateczności do tego, że człowiek staje się jeszcze bardziej samotny, a społeczeństwo bardziej podzielone i zagubione – mówił abp Gądecki.
"To, co powinno być oknem na świat, staje się witryną, w której eksponuje się własny narcyzm"
Rozważał zagadnienie samotności, także w wymiarze internetowym. - Wirtualne wspólnoty często pozostają jedynie skupiskami osób, które rozpoznają się wokół interesów lub kwestii charakteryzujących się słabymi więzami. Ponadto w serwisach społecznościowych zbyt często tożsamość opiera się na przeciwieństwie wobec innego, nienależącego do grupy. Określa się ją, wychodząc od tego, co dzieli, a nie od tego, co łączy, eksponując podejrzliwość i dając upust wszelkiego rodzaju uprzedzeniom. Ta tendencja podtrzymuje grupy, podsycając również niepohamowany indywidualizm w środowisku cyfrowym, doprowadzając czasami do podżegania spirali nienawiści. I tak to, co powinno być oknem na świat, staje się witryną, w której eksponuje się własny narcyzm – diagnozował.
Abp Gądecki podkreślił, że sieć jest okazją do promowania spotkania z innymi, ale może również zwiększyć naszą samoizolację. Za najbardziej narażoną na złudzenie, że sieć społecznościowa może ich całkowicie zaspokoić na poziomie relacji, uznał młodzież, aż po niebezpieczne zjawisko młodych "pustelników społecznościowych", którym grozi całkowite odcięcie się od społeczeństwa. Wynikiem takiego stanu rzeczy jest - jak mówił - "zamknięty świat".
- "Zamknięty świat" opiera się na egoizmie i braku zainteresowania dobrem wspólnym. Takiemu światu towarzyszy manipulacja oraz deformacja ważnych pojęć jak demokracja, wolność czy sprawiedliwość. Pojawia się w nim egoizm i brak zainteresowania dobrem wspólny, dominacja logiki rynku opartego na korzyści i kulturze wykluczenia, bezrobocie, ubóstwo, nierówne prawa oraz ich wynaturzenie, handel ludźmi, uprzedmiotowienie kobiet, praca niewolnicza, przestępczość zorganizowana, handel organami czy uporczywe dzielenie ludzi - mówił Stanisław Gądecki.
Arcybiskup stwierdził również, że Kościół nie jest "wirtualnym stowarzyszeniem produkującym samotników", ale "siecią, wspólnotą utkaną przez komunię eucharystyczną, w której jedność nie opiera się na 'polubieniach', lecz na prawdzie".
"Nie wolno przeceniać demokracji, czyniąc z niej namiastkę moralności"
Jak podkreślił, lepsza polityka oznacza wzmacnianie więzi między ludźmi, a nie ich dzielenie. - Sam pluralizm nie stworzy takiej jakości. Cechą charakterystyczną społeczeństwa demokratycznego jest, owszem, funkcjonowanie obok siebie różnych światopoglądów, religii, sposobów na samorealizację jednostek, poglądów politycznych, systemów wartości itd. Współczesna przestrzeń społeczna naznaczona jest pluralizmem obejmującym coraz to nowe obszary ludzkiej obecności. Trzeba jednak zauważyć, że pluralizm poglądów i postaw sam z siebie nie jest w stanie wygenerować żadnych pozytywnych wartości, zdolnych do zespolenia jednostek i uczynienia z nich społeczeństwa. Chociaż umożliwia on do pewnego stopnia pokojowe współżycie wewnątrz państwa, to jednak przyczynia się jednocześnie do zaniku wartości społecznych, które w atmosferze powszechnego pluralizmu karłowacieją i stają się poglądem lub stanowiskiem jakiegoś człowieka czy grupy ludzi bez możliwości bycia wartościami powszechnymi. Rozluźnia to więzi łączące ludzi i budujące wspólnotę - argumentował.
Zdaniem metropolity poznańskiego, aby w pełni zrealizować siebie, pluralizm poglądów potrzebuje wartości, które zbliżają ludzi i ich łączą. - Sam pluralizm nie jest wartością, choć nie jest on całkowicie pozbawiony społecznego znaczenia. Lepsza polityka zakłada zgodność porządku prawnego z prawem moralnym - zaznaczył.
- Nie wolno przeceniać demokracji, czyniąc z niej namiastkę moralności lub "cudowny środek" na niemoralność. Demokracja jest zasadniczo środkiem do celu, a nie celem. Charakter "moralny" demokracji zależy od jej zgodności z prawem moralnym, któremu musi być ona podporządkowana, podobnie jak każda inna forma ludzkiej działalności. Zależy ona od moralności celów, do których zmierza, i środków, jakimi się posługuje. Wartość demokracji rodzi się albo zanika wraz z wartościami, które ona wyraża i popiera. W tym sensie religia – jeśli dobrze rozumiana – może wspierać demokrację! Państwo bowiem żyje dzięki założeniom, których samo nie jest w stanie stworzyć. Demokracja potrzebuje etycznego podłoża – a religia może mu w tym pomóc - podsumował.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24