W Warszawie niemal co dziesiąty nauczyciel jest na zwolnieniu lekarskim. W płockim liceum trzeba było na jeden dzień zawiesić zajęcia, bo nałożyły się na siebie kwarantanny różnych klas i nauczycieli. Władze Sopotu apelują o testy na koronawirusa dla wracających z kwarantanny nauczycieli. Jak działają szkoły i przedszkola w przededniu Dnia Edukacji Narodowej? Sprawdzamy.
Kolejny tydzień w szkołach rozpoczął się bilansem ponad tysiąca placówek, które nie działają w sposób tradycyjny. I choć, cytując ciągle formalnie pełniącego urząd ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, "przytłaczająca większość szkół pracuje normalnie", to 821 placówek oświatowych miało 12 października zajęcia w trybie mieszanym, a 264 - w zdalnym. Liczba jednych i drugich od rozpoczęcia roku szkolnego stale rośnie.
- I zdecydowanie nie oznacza to, że pozostałe szkoły pracują normalnie - podkreśla Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Wielu nauczycieli ucieka na zwolnienia lekarskie, są przestraszeni, emocje są coraz większe, niepokoją się coraz bardziej też rodzice i uczniowie - dodaje.
Nieobecności uczniów i nauczycieli
W samej Warszawie na zwolnieniach lekarskich jest około 2,7 tys. nauczycieli - niemal co dziesiąty. Kolejnych 167 przebywało w poniedziałek na kwarantannie. Ich liczba ciągle się zmienia. A ich nieobecność powoduje konieczność znalezienia zastępstw, co - jak twierdzą dyrektorzy - z każdym dniem jest trudniejsze.
Od rozpoczęcia roku szkolnego do 13 października na kwarantannie w związku z przypadkami koronawirusa w placówkach oświatowych przebywało 1565 osób - w tym 1202 uczniów, 327 nauczycieli, 35 pracowników administracji oraz jedna pielęgniarka szkolna.
Choć premier Mateusz Morawiecki powiedział w sobotę, że zaobserwował obniżoną frekwencję w szkołach, to pytani o to samorządowcy twierdzą, że jej nie monitorują. Część bacznie przygląda się jednak nieobecnościom nauczycieli.
Czy to coś więcej niż jesień?
- Mamy wiedzę od dyrektorów szkół, że liczba zwolnień lekarskich, nie tylko z powodu kwarantanny, znacznie wzrosła - przyznaje Zbigniew Bury, dyrektor wydziału edukacji w Rzeszowie. Ocenia, że frekwencja uczniów nie obniżyła się znacząco. W tym mieście w 15 placówkach odnotowano przypadki koronawirusa.
- Frekwencję uczniów oraz liczbę osób na zwolnieniach lekarskich monitorują dyrektorzy poszczególnych placówek - mówi Kamila Bogacewicz z białostockiego magistratu. - W razie wystąpienia trudnej sytuacji spowodowanej brakami kadrowymi dyrektorzy kontaktują się z pracownikami urzędu w celu ustalenia dalszych działań. Na razie udało się zachować ciągłość funkcjonowania białostockich szkół i przedszkoli, jednak zdarzają się sytuacje, w których znaczna część kadry pedagogicznej jest na zwolnieniach lekarskich - dodaje.
Ewa Lipka, rzeczniczka prezydenta Katowic, uspokaja: - Według informacji pozyskanych z Centrum Usług Wspólnych, które nadzoruje placówki oświatowe w Katowicach, sytuacja za pierwsze trzy tygodnie września była standardowa. Należy zauważyć, że jesienią każdego roku liczba zwolnień lekarskich wzrasta. Przy czym w ostatnich dniach sytuacja za sprawą koronawirusa jest mocno dynamiczna - przyznaje. Obecnie w Katowicach tylko II LO prowadzi naukę całkowicie zdalnie.
Zdesperowani dyrektorzy sami zamykają szkoły
Nie wszystkim gładko udaje się przejść na nauczanie zdalne lub mieszane. Dyrektorzy zrzeszeni w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Kadry Kierowniczej Oświaty skarżą się, że czasem kilka dni zajmuje im nawiązanie kontaktu z sanepidem, który wydaje decyzje o sposobie funkcjonowania placówki.
W zeszłym tygodniu głośno było o stołecznym liceum im. Sobieskiego, którego dyrekcja nie mogła się skontaktować z sanepidem, więc na dwa dni zawiesiła zajęcia w ramach tzw. dni dyrektorskich - zwykle wykorzystywane są do przedłużania weekendów lub w czasie egzaminów zewnętrznych, by nie trzeba było uczniom organizować zastępstw.
Do nietypowej sytuacji doszło też w Płocku, gdzie w słynnej "Małachowiance" zakażonych jest dwoje uczniów. Na kwarantannę skierowano 42 uczniów z jednej klasy i jednej grupy międzyoddziałowej oraz 10 nauczycieli, a kilka dni później 34 uczniów z innej klasy i ich 14 nauczycieli. Poniedziałek był "dniem dyrektorskim", bo kwarantanny się nałożyły i nie byłoby komu prowadzić normalnych lekcji. Szkoła dopiero po takiej decyzji dyrekcji dostała zgodę na nauczanie zdalne.
Wiceprezydentka Magdalena Czarzyńska-Jachim, odpowiedzialna w Sopocie m.in. za oświatę, wystosowała we wtorek list do premiera i zaapelowała o testowanie nauczycieli wracających do pracy po kwarantannie. Czytamy w nim, że "samorządy dokładają wszelkich starań, aby zminimalizować ryzyko zakażenia czy rozprzestrzeniania się epidemii w placówkach opiekuńczych i edukacyjnych oraz ponoszą dodatkowe koszty związane ze zmianą pracy placówek". Od premiera oczekują wsparcia w finansowaniu testów.
"Pedagodzy giną, na przykład w wypadkach drogowych"
Morale części nauczycieli podkopały informacje o śmierci pedagożki z Osieka i polonisty Zawiercia oraz 20-letniego ucznia szkoły specjalnej z Bydgoszczy.
Te doniesienia we wtorek w "Salonie Politycznym Trójki" skomentował Łukasz Schreiber, minister w KPRM. Pytany, czy mogą wpłynąć na decyzję rządu w sprawie funkcjonowania szkół, powiedział, że sytuacja jest na bieżąco analizowana. - Natomiast łącząc się w bólu z rodzinami ofiar, oczywiście jest to ogromna tragedia, ale pamiętajmy też, że pedagodzy giną na przykład w wypadkach samochodowych - zauważył Schreiber.
CZYTAJ WIĘCEJ: Schreiber zapytany o śmierć zakażonych nauczycieli: giną też na przykład w wypadkach samochodowych >>>
"Życzmy sobie zdrowia"
- Te słowa pana ministra zabolały wielu nauczycieli, bo wygląda na to, że nie nauczyliśmy pana Schreibera w szkole elementarnej empatii. Rzeczywiście, wypadki zdarzają się w każdej branży, ale sytuacja pandemii wymagałaby więcej namysłu nad słowami - mówi Broniarz. I zaraz dodaje: - Ale ja nie chcę wywoływać wojny, emocje i tak sięgają zenitu.
13 października, dzień przed przypadającym w środę Dniem Edukacji Narodowej, nazywanym powszechnie Dniem Nauczyciela zdaniem Broniarza nauczyciele nie mają wielu powodów do radości. - Pozostaje nam życzyć sobie tylko zdrowia i odrobinę więcej zrozumienia oraz życzliwości, bo to trudny czas i gorzkie święto - mówi Broniarz.
Rzecznik rządu: 98 procent szkół pracuje normalnie
O sytuacji w szkołach mówił we wtorek po południu na konferencji rzecznik rządu Piotr Mueller. - W tej chwili blisko 98 procent szkół funkcjonuje w standardowym trybie. Pozostałe dwa procent albo w trybie zdalnym, albo w trybie hybrydowym - przekazał.
Dopytywany, czy rozważane jest wprowadzenie dodatkowych obostrzeń dotyczących szkół lub przejście w całości na zdalne nauczanie, odparł: - Uważamy podobnie jak mówiliśmy na początku września, że do tego typu obostrzeń powinniśmy podchodzić w sposób indywidualny.
- Od konkretnego zagrożenia w danym miejscu należy uzależniać decyzję. Podobnie jak podejmujemy decyzję o strefach czerwonych. Moglibyśmy wprowadzić takie obostrzenia na terenie całego kraju, ale zdecydowaliśmy się, by miały charakter regionalny, dostosowany do zagrożenia - powiedział Mueller.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock