- W Sejmie dyskutowane są przepisy, które ponownie wprowadzają zakaz sprzedaży napojów energetyzujących osobom niepełnoletnim, tym razem po notyfikacji w Komisji Europejskiej.
- Resort zdrowia ostrzega, że "energetyki" zwiększają ryzyko zaburzeń snu, problemów sercowych i sięgania po inne substancje psychoaktywne u młodzieży.
- Eksperci i samorządy apelują o skuteczniejsze egzekwowanie zakazów i działania edukacyjne, bo młodzi łatwo omijają obecne ograniczenia.
- Więcej artykułów o tematyce zdrowotnej znajdziesz tutaj.
- Projekt przewiduje zakaz sprzedaży napojów energetyzujących, czyli z dodatkiem kofeiny, w proporcji przewyższającej 150 miligramów na litr, lub tauryny - na terenie szkół oraz poprzez automaty sprzedażowe - wyjaśniała w ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia Katarzyna Kęcka. Nie będzie też można sprzedawać takich napojów w szkołach czy poprzez automaty.
Przepisy są, ale trzeba je ponownie przyjąć
Brzmi znajomo? Takie właśnie zapisy znalazły się przecież w ustawie przyjętej w 2023 roku i obowiązującej od 2024 roku. Okazało się jednak, że te przepisy muszą być notyfikowane w Komisji Europejskiej. - Przeniesienie istniejących przepisów na tę ustawę jest konieczne, żeby dopełnić wymogu notyfikacji, niedochowanego wcześniej. Uchwalone wcześniej przepisy nie mogą stanowić podstawy orzekania sądowego, a nieprzeprowadzenie notyfikacji skutkuje ryzykiem prawnym i handlowym dla Rzeczypospolitej Polskiej - tłumaczyła wiceminister zdrowia.
Projekt z notyfikacji już wrócił i teraz trzeba go jak najszybciej przyjąć, bo problem jest palący - przekonuje resort zdrowia. - Wyniki badań naukowych, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych, wskazują na jednoznacznie negatywne skutki spożywania tego typu produktów przez dzieci i młodzież, w tym wzrost ryzyka zaburzeń snu, problemów neurologicznych, schorzeń sercowo-naczyniowych, problemów behawioralnych oraz związanych z psychicznym dobrostanem młodych osób - mówiła Kęcka.
Ustawa dotyczy ponad 7 milionów osób
Niekorzystne objawy po spożyciu "energetyków" odczuwa tymczasem nawet co trzeci młody człowiek - wynika z danych Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej (NCEŻ). "Dzieci pijące takie napoje raz w tygodniu lub częściej, w porównaniu do dzieci niepijących lub pijących je bardzo rzadko istotnie statystycznie częściej miały bóle głowy (22 proc. vs. 16 proc.), bóle żołądka (31 proc. vs. 23 proc.) i problemy ze snem (13 proc. vs. 8 proc.)" – ostrzega NCEŻ.
- Dodatkowo, stwierdzono korelację pomiędzy sięganiem po napoje energetyczne a zwiększoną skłonnością do używania innych substancji psychoaktywnych - zauważyła wiceszefowa resortu zdrowia.
"W jednym z badań aż 59 proc. dzieci w wieku 13-14 lat, które piją napoje energetyzujące co najmniej raz w tygodniu miało już kontakt z alkoholem, a 40 proc. próbowało palenia tytoniu, podczas gdy wśród dzieci niepijących dotyczyło to odpowiednio 29 proc. i 10 proc." - podaje NCEŻ. - Polsce mamy około 7 milionów osób poniżej 18. roku życia, co pokazuje społeczną skalę oddziaływania tego aktu - podkreśliła Katarzyna Kęcka.
Z badania przeprowadzonego przez Instytut Matki i Dziecka w Warszawie oraz Uniwersytet Warszawski na grupie prawie 8 tysięcy uczniów w wieku od 11 do 17 lat wynika tymczasem, że co najmniej raz w tygodniu po napoje energetyczne sięga prawie połowa 15 latków. W grupie 11 latków spożywanie napojów energetycznych deklarowało 10 proc. badanych, a wraz z wiekiem ten odsetek zwiększał się.
"Młodzież jest kreatywna"
Wejście w życie ustawowego zakazu, zdaniem obserwatorów, niewiele zmieniło. Młodzież z łatwością obchodzi prawo, a sprzedawcy rzadko pytają o dowód osobisty. Potrzebne są lepsze przepisy, narzędzia do egzekwowania tych istniejących, a przede wszystkim - świadomość społeczna.
- Wydaje się, że katalog miejsc, w których sprzedaż ma być zabroniona, powinien zostać rozszerzony. Chcieliśmy prosić o to, by uruchomić kampanię informacyjną oraz mechanizm, który spowoduje, że ten przepis będzie wreszcie kontrolowany. Chodzi o to, żeby punkty sprzedające tego typu napoje zdawały sobie sprawę, że nie mogą bezkarnie przymykać oka, gdy kupują te napoje dzieci czy młodzież poniżej 18. roku życia. Potrzebny jest jakiś sposób egzekwowania tego przepisu, choćby przez policję. Wpłynęłoby to na świadomość sprzedających, że ten przepis trzeba szanować - przekonywał w parlamencie Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
- Niestety, młodzież, która jest bardzo kreatywna, wykorzystuje starszych kolegów czy dorosłych, na przykład osoby nadużywające alkoholu, do tego, żeby im kupowały te napoje. Jeśli jest coś zakazane, tak jak spożywanie alkoholu przez młodzież, to powinna być też sankcja za dostarczanie tego młodym osobom. Trzeba to umiarodajnić, bo jest to tak samo szkodliwa substancja uzależniająca - przekonywał poseł Patryk Wicher z Prawa i Sprawiedliwości.
- Kary są przewidziane. Tylko że nam powinno zależeć po pierwsze na jak największym dotarciu z informacją o szkodliwości takich napojów, a po drugie - na egzekwowaniu rozwiązań, które są w projekcie - odpowiadała posłanka Krystyna Skowrońska z Koalicji Obywatelskiej.
To egzekwowanie, jak się okazuje, nie zawsze działa nawet w szkołach, w których, przypomnijmy, sprzedaż "energetyków" jest zakazana. Jeśli jednak dziecko gdzieś indziej kupi taki napój i pije go na przerwie, to nauczyciel ma już związane ręce. - On nie ma prawnej podstawy, by zabronić tego, nawet kiedy uczeń robi to demonstracyjnie - alarmowała posłanka Anna Dąbrowska-Banaszek z PiS.
Dyskusję wokół projektu w kilku żołnierskich słowach uciął poseł Krzysztof Bojarski z Platformy Obywatelskiej. - To dobra ustawa, kiedyś przygotowana, i trzeba dokończyć temat. Róbmy to raz-dwa i naprawdę szkoda czasu, bo to słabo wygląda - powiedział. Podczas dzisiejszego posiedzenia Sejmu posłowie zapoznają się ze sprawozdaniem z prac komisji nad tym projektem.
Autorka/Autor: Piotr Wójcik
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock