Aleksandra Gajewska, Krzysztof Bosak

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Aleksandra Gajewska oraz poseł Krzysztof Bosak z Konfederacji w "Kropce nad i" w TVN24 rozmawiali o zaplanowanym na czwartek Marszu Niepodległości. Gajewska stwierdziła, że "to mogło być w tym roku radosne święto dumnych Polaków". - A to święto od lat jest zmieniane w regularną, kibolską ustawkę, a dzisiaj otrzymało jeszcze rangę obchodów oficjalnych, państwowych - mówiła. - To jest koncesjonowanie zła, tu opadły maski, a ta twarz, którą ukazały, to jest taki nienawistny ksenofob, ucieleśnienie wszelkich fobii i podsycanie najniższych pobudek, które mają służyć temu, żeby manipulować ludzkimi emocjami - kontynuowała. W tym kontekście odniosła się do Roberta Bąkiewicza, byłego działacza nacjonalistycznego ONR-u i organizatora w poprzednich latach Marszu Niepodległości, którego stowarzyszenie otrzymuje dotacje z publicznych pieniędzy, między innymi z Funduszu Patriotycznego. - Pupilkiem tej władzy stał się fanatyk, który otrzymuje systemowe wsparcie tej władzy, również w postaci dofinansowań na wiele milionów złotych - dodała posłanka KO. Krzysztof Bosak, mówiąc o marszu, stwierdził, że "to jest wydarzenie oddolne" na które "polscy patrioci przyjeżdżają za swoje pieniądze". Na uwagę, że już nie jest oddolne, bo zyskało charakter państwowy, odparł: - Urząd do spraw kombatantów zarejestrował trasę, jednak powierzył organizację organizatorowi, tak jak co roku. Jak ocenił, taką decyzję urzędu traktuje jako "rozwiązanie pewnego kryzysu, spowodowanego przez władze Warszawy, przez Rafała Trzaskowskiego, który nie chciał być dobrym gospodarzem dla wszystkich warszawiaków i wszystkich gości, którzy przyjeżdżają na Święto Niepodległości". - Trzaskowski przegrał tę rozgrywkę z narodowcami, chciał odegrać cwaniaka, chciał wykorzystać triki prawne, ale mu to nie wyszło - stwierdził Krzysztof Bosak.

W czwartek po południu z ronda Dmowskiego ma wyruszyć marsz narodowców, który decyzją Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych ma mieć charakter państwowy. Wcześniej jego organizatorzy starali się o jego zarejestrowanie jako wydarzenie cykliczne, jednak sąd apelacyjny podtrzymał w mocy uchylenie decyzji wojewody mazowieckiego przez sąd okręgowy.