Do śmierci rodziców doszła jeszcze śmierć mojej siostry i nie ukrywam, że zamknęłam klamrę mojej bardzo toksycznej rodziny - mówiła Katarzyna Butowtt w programie "Bez polityki" w TVN24+. Biografia "Oddycham, odkąd moi rodzice umarli" opowiada o jej dzieciństwie w domu z przemocowym ojcem, wyrodną matką i siostrą alkoholiczką. W rozmowie z Piotrem Jaconiem wspomniała, iż już od dziecka wiedziała, że musi polegać na sobie. Jak stwierdziła, gdyby na podstawie jej książki powstał film, "mogłaby tam grać tylko swoją matkę, siedzącą z drinkiem w drugim pokoju i mówiącą: Heniek, przestań wreszcie lać te dzieci, co sąsiedzi powiedzą". Butowtt przypomniała moment, kiedy siostra powiedziała jej, że jest adoptowana. - Uwierzyłam i dobrze mi z tym było przez jakiś czas - przyznała. Zaznaczyła, że jej "rodzina była kompletnie zimna". - Nie wiem, jakim trzeba być rodzicem i potworem, żeby być świadomym tego, że dziecko klęczy przed ojcem i mówi "błagam, przestań" - powiedziała. Jak wskazała, "na jedno wychodzi, czy był to tatuś, czy dziadek, a potem jeszcze siostra, która też biła". Katarzyna Butowtt zwróciła też uwagę, że w latach jej dzieciństwa "nikt nie reagował, ponieważ jak dziecko dostawało, to uważano, że najwidoczniej mu się należało". -Reagowałyśmy my, dzieci. Miałyśmy swój telefoniczny system ochrony, żeby na chwilę odciągnąć ojca - kontynuowała, wspominając o koleżance z sąsiedztwa, która również była bita przez rodzica. Jak wyznała, "zaczynam myśleć o sobie coraz lepiej, że może jestem dobrym człowiekiem".