- Robiliśmy wszystko, żeby nie było dziury czasowej w funkcjonowaniu sieci pomocy pokrzywdzonym. Miesiącami szykowaliśmy ten konkurs, to długotrwały proces - mówi TVN24+ jeden z urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości.
Chodzi o jedyny po zmianie władzy konkurs z Funduszu Sprawiedliwości, który miał zabezpieczyć pomoc dla ofiar przestępstw na 2026 rok. Nie udało się. Chociaż resort ogłosił konkurs w lipcu 2025, do tej pory nie był w stanie wyłonić organizacji pozarządowych, które będą świadczyć pomoc. W efekcie co najmniej przez pierwszy miesiąc nowego roku prawie 300 punktów pomocy ofiarom nie będzie działać.
Przesłane do resortu oferty organizacji pozarządowych mieli oceniać urzędnicy, ale - jak przyznał wiceminister sprawiedliwości Sławomir Pałka - bali się, że w przyszłości mogą być rozliczeni za swoje decyzje. Tak jak wielu ich byłych kolegów i koleżanek z Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy mają obecnie prokuratorskie zarzuty związane z przyznawaniem dotacji.
Koalicja 15 października obiecała rozliczyć aferę Funduszu Sprawiedliwości i przywrócić go ofiarom przestępstw. Na razie ruszyły tylko rozliczenia. Jakie były plany naprawy funduszu i dlaczego po dwóch latach od zmiany władzy nie działa on tak, jak powinien?