Dyskusje na temat nowej konstytucji powinny być priorytetem dla nowo wybranego parlamentu - oświadczył prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan w pierwszym przemówieniu od niedzielnego głosowania, w którym jego partia odzyskała większość w parlamencie.
Szef państwa dodał, że premier Ahmet Davutoglu będzie konsultował się z liderami opozycji w kwestii napisania nowej ustawy zasadniczej. Prezydent oświadczył, że jeśli te rozmowy nie powiodą się, powróci do idei rozpisania referendum w tej sprawie. Erdogan wielokrotnie otwarcie dawał do zrozumienia, że chce zmienić konstytucję i przeprowadzić zmiany ustrojowe w kraju, wprowadzając system prezydencki.
Zaledwie trzy dni od zwycięstwa wyborczego jego konserwatywno-islamistycznej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) prezydent przedstawił swój kontrowersyjny projekt zmiany konstytucji, mający na celu przede wszystkim wzmocnienie jego uprawnień. - Jednym z najważniejszych przesłań wyborów z 1 listopada jest uregulowanie kwestii nowej konstytucji - mówił Erdogan. - Wszyscy, którzy sprzeciwiają się żądaniom naszego narodu w sprawie nowej konstytucji, zapłacą cenę za cztery lata, podczas następnych wyborów - dodał.
Z Kurdami twardo
Erdogan podtrzymuje również twarde stanowisko wobec Kurdów. Zapowiedział, że "nie będzie żadnej przerwy" w walce z bojownikami z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). - Operacje przeciwko organizacji terrorystycznej wewnątrz i poza granicami Turcji będą prowadzone w sposób zdeterminowany - podkreślił. Osiemnaście osób zginęło w środę w starciach koło Daglicy na południowym wschodzie Turcji w pobliżu irackiej granicy, nazajutrz po rozpoczęciu na tych terenach przez armię turecką ataków z powietrza. Wśród zabitych jest 15 rebeliantów z PKK - poinformował na swej stronie internetowej sztab generalny. Tureckie myśliwce również atakowały we wtorek, drugi dzień z rzędu, cele PKK w północnym Iraku - podała armia.
Kiedy referendum?
Wcześniej w środę rzecznik prezydenta oświadczył, że w Turcji może odbyć się referendum w sprawie zmian w konstytucji i wprowadzenia w kraju systemu rządów prezydenckich. - W sprawie takiej wagi jak system prezydencki nie można podejmować decyzji bez udziału narodu. Jeśli ten mechanizm będzie wymagał referendum, zorganizujemy referendum - powiedział rzecznik Ibrahim Kalin. Jak dodał, w najbliższej przyszłości debata na ten temat "przyspieszy". Rzecznik zastrzegł, że Erdogan nie traktuje referendum jako sprawy osobistej. - Od wzmocnienia rządów prezydenckich nie zależy osobista przyszłość prezydenta, on już zdążył zapisać się w podręcznikach historii - podkreślił, dodając, że chodzi przede wszystkim o "utworzenie w Turcji jak najskuteczniejszego systemu (politycznego)".
Aby zmienić system polityczny w Turcji na prezydencki, AKP musi zmienić konstytucję. Większość 2/3 w liczącym 550 miejsc tureckim parlamencie (367 mandatów) pozwoliłaby jej samodzielnie przeprowadzić taką zmianę, ale już zdobycie 330 miejsc dawałoby jej prawo do przeprowadzenia referendum. Według niepełnych wciąż wyników niedzielnych wyborów AKP może liczyć na 316 mandatów.
A co z Unią?
Rzecznik Erdogana podkreślił również, że Ankara nie zamierza odstępować od swej polityki otwartych drzwi wobec uchodźców z Syrii, niezależnie od tego, czy otrzyma wsparcie finansowe od Unii Europejskiej. UE chce, by aspirująca do unijnego członkostwa Turcja zatrzymywała więcej imigrantów na swym terytorium, pomagając ograniczyć ich napływ do Europy. W zamian Unia proponuje m.in. idącą w miliardy euro pomoc finansową, a także przyspieszenie procesu liberalizacji wizowej.
Autor: mtom / Źródło: PAP