Przyszłość ostatniej porodówki w Bieszczadach nadal niepewna. "Zmarnowany czas"

Porodówka w Lesku to ostatni taki oddział w Bieszczadach
Likwidacja ostatniej porodówki w Bieszczadach. Protest przed Ministerstwem Zdrowia
Źródło: TVN24
O kolejny miesiąc przedłużono zamknięcie porodówki w szpitalu w Lesku. To ostatni taki oddział na południu Podkarpacia. Brakuje lekarzy i pieniędzy, grozi mu zamknięcie. 1 lipca ministra zdrowia Izabela Leszczyna obiecała pomoc rządu. Ale pomoc nie nadeszła. - Nie podjęto żadnych działań, które pozwalałyby mówić, że jesteśmy "w drodze" - uważa starosta leski Wojciech Stelmach.
Kluczowe fakty:
  • Zawieszona 1 lipca leska porodówka miała wrócić do pracy 1 września, ale oddział będzie nieczynny przez kolejny miesiąc. Czy po tym czasie będzie działał w dotychczasowej formie - jak obiecało Ministerstwo Zdrowia (MZ) - tego na razie nie wiadomo.
  • - Czas od 1 lipca został zmarnowany. Od tego momentu nie zrobiono nic - mówi starosta leski Wojciech Stelmach.
  • Resort przygotował "projekt rozporządzenia, który obecnie jest opiniowany przez konsultant krajową w dziedzinie położnictwa i ginekologii". Na pytania o tym, na czym ów projekt ma polegać i kiedy mógłby zostać wdrożony, MZ już nam nie odpowiedziało.
  • Kierownictwo szpitala rozważa utworzenie w miejsce porodówki dziennego oddziału ginekologicznego. A to oznacza, że ciężarne z Bieszczadów, aby urodzić dziecko, czasem będą musiały przejechać sto kilometrów i więcej.

Szpital Powiatowy w Lesku 1 lipca zawiesił działalność oddziału ginekologiczno-położniczego. Powodem był brak neonatologa, który przeszedł na emeryturę, i rosnące zadłużenie. W czerwcu szpital miał już 110 milionów złotych długu, który z miesiąca na miesiąc rośnie o około półtora mln zł.

Tego samego dnia pod Ministerstwem Zdrowia odbyła się pikieta pracowników leskiego szpitala w obronie porodówki, a w resorcie spotkanie poświęcone przyszłości placówki. Pracownicy, dyrektorka szpitala, burmistrz Leska, starosta leski, parlamentarzyści i wojewoda podkarpacki usłyszeli wtedy zapewnienie od ministry zdrowia Izabeli Leszczyny, że porodówka w Lesku nie zostanie zamknięta i od 1 września - po remoncie oddziałów - znów będzie funkcjonować tak jak dotychczas. - Mamy pomysł, który kończymy (...). Na zasadzie pilotażu ta porodówka zostanie - zapowiadała. Ów pilotaż miał być możliwy dzięki przyjętym 1 lipca zmianom w ustawie o świadczeniach zdrowotnych.

Jak czytamy w komunikacie na stronie Ministerstwa Zdrowia, resort przedstawił również plan, który "pozwoli utrzymać oddział położniczy w szpitalu w Lesku"

Ministra Izabela Leszczyna zapowiedziała, że leska porodówka nie zostanie zlikwidowana
Ministra Izabela Leszczyna zapowiedziała, że leska porodówka nie zostanie zlikwidowana
Źródło: Ministerstwo Zdrowia

Co zrobi nowa ministra?

Ministra Leszczyna zapowiedziała wtedy kolejne rozmowy w sprawie leskiego szpitala, podczas których miały zapaść konkretne decyzje. Ale w wyniku rekonstrukcji rządu straciła stanowisko i 24 lipca została zastąpiona przez Jolantę Sobierajską-Grendę. Czy nowa ministra dotrzyma słowa i leska porodówka - ostatni taki oddział w Bieszczadach - będzie nadal funkcjonował? 12 sierpnia zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia o to, na jakim etapie są prace nad owym "planem, który pozwoli utrzymać oddział położniczy w Lesku", na czym ma polegać i kiedy zostanie wdrożony. Zapytaliśmy też, czy MZ przewiduje dofinansowanie leskiej porodówki w najbliższym czasie.

W krótkiej odpowiedzi, którą otrzymaliśmy, czytamy: "Ministerstwo Zdrowia podjęło prace nad analizą sytuacji Szpitala w Lesku. We współpracy z konsultant krajową w dziedzinie położnictwa i ginekologii, Narodowym Funduszem Zdrowia oraz Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, Ministerstwo prowadzi prace nad przygotowaniem rozwiązania sytuacji tej placówki. Ostatnie spotkanie w tej sprawie miało miejsce 28 lipca. Przygotowany został projekt rozporządzenia, który obecnie jest opiniowany przez konsultant krajową w dziedzinie położnictwa i ginekologii".

Na dodatkowe pytania wysłane 14 sierpnia o to, na czym ów projekt miałby polegać i kiedy zostanie wdrożony, odpowiedzi z resortu nie otrzymaliśmy.

Porodówka w Lesku to ostatni taki oddział w powiatach leskim, sanockim i bieszczadzkim
Porodówka w Lesku to ostatni taki oddział w powiatach leskim, sanockim i bieszczadzkim
Źródło: tvn24.pl

Porodówka 1 września nie wróci. I nie wiadomo, co dalej

Funkcjonowanie leskiej porodówki miało zostać przywrócone 1 września, ale już dziś wiadomo, że tak nie będzie. Dyrektorka leskiego szpitala wystąpiła do wojewody podkarpackiej o zawieszenie pracy oddziałów na kolejny miesiąc, do 1 października. I zgodę dostała. Problemem są nie tylko pieniądze, ale i braki kadrowe. Szpital nie ma lekarzy neonatologów, a to jest warunek, aby funkcjonował oddział położniczy i tylko jednego pediatrę.

Co dalej z oddziałem i szpitalem, którego dług zagraża jego funkcjonowaniu? Tego - jak wynika z informacji przekazanych 22 sierpnia podczas spotkania w Lesku w sprawie przyszłości leskiej lecznicy - nie wie ani dyrektorka szpitala, ani zarząd i rada powiatu, która jest jego organem założycielskim.

- Od wielu miesięcy podejmujemy ogromny wysiłek, aby utrzymać wszystkie oddziały szpitala, w tym oddział ginekologiczno-położniczy. Spotykaliśmy się w ministerstwie, dwukrotnie rozmawialiśmy z panią minister, wielokrotnie z panią wojewodą. Szukaliśmy wsparcia finansowego także u pana premiera. Niestety - znikąd nie otrzymaliśmy pomocy. Po wielu staraniach usłyszeliśmy od pani minister zdrowia Izabeli Leszczyny deklaracje - wydawało mi się jasne i konkretne - że szpital w Lesku zostanie utrzymany i że znajdzie się rozwiązanie systemowe - mówił podczas spotkania starosta leski Wojciech Stelmach.

Tym rozwiązaniem miało być przejęcie oddziału przez Kliniczny Szpital Uniwersytecki w Rzeszowie. Pracownicy mieli być płynnie przejęci przez szpital w Rzeszowie wraz z obowiązującym kontraktem, a rolą szpitala w Lesku miało być udostępnienie pomieszczeń.

- Dziś jednak mimo zapewnień nie mamy żadnych realnych decyzji, nie mamy rozwiązań, nie mamy wsparcia - mówił starosta.

Powiat co miesiąc dokłada pół miliona złotych do działalności porodówki. - Na dłuższą metę nie jesteśmy w stanie udźwignąć kosztów utrzymania tego oddziału - podkreślił Wojciech Stelmach.

- Tu nie chodzi już o wykluczenie kobiet, tu chodzi o wykluczenie mieszkańców tego powiatu z dostępu do świadczeń ochrony zdrowia. Dzisiaj codziennie walczymy o to, abyśmy mieli utrzymane dostawy leków, usług diagnostycznych, krwi, borykamy się z problemami, aby utrzymać kadrę - mówiła Małgorzata Bryndza, dyrektorka leskiego szpitala.

Po raz kolejny podkreśliła, że bez rządowej kroplówki leski szpital może wkrótce zniknąć z podkarpackiej mapy ochrony zdrowia. - Szpital jest jak organizm - gdy zaczyna mu brakować krwi i tlenu, słabnie i umiera. Tak najprościej można dziś opisać sytuację szpitala powiatowego w Lesku. Ten szpital po prostu umiera - brakuje nam zarówno sił finansowych, jak i kadrowych - powiedziała.

Obecny na spotkaniu Andrzej Podlipski, społeczny doradca nowej ministry zdrowia, pytany o dalsze decyzje resortu w sprawie leskiego szpitala i funkcjonującej tam ostatniej porodówki w Bieszczadach nie potrafił podać konkretów. - Z tego, co wiem, Szpital Uniwersytecki w Rzeszowie podtrzymał wolę przejęcia oddziału - odpowiedział pytany o ustalenia z 1 lipca w sprawie leskiej porodówki.

- Jest pewna ciągłość władzy. Z kim rozmawialiśmy pierwszego lipca? Nie jesteśmy gówniarzami - reprezentujemy samorząd, który przyjechał prosić o pomoc. Wyjechaliśmy o piątej rano, wróciliśmy po północy. Czy można tak poniewierać ludzi? Czy można tak z nami postępować? Dlaczego zostaliśmy potraktowani w taki sposób? Jeżeli szpital uniwersytecki jednoznacznie podtrzymuje swoje stanowisko, to pytam - gdzie było ministerstwo przez półtora miesiąca? Za co pana poprzednicy brali pieniądze, skoro nic nie zostało zrobione? To są po prostu kpiny - komentował starosta Wojciech Stelmach.

Protest przed Ministerstwem Zdrowia przeciwko likwidacji porodówki w Lesku
Protest przed Ministerstwem Zdrowia przeciwko likwidacji porodówki w Lesku
Źródło: TVN24

Dodał, że powiat, aby ratować szpital, musiał zrezygnować z wielu inwestycji. Podkreślił, że to rolą państwa, a nie samorządu jest utrzymanie szpitali. Zwrócił też uwagę - o czym mówi się od lat, że konieczna jest zmiana finansowania szpitali powiatowych. Skrytykował też bierność nowej ministry zdrowia w sprawie leskiego szpitala.

- Zwróciliśmy się dwukrotnie do pani minister. Od pierwszego dnia jej powołania minęły ponad trzy tygodnie. Nie otrzymaliśmy ani jednej odpowiedzi. To są kpiny! My, mieszkańcy powiatu leskiego, sanockiego i bieszczadzkiego, którzy liczyliśmy na zapewnienie opieki naszym kobietom, zostaliśmy zlekceważeni. Nasz wyjazd do Warszawy został zwyczajnie zignorowany. Nie podjęto żadnych działań, które pozwalałyby mówić, że jesteśmy "w drodze". Czas od 1 lipca został zmarnowany. Od tego momentu nie zrobiono nic - powiedział.

- Brak reakcji rządu może doprowadzić do likwidacji szpitala w Lesku. To rząd, a nie ja czy rada powiatu, będzie grabarzem szpitala, swoją biernością doprowadzi do jego zamknięcia - dodał.

Konsolidacja szansą na ratunek?

W podobnej, trudnej sytuacji finansowej jak szpital w Lesku są ościenne szpitalu w Sanoku i Ustrzykach Dolnych. Ich łączny długo to około 300 mln. zł. Ratunkiem mogłoby być połączenie tych trzech szpitali w jeden podmiot przy jednoczesnym zachowaniu funkcjonowania wszystkich istniejących placówek. W ramach reformy ich działalność zostałaby tak zaplanowana, aby nie dublować oddziałów. Chodzi o to, aby szpitale tak podzieliły się zadaniami, aby zaspokoić potrzeby zdrowotne mieszkańców trzech powiatów i funkcjonować bardziej efektywnie przy mniejszych kosztach. Połączenie placówek dawałoby szansę na uratowanie ostatniej w tym regionie podkarpacia porodówki. Szczegółowo o tym projekcie pisaliśmy w czerwcu w tvn24.pl.

29 sierpnia prezydent Karol Nawrocki podpisał reformującą szpitalnictwo. Nowe przepisy zezwalają samorządom na łączenie szpitali. Starostowie powiatu sanockiego, leskiego i ustrzyckiego nie mają jednak wątpliwości, że bez finansowego wsparcia rządu konsolidacja szpitali się nie powiedzie.

Tymczasem w Lesku jest pomysł, aby ginekologię i porodówkę przekształcić w dzienny oddział ginekologiczny, czynny od poniedziałku do piątku. Jak w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyjaśniał wicestarosta leski Wiesław Kuzio, będzie to tak zwany oddział chirurgii jednego dnia. "Jeżeli po zabiegu pacjentka będzie musiała pozostać na oddziale w sobotę i niedzielę, będzie pod opieką wykwalifikowanej położnej. Natomiast lekarz ginekolog będzie dyżurował pod telefonem" - wyjaśnił wicestarosta. Szczegóły tego rozwiązania ma jeszcze w tym tygodniu przedstawić dyrektorka leskiego szpitala podczas zebrania komisji zdrowia Rady Powiatu. Na posiedzenie została zaproszona dyrektorka podkarpackiego Narodowego Funduszu Zdrowia, Teresa Gwizdak.

Bronią porodówki

To nie pierwszy raz, kiedy nad leską porodówką zawisło widmo likwidacji. Problemem są pieniądze. Szpital w Lesku jest zadłużony, a dług z roku na rok rośnie. Aby ograniczyć wydatki w 2023 roku Rada Powiatu Leskiego wniosła o przyjęcie planu naprawczego, który przewidywał likwidację lub zawieszenie kilku oddziałów, w tym m.in. ginekologiczno-położniczego. Pomysł rady spotkał się z krytyką i sprzeciwem miejscowej społeczności. We wrześniu 2023 roku ulicami Leska przeszła demonstracja w obronie oddziałów przewidzianych do likwidacji. Wzięło w niej udział około 300 osób, w tym m.in. mieszkańcy miasta i pracownicy szpitala. Oddziały - w tym ostatnią w regionie porodówkę, udało się wówczas obronić.

Ostatnia porodówka w Bieszczadach

Oddział ginekologiczno-położniczy w leskim szpitalu to ostatni taki oddział w tej części Podkarpacia. Przyjmuje ciężarne i pacjentki ginekologiczne z trzech powiatów: leskiego, sanockiego i bieszczadzkiego. Jeśli zostanie zlikwidowany, ciężarne w Bieszczadów będą musiały jeździć do szpitali w Brzozowie, Krośnie lub Przemyślu. Z Ustrzyk Górnych to czasem grubo ponad sto kilometrów. W przypadku nagłych sytuacji, takich jak przedwczesny poród, silny krwotok czy inne powikłania, tak długi dojazd może stanowić realne zagrożenie dla życia matki i dziecka.

Porodówka w Lesku to ostatni taki oddział w tym regionie Podkarpacia
Porodówka w Lesku to ostatni taki oddział w tym regionie Podkarpacia
Źródło: tvn24.pl
TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: