Porodówka miała być zlikwidowana. Ministra wyszła do protestujących z dobrą informacją

Protest przed Ministerstwem Zdrowia przeciwko likwidacji porodówki w Lesku
Likwidacja ostatniej porodówki w Bieszczadach. Protest przed Ministerstwem Zdrowia
Źródło: TVN24
- Ustaliliśmy dzisiaj, że porodówka w Lesku będzie funkcjonować - powiedziała we wtorek ministra zdrowia Izabela Leszczyna, wychodząc do protestujących przed jej resortem. Chodzi o ostatni oddział ginekologiczno-położniczy w tej części województwa, który miał zostać zlikwidowany. Dla pacjentek oznaczałoby to konieczność udania się po pomoc nawet sto kilometrów dalej.

Protest przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia rozpoczął się we wtorek około godziny 15. W tym samym czasie w siedzibie resortu doszło do spotkania ministry Izabeli Leszczyny z dyrektorką szpitala w Lesku i starostą leskim.

Jak tłumaczyli przed rozpoczęciem manifestacji jej organizatorzy, "zamknięcie porodówki w Lesku to zagrożenie zdrowia i życia – porody w drodze, brak szybkiego dostępu do pomocy, brak poczucia bezpieczeństwa". W ich ocenie oznacza to "de facto ewakuację opieki okołoporodowej z całego regionu".

Na proteście pojawiło się kilkadziesiąt osób. Na transparentach mieli hasła takie jak: "mamy prawo do porodu blisko domu", "ratujcie rodzące z Bieszczad" czy "nie każcie kobietom rodzić w karetkach". W grupie przeciwników likwidacji oddziału znalazły się między innymi posłanki - Joanna Wicha z Nowej Lewicy i Marcelina Zawisza z Razem.

Protestujący domagają się "ochrony oddziałów szpitalnych w Lesku przed likwidacją, zapewnienia ich trwałego finansowania i odpowiedzialności państwa za szpitale powiatowe na obszarach o niskiej gęstości zaludnienia". Jak argumentują, likwidacja oddziału utrudni młodym ludziom zakładanie rodzin w regionie, co "pogłębi kryzys demograficzny zamiast mu zapobiegać".

Ministra wyszła do protestujących, jest nowa decyzja

W czasie protestu do osób biorących udział w manifestacji wyszła ministra zdrowia Izabela Leszczyna, która podziękowała samorządowcom i dyrekcji szpitala za "walkę o pacjentów".

- Ustaliliśmy dzisiaj, że porodówka w Lesku w lipcu i sierpniu jest w remoncie. Od września będzie funkcjonować. Mamy pomysł, który kończymy (...). Na zasadzie pilotażu ta porodówka zostanie - zapowiedziała ministra.

Szefowa resortu podkreśliła, że sytuacja zadłużonego szpitala jest bardzo trudna. - Dzisiaj Rada Ministrów przyjęła ustawę, która pozwala na konsolidację szpitali. Pomysłem pod egidą pani wojewody (podkarpackiej Teresy Kubas-Hul - red.), ale też trzech starostów: ustrzyckiego, sanockiego i leskiego, jest stworzenie szpitala bieszczadzkiego w trzech lokalizacjach, ale musi nastąpić pewna wymiana oddziałów, profili. Tak żeby to wszystko się trochę kręciło na jakichś zasadach ekonomicznych - wyjaśniła Izabela Leszczyna, wyrażając nadzieję, że wspomniana przez nią ustawa zostanie szybko przyjęta przez Sejm i podpisana przez prezydenta.

Ostatnia porodówka w Bieszczadach

Oddział ginekologiczno-położniczy w leskim szpitalu to ostatni taki oddział w tej części Podkarpacia. Przyjmuje ciężarne i pacjentki ginekologiczne z trzech powiatów: leskiego, sanockiego i bieszczadzkiego. Z powodów finansowych w 2017 roku zlikwidowana została porodówka w Sanoku, a trzy lata później w Ustrzykach Dolnych.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2023 roku te trzy powiaty zamieszkiwało nieco ponad 136 tysięcy mieszkańców. Blisko 70 tysięcy to kobiety. Jeśli oddział ginekologiczno-położniczy w leskim szpitalu zostanie zlikwidowany, ciężarne i pacjentki ginekologii, będą musiały jeździć do innych szpitali. Najbliższe oddziały ginekologiczno-położnicze znajdują się w szpitalu w Brzozowie, Krośnie i Przemyślu. Z Ustrzyk Górnych to czasem grubo ponad sto kilometrów. W przypadku nagłych sytuacji, takich jak przedwczesny poród, silny krwotok czy inne powikłania, tak długi dojazd może stanowić realne zagrożenie dla życia matki i dziecka.

Radni za likwidacją

23 czerwca radni powiatu leskiego przegłosowali uchwałę w sprawie zmiany w statucie Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lesku, która zakłada likwidację oddziału ginekologiczno-położniczego i neonatologicznego i utworzenie w jego miejsce oddziału ginekologicznego. Pierwotnie uchwała miała być debatowana 30 maja, ale decyzją radnych została wówczas ściągnięta z obrad.

Głosowanie poprzedziła dyskusja, podczas której dyrektorka SP ZOZ w Lesku Małgorzata Bryndza poinformowała, że dług szpitala na 30 kwietnia wynosił już ponad 111 milionów złotych, a oddziałem, który przynosi największe straty, jest oddział ginekologiczno-położniczy. NFZ płaci za porody, a ich liczba spada. Problem w tym, że szpital musi utrzymać oddział w gotowości przez cały czas, a to generuje wysokie koszty, za którymi nie idzie odpowiednie państwowe finansowanie, a powiatu nie stać na dokładanie do placówki.

W ubiegłym roku na leskiej porodówce przyszło na świat 197 dzieci. Jak obliczyło Ministerstwo Zdrowia, aby praca oddziału się bilansowała, musi być ich co najmniej dwa razy więcej.

Czytaj także: