To była niezwykle kolorowa i zapadająca w pamięć ceremonia otwarcia XXXI Letnich Igrzysk Olimpijskich. Dużo działo się nie tylko podczas pokazu artystycznego, ale także przy defiladzie zawodników z 207 ekip. Zawodnicy imponowali strojami, które w większości przygotowane zostały przez najsłynniejszych projektantów mody. Jest jeden sportowiec, który skradł wszystkim show.
Przemarsz tradycyjnie rozpoczęli reprezentanci Grecji, gdzie w starożytności narodziły się igrzyska, a w 1896 roku zorganizowano pierwsze w epoce nowożytnej. Zakończyli go gospodarze - Brazylijczycy, którym towarzyszył największy aplauz.
Defilada reprezentacji narodowych - niczym czerwony dywan imprez kulturalnych - coraz częściej staje się pokazem mody. Nic dziwnego, skoro za stroje olimpijskie odpowiadają największe nazwiska świata mody - zwłaszcza tej bardziej komercyjnej. Ralph Lauren, Giorgio Armani, Stella McCartney z jednej strony, z drugiej - tak jak w przypadku reprezentacji Polski i Szwecji - sportowcy pojawią się w strojach z sieciówek. Dla Polaków ubrania przygotowała polska marka 4F, dla Szwedów - H&M.
Komentatorzy i znawcy mody najczęściej zachwycali się reprezentacją Kanady, którą ubrał duet Dsquared2. Sporo zamieszania wywołała także informacja, że dla Kubańczyków stroje zaprojektował legendarny szewc - Christian Louboutin.
Chorążym biało-czerwonych był piłkarz ręczny Karol Bielecki. W około 120-osobowej grupie biało-czerwonych można było dostrzec siatkarzy, piłkarzy ręcznych, szablistki, wioślarzy oraz ich trenerów.
Polacy prezentowali się efektownie. Mężczyźni - ubrani w czerwone spodnie, niebieskie marynarki z orłem na piersi oraz biały podkoszulek, a panie - w kolorowych, zwiewnych, długich spódnicach i w białych bluzkach.
Niezwykle efektownie i gustownie prezentowali się Hiszpanie i Argentyńczycy. Co pierwsi postawili na gustowne czerwone spodnie i krawat, białą koszulę i kapelusz oraz granatową marynarkę. Grupę wprowadził tenisista Rafa Nadal.
Stroje zaprojektowała hiszpańska marka Joma. Należy podkreślić, że po raz pierwszy cała reprezentacja hiszpańska przemaszerowała w spodniach (wcześniej kobiety występowały w spódnicach, mężczyźni najczęściej w szortach).
Zabawę kolorów wykorzystali reprezentanci Stanów Zjednoczonych. Nie wszystkim się to jednak spodobało. Już przed ceremonią media i internauci skrytykowali kultowego projektanta odzieży z Nowego Jorku. - Stroje olimpijczyków USA wyglądają jak flaga Rosji - pisał jeden z portali.
Za wygląd Amerykanów na tegorocznych igrzyskach ponownie odpowiada Ralph Lauren.
Na jednolity kolor - granatowy - postawili Włosi, uważani za największych modnisiów.
Przez krytyków mody i stylistów, Włosi, ubrani przez Giorgio Armaniego, okrzyknięci zostali za jedną z "najbardziej stylowych" reprezentacji na ceremonii otwarcia.
Były też reprezentacje, które zdecydowały ubrać na ceremonię krótkie spodenki. Wśród nich m.in. Austriacy i Brytyjczycy.
Afrykańczycy i Azjaci skupili się na zaprezentowaniu kultury własnego kraju. Było to widać zwłaszcza w ekipach: Burkina Faso, Burundi, Kamerunie, Butanie czy Indonezji.
Mimo wielkiej uroczystości, podniosłej chwili, niektórzy sportowcy zamienili mundury na dresy. W tym gronie byli: Finowie, Irlandczycy, Chorwaci czy Cypryjczycy.
Na koniec zostawiamy reprezentanta Tonga. Pita Taufatofua przebił wszystkich. 32-letni sportowiec, który w Rio powalczy o medal w taekwondo, postanowił wyjść bez koszulki. Co więcej, umięśnioną klatkę piersiową miał całą wysmarowaną oliwką.
W internecie natychmiast pojawiły się prześmiewcze komentarze. "Tonga ze złotym medalem podczas ceremonii" czy "już bukuje bilet do Tonga".
Autor: lukl, tmw / Źródło: sport.tvn24.pl, nydailynews, l'equipe.fr