Nasze mózgi nie są na tym etapie ewolucji, na jakim chcielibyśmy, żeby były, opowiadając sobie pewne narracje - mówiła Katarzyna Szymielewicz w programie "Bez polityki" w TVN24+. Prawniczka specjalizująca się w kwestiach technologii jest założycielką Fundacji Panoptykon, której celem jest ochrona podstawowych wolności wobec zagrożeń związanych z rozwojem współczesnych technik nadzoru nad społeczeństwem. W rozmowie z Piotrem Jaconiem zaznaczyła, że "jesteśmy jak jeździec na słoniu; jeździec może wykonać pewne ruchy, ale dalej to, co my ujeżdżamy - nasze emocje, podświadomość, automatyzmy - to jednak słoń i on odpowiada za to, czy my się czegoś przestraszymy, zareagujemy na jakiś przekaz". - Jako jeździec mam pewne mechanizmy, ale jeżeli nie uznam, że szybkie media i algorytmy są zaprojektowane, by gadać do mojego słonia, to przegrywam, bo jestem łatwo rozgrywalna - kontynuowała. Według niej "nasze mózgi, będąc tak przebodźcowanymi i wysyconymi dopaminą, to mózgi przyćpanych ludzi". - Ja bym bardzo chciała, żebyśmy wrzucili wsteczny bieg i zaczęli uczyć się na nowo dłuższych okresów skupienia niż 30 sekund i jednak uznali, że formaty jak TikTok i rolki są dobre dla kotów, ale na pewno nie dla decyzji - przyznała. Szymielewicz wskazała, że może być w roli świadomej konsumentki, ale "jako konsumentka nie ma łatwej możliwości ochronić swojej atunomii w wojnie informacyjnej". - Musimy być pewną zorganizowaną zbiorowością, która występuje w obronie interesu społecznego, w tym interesu mediów - dodała.