Dla nas było to wielkie pokojowe zwycięstwo, które nastąpiło po całej serii nieudanych zrywów - powiedziała o Porozumieniach Sierpniowych w "Faktach po Faktach" była rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego i dziennikarka "Tygodnika Solidarność" Małgorzata Niezabitowska. Profesor Ryszard Bugaj, ekonomista i były działacz Solidarności, zwracał uwagę, że trzy punkty porozumienia "były nie do pogodzenia z esencją tego porządku politycznego, który wówczas w Polsce panował".
40 lat temu, w 1980 roku podpisane zostały Porozumienia Sierpniowe, które stanowiły wyłom w systemie politycznym bloku komunistycznego. Doprowadziły do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych niezależnej od władz legalnej organizacji związkowej - i stały się początkiem przemian z 1989 roku.
"Wreszcie zdarza się kolejny zryw i on się udaje"
Małgorzata Niezabitowska, rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego i była dziennikarka "Tygodnika Solidarność" powiedziała w "Faktach po Faktach", że Porozumienia Sierpniowe były możliwe, ponieważ złożyło się na nie "bardzo wiele spraw".
- Dla nas był to dodatkowo ten wielki wspaniały sukces, wielkie pokojowe zwycięstwo, że ono nastąpiło po całej serii nieudanych zrywów. To był zryw studencki w 1968 roku, następnie bardzo krwawe wydarzenia na Wybrzeżu w 1970 roku, wreszcie 1976 rok w Ursusie i Radomiu. Bardzo ciężkie wypadki, które bardzo wiele osób przepłaciło życiem, zdrowiem, uwięzieniem czy wyrzuceniem z pracy - powiedziała Małgorzata Niezabitowska.
- I oto wreszcie zdarza się kolejny zryw i on się udaje - dodała.
"Zupełnie niebywała historia, że robotnicy przede wszystkim postawili na postulaty polityczne i wolnościowe"
W ocenie byłej dziennikarki "Tygodnika Solidarność" doświadczenie 1970 roku, "kiedy ludzie wyszli na ulice i byli zabijani, sprawiło, że tym razem było bardzo jasne: nie wychodzimy ze stoczni". - Ten pierwszy strajk, który rozciągnął się na bardzo wiele innych zakładów w całej Polsce, sprawił, że ta siła, zwłaszcza kiedy dołączył się Śląsk, spowodowała, że rządzący uznali, że nie mają wyjścia i muszą przynajmniej próbować dogadać się z robotnikami - mówiła Małgorzata Niezabitowska.
- Z drugiej strony robotnicy, wspomagani przez doradców, potrafili twardo negocjować, ale także ustąpić, tak że było to naprawdę porozumienie - dodała.
CZYTAJ TAKŻE: "W 1981 roku to był znak Polski. Wszyscy chcieli to mieć" >>>
Jak przyznała Niezabitowska, "zupełnie nadzwyczajne dla niej było to, że w tych dwudziestu jeden postulatach, pierwszych pięć było niezwiązanych z bardzo trudną zresztą sytuacją robotników". - Były to postulaty dotyczące wolnego związku zawodowego, wolności prasy, uwolnienia więźniów politycznych. Po prostu zupełnie niebywała historia, że robotnicy w swoich postulatach przede wszystkim postawili na postulaty polityczne i wolnościowe".
Ryszard Bugaj: trzy punkty porozumienia były nie do pogodzenia z esencją tego porządku politycznego
- Choć niewątpliwym sukcesem było samo podpisanie tych porozumień, to trzeba pamiętać, że władze nie zamierzały tych porozumień realizować - podkreślił prof. Ryszard Bugaj, ekonomista i były działacz Solidarności.
W jego ocenie w tych porozumieniach były trzy punkty, które "były nie do pogodzenia z esencją tego porządku politycznego, który wówczas w Polsce panował". - Po pierwsze same wolne związki zawodowe bez kontroli partii. Jak może wyglądać kierownicza rola partii bez kontroli związków zawodowych? - zastanawiał się gość "Faktów po Faktach".
- Po drugie, były wyraźne sformułowania, chociaż może nie do końca jednoznaczne, dotyczące cenzury. I po trzecie sprawa nomenklatury - wyliczał Ryszard Bugaj.
Zdaniem profesora, "gdyby te wszystkie postulaty były realizowane, to mimo pewnej powściągliwości, która dotyczyła na przykład powstrzymaniu się protestujących przed zgłoszeniem wniosku o rezygnacji z kierowniczej roli partii, to jednak ich realizacja de facto zmieniałaby cały system".
- Moim zdaniem władze tylko markowały właściwie przez cały okres pierwszej Solidarności, że chcą te porozumienia realizować, ale nie chciały tego robić, czekały na dogodny moment - ocenił Bugaj.
Niezabitowska: czternaście dni leżałam z uchem przyczepionym do aparatu do Wolnej Europy
Małgorzata Niezabitowska powiedziała, że "sam dzień i sam moment podpisania obserwowała w telewizji". - Byłam wtedy chora, leżałam wtedy w łóżku, ale całe te czternaście dni to właściwie leżałam z uchem przyczepionym do aparatu do Wolnej Europy, zagłuszanej zresztą niesamowicie. Stamtąd czerpaliśmy informacje - opowiadała.
Jak przyznała, w momencie podpisania Porozumień Sierpniowych odczuwała "niesamowitą radość i satysfakcję". - To było coś absolutnie wspaniałego, że się udało, że jest porozumienie - mówiła.
- Poza tym ten wielki entuzjazm. Była pokazana później brama, wyjście Lecha na nią, mówienie o tym, że zwyciężyliśmy. Wreszcie otwarta brama, tłumy wiwatujące, wielkie wzruszenie - wspominała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24