Minister Niedzielski przekazał, że obowiązujące obostrzenia będą przedłużone do 31 stycznia. Od 28 grudnia 2020 roku zamknięte są hotele, stoki narciarskie, galerie handlowe (z wyjątkiem sklepów spożywczych, sklepów z książkami i prasą, drogerii, aptek). Po powrocie do Polski transportem zbiorowym obowiązuje 10-dniowa kwarantanna. Zamknięte są też siłownie, baseny, kluby fitness, restauracje, kina, muzea, teatry, galerie sztuki. Zgromadzenia publiczne są ograniczone do pięciu osób. Limity obowiązują też w sklepach i kościołach.
ZOBACZ PEŁNĄ LISTĘ OBOSTRZEŃ W RAPORCIE TVN24.PL
Najmłodsi uczniowie wrócą do szkół
Niedzielski poinformował, że od 18 stycznia, czyli po zakończeniu ferii zimowych, uczniowie z klas I-III szkół podstawowych wrócą do nauki stacjonarnej w szkołach. Pozostali uczniowie będą uczyć się zdalnie.
- Decyzje dotyczące obostrzeń są decyzjami bardzo trudnymi, bo podejmowanymi w sytuacji dużej niepewności wynikającej z niej sprzeczności i sygnałów dochodzących do nas z otoczenia – mówił minister.
- Doszliśmy do wniosku, że krokiem najbardziej nieśmiałym, który możemy wykonać, a jednocześnie w sensie symulacji prowadzonych i prognoz z tym związanych krokiem, który nie stanowi zagrożenia, jest uruchomienie nauki stacjonarnej w klasach I-III – tłumaczył.
"Wszędzie w Europie widać narastającą trzecią falę"
Niedzielski mówił też, że "wszędzie w Europie widać narastającą trzecią falę (zakażeń koronawirusem – red.). - Widzimy w Czechach i na Słowacji, że sytuacja ulega pogorszeniu. Kraje ościenne wydłużają termin trwania wprowadzonych obostrzeń, podejmują konserwatywne i asekuracyjne decyzje – powiedział.
W Polsce - zdaniem ministra - sytuacja jest stabilna. - Nie mamy żadnego skoku zachorowań. Nie mamy dynamicznego wzrostu zgonów, obłożenia szpitalnego. Poziom zajętości respiratorów, łóżek nadal waha się poniżej 50 procent – mówił.
Kiedy luzowanie obostrzeń?
Minister zdrowia był pytany o to, co musi się stać, by 1 lutego zostały poluzowane obowiązujące obostrzenia.
Niedzielski zaznaczył, że trudno jest podejmować decyzje tylko i wyłącznie na podstawie jednego parametru, jakim jest dzienna liczba zakażeń. - Z jednej strony mamy rzeczywiście stabilizację, ale nie możemy być ślepi na to, co się dzieje dookoła nas w Europie. Trudno myśleć, że granice będą szczelne na wirusa. Na pewno analiza sytuacji międzynarodowej jest zawsze elementem, który musimy brać pod uwagę – podkreślił minister.
Według niego inne elementy, które należy brać pod uwagę, decydując o obostrzeniach to zajętość łóżek szpitalnych, w tym liczba łóżek respiratorowych, a także liczba zleceń na testy realizowane w POZ-ach, która jest "wskaźnikiem sygnalnym, czyli wyprzedzającym sytuację pandemiczną".
- Zawsze decyzja, którą przedstawiamy, jest sumą tych przemyśleń, tych wszystkich i wielu innych informacji, które gromadzimy, bo patrzymy też na przekroje regionalne, nie tylko na sytuację w skali całego kraju – mówił minister zdrowia.
Jak zaznaczył, definiowanie warunków, kiedy na pewno po 1 lutego będzie miało miejsce luzowanie obostrzeń, jest po prostu niemożliwe. - Na pewno będziemy oczywiście patrzyli na dzienną liczbę zakażeń. Przede wszystkim na jej dynamikę, czy ta liczba jest stabilna, czy nie – powiedział Niedzielski.
Według niego, trzeba pamiętać, że nawet jeśli mamy obecnie do czynienia ze stabilizacją, to jest stabilizacja na poziomie średnio, w skali tygodnia, blisko 10 tysięcy zachorowań. Jak dodał, jest to cały czas duże obciążenie dla infrastruktury ochrony zdrowia. - O ile może rzeczywiście nie ma przyrostu hospitalizacji, to można powiedzieć, że liczba łóżek zajętych po pewnym okresie dynamicznego spadku, ustabilizowała się. Mamy już bardzo niewielkie spadki – mówił Niedzielski.
Podkreślił, że "fala zachorowań, z jaką mieliśmy do czynienia przede wszystkim w listopadzie, startowała z poziomu mniej więcej tysiąca zachorowań, a skończyła się na 28 tysiącach zachorowań dziennie". - Nie chcę myśleć, co będzie, jeżeli wystartujemy z poziomu 10 tysięcy czy mniej więcej tyle, gdzie wtedy będzie szczyt i co to będzie oznaczało dla wydolności systemu opieki zdrowotnej – powiedział minister zdrowia. Zaznaczył, że rząd przede wszystkim będzie uważnie monitorować wszystkie informacje. - Będziemy też dokonywali cały czas analizy tego, co się będzie działo po otworzeniu szkół w zakresie klas I-III, bo trudno zakładać, że nie będzie to miało żadnego efektu – dodał.
Według niego dwutygodniowy okres pozwoli stopniowo podejmować decyzje. - Natomiast na pewno nie można liczyć, że w przypadku ustabilizowanej sytuacji, zakładając optymistycznie, że będziemy nadal na poziomie średnim około 10 tysięcy zachorowań, dokonamy jakiegoś kolejnego odważnego kroku, dużego poluzowania – powiedział Niedzielski. Jak dodał, "historia wakacji pokazuje, że nadmierne luzowanie, rozprężenie postawy społecznej niestety może powodować eksplozję pandemiczną".
Niedzielski: nie potwierdzono jeszcze w Polsce brytyjskiego wariantu COVID-19, mamy wariant czeski
Minister zdrowia był pytany, czy są prowadzone w Polsce badania nad nowym wariantem koronawirusa, który został wykryty w Wielkiej Brytanii.
Powiedział, że badania nad genomem wirusa oraz jego mutacjami prowadzi ośrodek w Poznaniu. - Od tego roku będzie to także sieciowe badanie pod nadzorem Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, gdzie poszczególne ośrodki, przede wszystkim szpitale zakaźne ze swoimi laboratoriami, będą również uczestniczyły w takim przedsięwzięciu – poinformował.
Niedzielski dodał, że obecnie "nie można potwierdzić znalezienia w Polsce wariantu brytyjskiego", ale - zaznaczył - trudno jest przypuszczać, że nie dotarł on jeszcze do naszego kraju. - Na razie mamy potwierdzoną informację o tak zwanym wariancie czeskim – dodał.
Autorka/Autor: ads,js/kg
Źródło: TVN24, PAP