Na oddziale pediatrycznym Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie leczonych jest obecnie 43 dzieci, chociaż miejsc jest - teoretycznie - tylko 30. - Zawsze w okresie jesienno-zimowym notowaliśmy większą liczbę hospitalizacji, ale teraz obserwujemy kumulację kilku roczników - mówi dr Lidia Stopyra, ordynator szpitalnego oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii. O przepełnionych oddziałach mówią głośno też specjaliści z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Na oddziale chorób infekcyjnych i pediatrii w szpitalu im. Stefana Żeromskiego w Krakowie jest 30 miejsc dla pacjentów. Miejsca musi być na tyle dużo, żeby każdy opiekun mógł przebywać z dzieckiem. - Proszę sobie wyobrazić ścisk w salach i korytarzach, jeżeli dzieci jest 43 oraz ich opiekunów - powiedziała na antenie TVN24 ordynator, dr Lidia Stopyra.
Stwierdziła, że obecnie trwa "największa epidemia zakażeń wirusem RSV".
- Zakażone nim są głównie najmłodsze dzieci, najczęściej kilkumiesięczne. Dużo jest też dzieci z powikłaniami grypy, są też pojedyncze przypadki zakażeń COVID-19 oraz ospy - wyliczała dr Stopyra.
Kumulacja roczników wrażliwych na zakażenia
Podkreśliła, że jeszcze przed pandemią COVID-19 szpitale pediatryczne notowały zwiększoną liczbę pacjentów. Sytuacja jednak pogorszyła się po pandemii.
- Dwa lata ograniczeń, reżimu sanitarnego czy lockdown, bo różne były etapy walki z pandemią, to wszystko sprawiło, że zakażeń było mniej. Zamknięte były przedszkola i żłobki - wyjaśniła Stopyra.
Czytaj też: Jaka jest różnica między RSV, grypą i COVID-19?
Po rozluźnieniu restrykcji pandemicznych - jak opowiadała na antenie TVN24 - pojawiła się duża liczba dzieci bardziej niż dotąd wrażliwych na zakażenia.
- Doszło do tego, że kilka roczników nam się skumulowało - podkreśliła ekspertka.
Zaznaczyła, że - niezależnie od tłoku na oddziałach - dla każdego dziecka w stanie zagrożenia życia znajdzie się miejsce w szpitalu.
- Jeżeli mamy dwu-, czy trzymiesięczne dziecko z dusznościami, to musimy je przyjąć. Każdy pacjent w stanie zagrożenia życia będzie przyjęty. Mamy jeszcze możliwość przyjmowania chorych wymagających dostępu do tlenu - zaznaczyła dr Lidia Stopyra.
Niepokojąca dynamika
Profesor Elżbieta Czkwianianc, kierownik Kliniki Gastroenterologii, Alergologii i Pediatrii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, przekazała, że szybko przybywa małych pacjentów w ciężkim stanie. Podobnie jak dr Stopyra, prof. Czkwianianc podkreśla, że wielu małych pacjentów jest zainfekowanych wirusem RSV, który atakuje górne i dolne drogi oddechowe.
- Przejście tej choroby nie wyklucza, że dojdzie do kolejnej infekcji. Niemniej jednak u pacjentów powyżej trzeciego roku życia nie jest aż tak groźna. Największe zagrożenie stanowi dla najmłodszych pacjentów, zwłaszcza dla tych z przewlekłymi chorobami. Może powodować bezpośrednie zagrożenie życia - wyjaśniła rozmówczyni TVN24.
Jak powiedziała, leczenie jest głównie objawowe - zmierza do tego, żeby u pacjenta zmniejszyć duszności, obrzęk i kaszel.
- Po 10, 14 dniach choroba zazwyczaj ustępuje - opisała prof. Czkwianianc.
W Łodzi klinika składa się z dwóch "odcinków".
- Miejsc na odcinku dla dzieci młodszych brakuje tak bardzo, że musieliśmy na odcinku dla dzieci starszych wydzielić salę, gdzie leczeni są najmłodsi. Zwłaszcza ci, którzy wymagają wspomagania tlenowego - tłumaczyła ekspertka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock