W środę Ryszard Petru poinformował, że zamierza startować w wyborach na przewodniczącego Polski 2050. O szczegółach swojej decyzji mówił na konferencji prasowej w Sejmie. - Uznałem, że nasza kandydatka na wicepremiera (Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz - red.) nie zdobyła tak mocnego mandatu, który dawałby jej naturalną szansę na bycie szefem ugrupowania - ocenił.
Dzień wcześniej Rada Krajowa Polski 2050 wskazała ministrę funduszy i polityki regionalnej na kandydatkę na wicepremierkę. Zdecydowały o tym zaledwie trzy głosy - wynik wynosił 22 do 19. W poniedziałek z kolei odbyło się posiedzenie klubu partii, ale i wtedy o jej zwycięstwie zdecydowała minimalna różnica głosów (16-14). Wówczas za rywalkę Pełczyńska-Nałęcz miała ministrę klimatu i środowiska Paulinę Hennig-Kloskę.
- Uważam, że straciliśmy wyborców, którzy na nas zagłosowali w 2023 roku. Oni po prostu w części odeszli do Konfederacji, a w części zostali w domach. Musimy ich odzyskać po to, abyśmy z powrotem mieli dobre notowania, podobne jak te z 2023 roku, ale również po to, żeby nasza koalicja 15 października miała szansę na wygraną w 2027 roku (w wyborach parlamentarnych - red.) - oświadczył poseł.
Petru o "demokratycznej debacie na argumenty"
Jak poinformował Petru, wybory na przewodniczącego partii będą już za kilka miesięcy. - Wczoraj na Radzie Krajowej nastąpiło przyspieszenie. Skróciliśmy nawet ten kalendarz, dlatego uznałem, że to jest moment na zgłoszenie się i pokazanie, że jest inna wizja niż ta, którą prezentuje pani Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz - powiedział.
Zaznaczył, że "jest to demokratyczna debata na argumenty". - Chciałbym tę debatę tym swoim startem rozpocząć. To będzie długa kampania, ale ona jest ważna nie tylko z punktu widzenia ugrupowania, które w tym momencie nie ma najwyższych notowań, ale również ważna z punktu widzenia całej koalicji - ocenił poseł.
Petru był pytany, jak ocenia wtorkowe głosowanie na Radzie Krajowej partii, w czasie którego Pełczyńska-Nałęcz została wybrana na kandydatkę na wicepremierkę przewagą zaledwie trzech głosów. - To mnie zachęciło do ogłoszenia dzisiaj startu - powiedział.
Petru: chcę przekłuć ten pękaty balon Mentzena
Poseł mówił również o "podstawie skuteczności Polski 2050" i całej koalicji rządzącej. - Polacy nie lubią sytuacji, kiedy pokazujemy brak zgody. Możemy mieć różne poglądy, ale powinniśmy ucierać to w zaciszu gabinetów - ocenił.
Pytany, czy uważa, że ma szansę na objęcie stanowiska przewodniczącego partii, odparł, że "ma realną szansę, bo inaczej by nie startował". - Ludzie dzisiaj dowiedzieli się, że jest wybór, być może zgłoszą się też kolejni kandydaci, nie wiem - tłumaczył. Dodał, że wszystko jest możliwe.
- Nie o to chodzi, kto wygra wybory tylko, kto stworzy rząd w 2027 roku. Dzisiaj wygląda na to, że trzeba grać na kilku fortepianach, żebyśmy zgarnęli maksymalnie dużo elektoratu. Dlaczego o tym mówię? Uważam, że znaczna część elektoratu, które straciliśmy, jest w Konfederacji. To, co chcę zrobić, to przekłuć ten pękaty balon (Sławomira - red.) Mentzena i pokazać, że jest pusty - zapowiedział.
Autorka/Autor: kgr/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24