Tak jest

prof. Wojciech Brzozowski

O kryzysie przy granicy z Białorusią mówił zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Wojciech Brzozowski (Kierownik Zakładu Prawa Wyznaniowego na Wydziale Prawa i Administracji UW) w programie "Tak jest" w TVN24. Gość Marcina Zaborskiego podkreślił, że "za każdą z liczb w statystyce stoi ludzi dramat". – Pojechałem tam nie tylko, żeby przyjrzeć się własnym okiem, ale żeby zacząć budować zaufanie. Zmiana personalna, która dokonała się na stanowisku zastępcy rzecznika, wzbudziła duże obawy. Było dla mnie bardzo ważne, żeby dać mocny sygnał, że będzie się działo to, co się działo do tej pory i przede wszystkim to nie będą puste słowa – wyjaśnił. Prof. Brzozowski zaznaczył, że "ludzie, zanim przejdą do nas, przechodzą przez piekło. To są ludzie z zespołem stresu pourazowego". – Da się zapewnić obronę szczelności granicy, nie naruszając przy tym praw człowieka. Na przykład poprzez zrezygnowanie z push-back i umożliwiając tym ludziom złożenie wniosków o ochronę międzynarodową. Dzisiaj wygląda to bardzo różnie, one nie zawsze są przyjmowane. My nie musimy rozpatrzeć ich pozytywnie i tych ludzi do nas ostatecznie przyjąć, ale muszą te wnioski zostać przyjęte – wyjaśnił.

 

Operacja "Śluza" - zemsta Łukaszenki

 

Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Aleksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na tereny Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 27 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.

 

CZYTAJ WIĘCEJ: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów

 

Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już w sierpniu 2021 roku dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 lat operację "Śluza". Pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Unii, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewoził ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.