|

Proszę pani, a co to znaczy, że "wojna się skończyła?"

Wystawa o odbudowie Warszawy
Wystawa o odbudowie Warszawy
Źródło: Tomasz Gzell/PAP
"Z nędzy oddam zdrowe dziecko", "sprzedam nocnik", "mam tylko suczkę" - ogłoszenia drobne w prasie z 1945 roku często mówią więcej o wielkiej historii i życiu ludzi w jej cieniu niż szkolne podręczniki. A młodzi chcą wiedzieć: "co to znaczy, że wojna się skończyła?". W 80. rocznicę tamtych wydarzeń szukam dla nich odpowiedzi. Artykuł dostępny w subskrypcji

"Tragedia jest ogromna. Jest różnorodna w swojej skali; chłopi są w miarę dobrze zaopatrzeni, bogaci mogą korzystać z czarnego rynku, ale biedna ludność miejska Europy, prawdopodobnie jedna czwarta z czterystu milionów, jest skazana na głód tej zimy. Niektórzy z nich umrą z niedożywienia. Szczególnie dotyczy to Warszawy, gdzie [...] dziesięć tysięcy osób może umrzeć z głodu; Węgier, przede wszystkim Budapesztu, gdzie liczba ofiar głodu może osiągnąć milion; Austrii, przede wszystkim Wiednia i Dolnej Austrii, gdzie dzienna racja wynosi 1000 kalorii (podczas gdy racja umożliwiająca w miarę zdrowe życie wynosi dziennie 2000 kalorii), w niektórych miastach np. Wiener Neustadt już panuje głód; a z Zagłębia Saary nadchodzą doniesienia, że dzieci umierają tam z głodu [...]. Co dziesiąta osoba w Polsce ma gruźlicę - w Warszawie co piąta. [Gruźlica] szerzy się w Jugosławii, a Czesi twierdzą, że z 700 tysięcy ubogich dzieci u co najmniej 50 proc. zdiagnozowano gruźlicę. Śmiertelność noworodków w Berlinie podwoiła się. W Budapeszcie wzrosła z 26 do 40 proc. od września. Brakuje danych na temat Zagłębia Ruhry, ale odwiedzającym to miejsce Anglikom powiedziano, że niewiele z nowo narodzonych dzieci przeżyje nadchodzącą zimę" - to fragment artykułu brytyjskiego tygodnika "The Economist". Ukazał się przeszło pół roku po oficjalnym zakończeniu drugiej wojny światowej - 26 stycznia 1946 roku.

Znalazłam go w szkolnym podręczniku dla ósmych klas, który ukazał się nakładem Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych. Zdjęcie strony z artykułem podesłała mi Agnieszka Wrzesińska, nauczycielka z Dolnego Śląska, w sieci znana jako "Szalona historyczka". Taki opis to wyjątek, bo gdy poprosiłam na swoich mediach społecznościowych czytelniczki i czytelników o więcej przykładów z podręczników, wyłonił się taki obraz:

"Koniec wojny" to zbiór dat, nazw instytucji i organizacji oraz nazwisk. Była konferencja w Jałcie, Franklin Delano Roosevelt, Testament Polski Walczącej, Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Mapy i informacje o frontach.

Opisanie końca wojny w Europie sprowadza się zwykle do uproszczonego ciągu zdarzeń: Sowieci opanowali tereny między Wisłą a Odrą, w kwietniu rozpoczęło się uderzenie na Berlin, alianci zajęli Zagłębie Ruhry, 30 kwietnia Hitler popełnił samobójstwo. Stolica III Rzeszy skapitulowała 2 maja 1945 roku. Dowództwo Wehrmachtu podpisało bezwarunkową kapitulację 7 maja w Reims (Francja), a w nocy z 8 na 9 maja w Berlinie.

W następnym akapicie zajmujemy się zwykle już czymś innym - na przykład zakończeniem wojny na Dalekim Wschodzie.

Niezatarty ślad i życie, które nie mieści się w podręcznikach

- A codzienne życie?

- A zwykli ludzie?

- Co z kobietami i dziećmi?

W podręcznikowej rzeczywistości znikąd odpowiedzi.

Książka dla ósmoklasistów "Europa. Nasza historia" to projekt polsko-niemiecki, który swego czasu wywoływał krytykę prawicowych publicystów z cyklu: "Niemcy nie będą nam pisać historii!".

Ale moją uwagę przykuł czymś innym. Był jedynym, w którym znalazłam fragmenty o "psychologicznych skutkach wojny". I który jasno odpowiadał młodzieży, że ówcześni ludzie w większości nie mogli żyć długo i szczęśliwie, skoro cierpienia wojenne i okrucieństwo, którego byli świadkami, zostawiło w nich "niezatarty ślad".

To właśnie w tym podręczniku znajdujemy najwięcej "zwykłych ludzi".

Autorzy piszą m.in.: "Brutalny sposób prowadzenia wojny przez Wehrmacht na froncie wschodnim sprawił, że wraz ze zbliżaniem się Armii Czerwonej niemiecka ludność cywilna m.in. z Prus Wschodnich i Śląska, musiała liczyć się z sowieckimi aktami odwetowymi (...) Zbyt późna ewakuacja, surowa zima, brak żywności i środków transportu powodowały, że uciekinierzy często padali ofiarą głodu, chorób i mrozu".

Obok koloryzowane zdjęcie z 6 czerwca 1944 roku - amerykańskie wojska w Normandii. Skale dramatu ucieczki cywilów oddają tylko słowa.

Są wspomnienia Annemarie Lubcke, Niemki z Wrocławia, z końca lutego 1945 roku:

maszerowaliśmy codziennie nawet do 30 km, mijając martwych żołnierzy i cywilów, martwe konie, porzucone samochody, pozostawione wozy uchodźców (...) Mimo zimna rozchodził się zapach rozkładu.
Annemarie Lubcke

Obok zdjęcie z czeskiej Pragi z 20 lipca - tłumy oczekujących na wywóz Niemców. Jeden z mężczyzn ma wydrapaną na kurtce swastykę.

Jest też wspomnienie Polki Józefy Domaradzkiej-Okrzesy, którą kilka miesięcy później przesiedlono z Kresów.

Weszliśmy do domu, w którym okna były powybijane. W pokoiku na pierwszym piętrze mieszkała 85-letnia babcia, Amalia Kaul z trójką wnucząt (...). Zamieszkaliśmy w kuchni na dole. Nie było prądu. Ojciec czymś powypychał okna, rozpalił w piecu, ze stodoły przyniósł słomę i wyścielił nią podłogę do spania. To było nasze pierwsze luksusowe obozowisko od tak długiego czasu.
Józefa Domaradzka-Okrzesa

To właśnie było to "zwykłe" życie, na które rzadko jest miejsce w podręcznikach.

Na pomoc literatura

Skoro podręczniki nie udzielają satysfakcjonującej odpowiedzi na pytania o koniec wojny, zwracam się z nimi do doświadczonych nauczycielek. A one mają książki, dużo książek!

Czytaj także: