|

"Niemcy palą ludzi", "Rozstrzeliwanie Polaków". Jak dzieci wojnę rysowały

"Rozstrzeliwanie Polaków", rysunek Krysi z klasy IIIb wykonany w 1946 roku
"Rozstrzeliwanie Polaków", rysunek Krysi z klasy IIIb wykonany w 1946 roku
Źródło: Zasoby Archiwum Akt Nowych
Byłyśmy z mamą we Frampolu i uciekałyśmy przed Niemcami, i kryłyśmy się w zbożu. Pojawił się Niemiec na koniu i kazał nam klękać do rozstrzału. Ale dziecko nie odbiera tego tak dramatycznie jak człowiek dorosły - wspomina Jadwiga Świątkowska. W teczkach na półkach magazynu Archiwum Akt Nowych przechowywanych jest ponad siedem tysięcy dziecięcych rysunków z 1946 roku.Artykuł dostępny w subskrypcji

- Nazywam się Włodzimierz Bitner, byłem w pierwszej klasie. "A", bo była klasa "b" również. Miałem 8 lat - słyszę.

Siedzący naprzeciwko mnie osiemdziesięciosześcioletni mężczyzna wpatruje się w stary obrazek. Nie przypomina sobie, kiedy go rysował, choć praca jest podpisana jego imieniem i nazwiskiem.

Nie pamięta, jak dziecięcą ręką, ołówkiem, na papier przelewał scenę przedstawiającą samoloty, bomby, czołg, człowieka na koniu i dorosłego mężczyznę celującego w plecy dziecka, bo tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Później okaże się, że ta interpretacja nie jest właściwa.

Rysunek ośmioletniego Włodka Bitnera z 1946 r.
Rysunek ośmioletniego Włodka Bitnera z 1946 r.
Źródło: Zasoby Archiwum Akt Nowych

Włodzimierz Bitner pamięta za to, że do klasy Ia, utworzonej w 1945 roku w wówczas Publicznej Szkole Powszechnej Stopnia III w Stawiszynie, uczęszczało około czterdzieściorga koleżanek i kolegów.

- Alina zawsze mnie prosiła: "Włodek, to narysuj mi to czy tamto w zeszycie...", bo w pierwszej klasie były takie zadania. Narysować coś tam. To ja rysowałem. Alina, Jadwiga, Halina, Maryla... no... kto tam...

- A z kim w ławce pan siedział? - dopytuję.

- Siedziałem w ławce z moim kolegą Zbyszkiem, synem organisty, który był najlepszym uczniem w naszej klasie.

Z panem Włodzimierzem spotykam się w Archiwum Akt Nowych (AAN) w Warszawie. I słucham, jak dziś interpretuje przechowywane tu jego świadectwo z czasów okupacji. Rysunek został zatytułowany: "Polacy z samolotu, z czołga, z konia strzelają do Niemców" (pisownia oryginalna - red.).

- Tu jest najprawdopodobniej żołnierz, który strzela nie do dziecka, tylko do Niemca. Tu o to chodziło, o taki przekaz - rozważa.

W AAN można też znaleźć prace innych dzieci, w większości przedstawiające zbrodnie popełniane na mieszkańcach okupowanego kraju.

"Rozstrzeliwanie Polaków" zapamiętane przez Krysię z klasy IIIb.

"Rozstrzeliwanie Polaków", rysunek Krysi z klasy IIIb
"Rozstrzeliwanie Polaków", rysunek Krysi z klasy IIIb
Źródło: Zasoby Archiwum Akt Nowych

"Zbrodnie Niemców" z czterema osobami na stryczku narysowane przez Olgę z klasy czwartej.

Rysunek z 1946 roku. Tytuł "Zbrodnie Niemców"
Rysunek z 1946 roku. Tytuł "Zbrodnie Niemców"
Źródło: Zasoby Archiwum Akt Nowych

Starszy od nich Władysław z klasy siódmej ze szkoły w Krzyżu ręką dziecka utrwalił "Zabranie matki od dzieci do Niemiec na robotę".

Rysunek "Zabranie matki od dzieci do Niemiec na robotę"
Rysunek "Zabranie matki od dzieci do Niemiec na robotę"
Źródło: Zasoby Archiwum Akt Nowych

Kilogram cukierków i 4 kilogramy cukru

Jadzia Laszko z Biłgoraja narysowała, jak "Niemcy palą ludzi".

- Byłam wtedy we Frampolu, to miejscowość koło Biłgoraja, gdzie toczyły się bardzo ostre walki między grupami partyzanckimi a Niemcami, i widziałam płonące budynki. No uciekaliśmy, kryliśmy się gdzieś tam za jakimiś domami, potem w jakimś zbożu. (...) Uciekających ludzi, płonące budynki widziałam. Natomiast to, co ja tutaj narysowałam, jakieś osoby, które wystawiają swoje dzieci za okna, no to już tak dokładnie powiedzieć nie mogę - relacjonuje dzisiaj Jadwiga Świątkowska, z domu Laszko.

"Niemcy palą ludzi", rysunek Jadzi Laszko
"Niemcy palą ludzi", rysunek Jadzi Laszko
Źródło: Zasoby Archiwum Akt Nowych

Po chwili dodaje to, co podpowiada jej pamięć, a czego na rysunku nie widać: - Byłyśmy z mamą we Frampolu i uciekałyśmy przed Niemcami, i kryłyśmy się w zbożu. Pojawił się Niemiec na koniu i kazał nam klękać do rozstrzału. Ale dziecko nie odbiera tego tak dramatycznie jak człowiek dorosły. Potem chyba zrezygnował z rozstrzelania nas i odjechał, a my zostałyśmy w tym zbożu.

Czytaj także: