Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej pracuje nad kolejną nowelizacją ustawy o wspieraniu pieczy i rodziny zastępczej. Odpowiedzialny jest za to Michał Guć, zastępca dyrektora departamentu demografii.
Od uchwalenia dokumentu, którego celem było zamknięcie domów dziecka i zapewnienie każdemu dziecku bezpiecznego miejsca w rodzinie, minęło 14 lat. Od 2011 roku mówiło się w Polsce o deinstytucjonalizacji pieczy zastępczej. I jaką mamy dzisiaj sytuację?
Prawie dwa tysiące dzieci, zabranych przez sąd rodzicom biologicznym, nadal są z tymi rodzicami. Bo nie ma ich gdzie umieścić.
Brakuje rodzin zastępczych. Mówimy o rodzinach zawodowych, nie o dziadkach, rodzeństwie czy wujostwie, którzy tworzą rodziną zastępczą dla swoich wnuków, sióstr, braci, bratanków - wyłącznie dla swoich dzieci. Mówimy o rodzinach, które przyjmują dzieci obce i mają umowę o pracę, miesięczną pensję.
W Polsce jest 37 tysięcy rodzin zastępczych. Ile z nich dostaje pensję? Ile jest gotowych przyjąć obce dziecko?
Dwa tysiące.
Zamiast rodzin zastępczych zawodowych powstają nowe domy dziecka, w ostatnich dwóch latach prawie 40.
14 lat od rozpoczęcia deinstytucjonalizacji w domach dziecka mieszka 17 tysięcy dzieci. W tym niemowlaki.
Rozmawiamy z Michałem Guciem zaraz po otwarciu domu dziecka w Sieradzu. Guć wcześniej przez około 20 lat zamykał takie domy w Gdyni i zakładał rodziny zastępczej jako samorządowiec, wiceprezydent i radny.