Opinie i wydarzenia

Rudzińska-Bluszcz o Funduszu Sprawiedliwości: brakowało dokumentów, pracownicy rezygnowali z pracy

Od 6 miesięcy jestem wiceministrą sprawiedliwości w rządzie premiera Donalda Tuska. Gdy dostałam tę propozycję, pomyślałam, że to będzie fascynujące móc uczestniczyć w tworzeniu państwa. Cieszyłam się też, że obejmę Fundusz Sprawiedliwości - mówiła Zuzanna Rudzińska-Bluszcz podczas wiecu Platformy Obywatelskiej. Przyznała, że słyszała już wcześniej o nieprawidłowościach. - Ale nic co wcześniej słyszałam, czytałam, nie mogło mnie przygotować na to, co zastałam w departamencie Funduszu Sprawiedliwości. Brakowało dokumentów, pracownicy rezygnowali z pracy - mówiła. - Poznając kulisy działania Funduszu Sprawiedliwości, najpierw czułam niedowierzanie, a później poczułam grozę. Dlaczego? Dlatego, że zasady, na jakich działał, nie mieściły mi się w głowie jako obywatelce, prawniczce, osobie, której zależy na budowaniu zaufania do instytucji publicznych - kontynuowała. Dodała, że "Fundusz Sprawiedliwości to świat postawiony na głowie". Oznajmiła, że przedstawi "trzy zasady, jakimi kierował się Fundusz Sprawiedliwości" i które powstały w resorcie. Pierwsza to - jak przekazała - "kompletna dowolność w wystawaniu środków publicznych". - Zasada druga: tworzenie prawa nie dla ogółu, ale dla swoich interesów. (...) Trzecia i ostatnia zasada, na jakiej działał Fundusz Sprawiedliwości: brak transparentności i przejrzystości działania - powiedziała Rudzińska-Bluszcz.