Kijek w kosmosie

Samuraje na Księżycu. Polak zbudował napęd

Bezzałogowy lądownik Hakuto-R miał we wtorek znaleźć się na powierzchni Księżyca w ramach "historycznej" misji - pierwszej w pełni finansowanej ze środków prywatnych. Tego dnia po południu poinformowano o "utracie łączności" z lądownikiem. Firma ispace w oświadczeniu przekazała, że lądowanie najprawdopodobniej było "twarde", łączności nie odzyskano, a "Sukces 9" w ramach Misji 1 okazał się "nieosiągalny". Zapowiedziano kolejne próby i podano ich daty. Kilka godzin przed misją w programie "Kijek w kosmosie" dr inż. Jakub Gramatyka (Sieć Badawcza Łukasiewicza – Instytut Lotnictwa) opowiedział o szczegółach pracy nad tym projektem. Jako trzecia osoba, która została zatrudniona do projektu, miał okazję pracować nad zespołem napędowym lądownika. – Zespół napędowy jest podsystemem odpowiedzialnym za wszelkie manewry, które wykonywane są zarówno na orbicie, jak i podczas podejścia do lądowania – wyjaśnił. Jak mówił, prace od podstaw nad zupełnie nowym typem statku kosmicznego z reguły trwają bardzo długo – ponad 10 lat, jednak w tym przypadku trwało to szybciej. – To będzie zdecydowanie duży krok. SpaceX pokazało, że w momencie, kiedy ktoś zrobi coś po raz pierwszy, to wszyscy inni widzą, że taką rzecz da się zrobić i będą dalej próbować. Przed SpaceX wiele firm nie próbowało odzyskiwać pierwszych stopni rakiet, jednak dopiero po tym, jak SpaceX wykonało to zadanie i udało się uzyskać pierwsze stopnie rakiety, inne firmy rozpoczęły prace nad tego typu technologią – mówił dr inż. Gramatyka. Podkreślił, że "w tym momencie lądowanie pierwszego prywatnego lądownika na powierzchni Księżyca, może odnieść bardzo podobny efekt".

 

Tylko trzem krajom udało się do tej pory umieścić swe lądowniki na Księżycu: Stanom Zjednoczonym, Związkowi Sowieckiemu i Chinom.