|

Krainę lodu zalewa plastik. Arktyczne plaże wyglądają jak po festiwalu

Prof. dr hab. Jan Marcin Węsławski, dyrektor Instytutu Oceanologii PAN
Plastik w Arktyce to narastający problem. Fragment filmu "Plastic Arctic" Kuby Witka
Źródło: Reż. Kuba Witek, Northcam Pictures/IO PAN
Dzikość, izolacja, bezkres lodowców i oceanu. Tak w powszechnej świadomości wygląda otaczająca biegun północny Arktyka. Mało kto wie, że plaże tej krainy lodu coraz częściej zaczynają przypominać wysypisko. Tony śmieci zalegają na lądzie i w wodzie, renifery zaplątują się w sieci, a morskie ssaki zjadają je, myląc z meduzami. - Są takie lata, kiedy odpady z Gdańska są w stanie dopłynąć do Arktyki w ciągu dwóch miesięcy - mówi nam prof. Jan Marcin Węsławski, dyrektor Instytutu Oceanologii PAN.Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Do zbiorników wodnych na całym świecie trafia od 19 do 23 milionów ton plastiku rocznie, co daje dwie ciężarówki na minutę. Część tych odpadów, głównie z Europy i Ameryki Północnej, prądy morskie niosą do Arktyki.
  • Jednym z największych zagrożeń dla arktycznej przyrody są tak zwane nurdle, czyli polietylenowe kulki wielkości grochu. - Współczesne badania fulmarów mówią o tym, że sto procent ptaków ma w sobie (w żołądkach - red.) nurdle - mówi prof. Węsławski z IO PAN.
  • Dokumentalista Kuba Witek przyznaje, że mówienie o ekologii jest w dobie populizmu coraz trudniejsze. - Niektórzy krytykują "ogonki" mocujące nakrętki do butelek, a one są przecież właśnie po to, by ten plastik nie zabił jakiegoś zwierzęcia - mówi.
  • Problemy północy się mnożą. Arktyka, do której zaliczamy też Islandię czy archipelag Svalbard, jest coraz bardziej oblegana przez turystów. - Atrakcja, do której ludzie zjeżdżają coraz liczniej, jest niszczona, a na końcu zostaje porzucona. Obawiam się, że to dla Arktyki duże niebezpieczeństwo - oceniła prof. Hanna Mamzer, socjolożka.

Wyobraźmy sobie rzekę. Bardzo długi ciek wodny, który swój bieg rozpoczyna gdzieś nieopodal górskiego miasteczka, a potem przemyka między osiedlami kolejnych miast, gna uregulowanym korytem u stóp fabryk, z trudem przeciska się przez elektrownie i stopnie wodne. Skrycie mknie w cieniu mostów, niesie na barkach promy i katamarany.

Czytaj także: