|

Nie widzieli, a uwierzyli. Dziś z pola zniknęło 150 ton ziemniaków, a jutro?

Pole pana Piotra zostało ograbione ze 150 ton ziemniaków w dwa dni
Pole pana Piotra zostało ograbione ze 150 ton ziemniaków w dwa dni
Źródło: TVN24
Można tę historię komentować, że jest "jak z filmu Barei" - lecz nikomu nie było do śmiechu. Bo nie chodzi tylko o 150 ton ziemniaków i straty materialne. W tym zdarzeniu jak w soczewce widać, czym skutkuje bezrefleksyjna wiara w każdy przekaz i jak łatwo od takiej wiary przejść do działania. To klasyczna historia-chwast. Oto jak ją rozsiewano.Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • 13 października media obiegła informacja, że rolnik z Dąbrowicy na Podkarpaciu stracił 150 ton zakupionych ziemniaków.
  • Właściciel tłumaczył, że został okradziony z powodu plotki, jakoby chciał te ziemniaki rozdać za darmo.
  • Swój udział w rozpowszechnianiu fake newsa miały też media.
  • Dlaczego wierzymy w historie-chwasty? Ekspert wyjaśnia.

- Nie jestem prorokiem, nie wiem, dlaczego ludzie w to uwierzyli - mówi nam 68-letni Piotr Gryta. Jest zmęczony całą sprawą, rozgoryczony, ale też wściekły. Kilka dni wcześniej ludzie rozkradli mu z pola 150 ton ziemniaków. Głośno o tym było na całą Polskę. "Przyjechali na pole i zabrali rolnikowi 150 ton ziemniaków"; "150 ton ziemniaków zniknęło z pola"; "To nie rozdawnictwo, to kradzież" - donosiły media.

"Rozkradli" to jednak niepasujące do tej historii słowo. Bo może nie wiedzieli, że kradną. Może myśleli, że "sobie biorą".

No i nie była to typowa kradzież, tylko masowa reakcja okolicznych mieszkańców, którzy usłyszeli gdzieś lub przeczytali, że te ziemniaki można "brać za darmo". Więc przyjechali i wzięli. W dwa dni z pola pana Piotra zniknęły warzywa wartości 60 tysięcy złotych.

Zapytacie: ale jak to tak po prostu wzięli? W tej historii pytań wciąż jest więcej niż odpowiedzi. Wszystko mogło się potoczyć inaczej, gdyby nie pewne fakty, które zaistniały. Oraz te, które nie zaistniały.

Ale od początku.

Czytaj także: