- 13 października media obiegła informacja, że rolnik z Dąbrowicy na Podkarpaciu stracił 150 ton zakupionych ziemniaków.
- Właściciel tłumaczył, że został okradziony z powodu plotki, jakoby chciał te ziemniaki rozdać za darmo.
- Swój udział w rozpowszechnianiu fake newsa miały też media.
- Dlaczego wierzymy w historie-chwasty? Ekspert wyjaśnia.
- Nie jestem prorokiem, nie wiem, dlaczego ludzie w to uwierzyli - mówi nam 68-letni Piotr Gryta. Jest zmęczony całą sprawą, rozgoryczony, ale też wściekły. Kilka dni wcześniej ludzie rozkradli mu z pola 150 ton ziemniaków. Głośno o tym było na całą Polskę. "Przyjechali na pole i zabrali rolnikowi 150 ton ziemniaków"; "150 ton ziemniaków zniknęło z pola"; "To nie rozdawnictwo, to kradzież" - donosiły media.
"Rozkradli" to jednak niepasujące do tej historii słowo. Bo może nie wiedzieli, że kradną. Może myśleli, że "sobie biorą".
No i nie była to typowa kradzież, tylko masowa reakcja okolicznych mieszkańców, którzy usłyszeli gdzieś lub przeczytali, że te ziemniaki można "brać za darmo". Więc przyjechali i wzięli. W dwa dni z pola pana Piotra zniknęły warzywa wartości 60 tysięcy złotych.
Zapytacie: ale jak to tak po prostu wzięli? W tej historii pytań wciąż jest więcej niż odpowiedzi. Wszystko mogło się potoczyć inaczej, gdyby nie pewne fakty, które zaistniały. Oraz te, które nie zaistniały.
Ale od początku.