Audio: Tak jest
Patrycja Orłowska, Krzysztof Obrębski
Dziecko pukające w szkole do drzwi z napisem "psycholog" może nie zastać w środku psychologa, a teologa albo technika-rolnika - alarmują dyplomowani psychologowie. Wszystkie dlatego, że na psychologów bez dyplomów w szkołach godzą się kuratoria. Do sprawy w drugiej części programu "Tak jest" w TVN24 odnieśli się Patrycja Orłowska (koordynatorka sekcji oświaty Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów) oraz Krzysztof Obrębski (nauczyciel wiedzy o społeczeństwie, wicedyrektor Zespołu Szkół nr 31 im. Jana Kilińskiego w Warszawie). - Wolałabym, żeby pedagog szkolny, który bardzo często zamiast psychologa udziela tego pierwszego wsparcia, odesłał to dziecko poza szkołę, niż żeby to był geograf, który przed chwilą skończył lekcję, wstawił temu uczniowi jedynkę, albo zrobił to w tamtym roku i który ma negatywne kontakty - wskazała Orłowska. Podkreśliła, że psycholog powinien być z zewnątrz i "nie może być on w radzie pedagogicznej". - Zgodnie z kartą nauczyciela psycholog ma określony etat 22 godzin w tygodniu. Z mojego doświadczenia wynika, że nie ma tak wielu psychologów, którzy na ten cały etat się zdecydują, ponieważ nie ma możliwości, żeby psycholog utrzymał się z pensji nauczycielskiej. Problemem są finanse, które są żenujące - stwierdził Obrębski.