Dla ambasadora Ciechanowskiego szczególnie symboliczna jest nie data 8 maja, lecz 5 lipca 1945 roku. To w tym dniu rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii oficjalnie uznały Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej w Warszawie, wycofując uznanie dla rządu polskiego na emigracji.
Ambasador Ciechanowski wspomina, że kilka dni wcześniej otrzymał informację, iż rząd amerykański ogłosi swoją decyzję o uznaniu rządu z Warszawy dokładnie 4 lipca, w Dzień Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Polski dyplomata miał zwrócić się do władz amerykańskich, aby przesunęły termin o jeden dzień, ponieważ wielu polskich obywateli bardzo szanuje Amerykę i decyzja o cofnięciu uznania dla rządu emigracyjnego w dniu takiego święta byłaby dla nich wielkim rozczarowaniem. Władze amerykańskie przychyliły się do prośby ambasadora.
5 lipca 1945 roku można uznać z goryczą za koniec walki o polskie zwycięstwo w II wojnie światowej.
Marzec, maj, lipiec...
Obok 5 lipca 1945 roku jest kilka innych dat, które symbolizują poczucie przegranej przez Polskę 80 lat temu.
Szczególnie przygnębiająca jest data 27 marca 1945, gdy przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego zostali podstępnie uwięzieni przez sowieckie NKWD i kilka miesięcy później skazani w pokazowym procesie moskiewskim. Postępowanie władz sowieckich dobitnie pokazywało, że Moskwa nie zamierza respektować zapisów umowy jałtańskiej z lutego 1945 roku, które miały dawać Polakom podstawy do odbudowy niepodległego państwa. Zachodni alianci ograniczyli się do protestów, ale nie zamierzali zasadniczo zakłócać dokończenia - w sojuszu ze Stalinem - wojny przeciwko Niemcom.
Inna data, która pokazuje polską przegraną w 1945 roku, to miesiąc lipiec, gdy sowieckie oddziały rozpoczęły Obławę Augustowską przeciwko polskim oddziałom podziemnym. Przeciwko polskiemu podziemiu skierowano do walki ponad 40 tysięcy sowieckich żołnierzy, w tym wojsk NKWD oraz podległych sowieckiemu kierownictwu oddziałów Wojska Polskiego i Urzędu Bezpieczeństwa. Szacuje się, że w obławie zginęło co najmniej 600 osób, ale są przypuszczenia, że ofiar mogło być nawet do dwóch tysięcy.
Wkroczenie wojsk sowieckich na ziemie polskie już od początku 1944 roku i przez kolejne lata oraz zainstalowanie komunistycznej władzy przyniosło tysiącom obywateli represje, śmierć, więzienie, zsyłki. Stan taki często trwał właściwie aż do jesieni roku 1956.
Trudno nam to sobie wyobrazić
W momencie kapitulacji Niemiec nazistowskich obywatele polscy, którzy znaleźli się na Zachodzie, żołnierze, oficerowie, ale i więźniowie obozów koncentracyjnych, musieli podjąć zasadniczą decyzję: czy wracać do kraju, mimo groźby represji ze strony władz komunistycznych, i czy wracać do kraju, który wpadał w zależność od Związku Sowieckiego. Zastanawiano się, czy w ogóle wracać do zniszczonej Polski. Wielu nie miało dokąd wracać, ponieważ połowa polskiego obszaru państwowego z 1939 roku została włączona do państwa sowieckiego, za zgodą aliantów zachodnich.
Obywatele polscy, którzy o końcu wojny dowiedzieli się w Polsce, mieli przed sobą inne niełatwe decyzje: jeśli brali udział w konspiracji, to czy kontynuować opór, tym razem przeciwko Sowietom i władzy komunistycznej. Ci, którzy mieszkali we wschodniej Polsce, musieli opuścić ojczyznę i zgodzić się na tzw. repatriację do Polski pojałtańskiej, na ziemie poniemieckie. Większość obywateli musiała pogodzić się z nowymi warunkami, adaptować do nich i odbudować życie narodowe i indywidualne. Także ocaleni polscy Żydzi stanęli przed ogromnym dylematem: czy w ogóle da się odbudować życie żydowskie w Polsce powojennej, skoro około 90 procent Żydów zostało wymordowanych. Pogromy, przemoc i niechęć wobec Żydów po wojnie dopełniały poczucie apokaliptycznej katastrofy.