Śledczy szukali śladów związanych z zaginięciem 16-letniego Michała Karasia z Bielińca na Podkarpaciu. W środę przy użyciu specjalistycznego sprzętu sprawdzili dwa miejsca. Studnię, która przed laty została zakopana, i polanę niedaleko dyskoteki Babylon w Bielinach, w której w nocy z 19 na 20 sierpnia 2000 roku chłopak był widziany po raz ostatni.
- Michał Karaś z Bielińca na Podkarpaciu zaginął 25 lat temu. Jego rodzeństwo uważa, że chłopak mógł paść ofiarą przestępstwa.
- Śledczy przeszukali już między innymi zbiornik na działce sąsiadującej z budynkiem, w którym przed laty mieściła się dyskoteka Babylon oraz okoliczne studzienki kanalizacyjne.
- W środę sprawdzone zostały miejsca wytypowane po analizie zebranego w śledztwie materiału, w tym protokołów z ponownych zeznań świadków.
- W sprawie pojawił się nowy wątek. Ma dotyczyć potencjalnego sprawcy lub sprawców związanych z zaginięciem i śmiercią 16-letniego Michała Karasia.
ZOBACZ REPORTAŻ W TVN24 GO: Jak kamień w wodę. Tajemnica zniknięcia Michała
To kolejne działania terenowe w sprawie zaginionego przed ćwierć wieku Michała Karasia. W październiku ubiegłego roku policjanci z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, pod nadzorem prokuratora Michała Lasoty z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, przeszukali zbiornik, który znajduje się na działce sąsiadującej z budynkiem, w którym przed laty mieściła się dyskoteka Babylon, oraz okoliczne studzienki kanalizacyjne. Nie znaleźli tam jednak żadnych śladów chłopaka.
Miesiąc później weszli do budynku byłej dyskoteki. Podczas tych działań technicy zabezpieczyli na miejscu materiał dowodowy, który został przekazany do badań ekspertom z zakresu śladów biologicznych i krwawych z laboratorium kryminalistycznego w Rzeszowie. Jak przekazał nam prokurator Lasota, nie miały one jednak związku z zaginięciem 16-latka.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Użyją georadaru i magnetometru
W środę podczas terenowych działań wykorzystywany był georadar i magnetometr. Oba urządzenia wykorzystywane są przez policję w poszukiwaniach zwłok. Różnią się zasadą działania. Georadar wysyła w głąb ziemi fale radiowe, które odbijają się od struktur o różnej gęstości i wracają do urządzenia. Odbite sygnały pozwalają tworzyć obrazy warstw pod powierzchnią zakopanych obiektów, naruszonego gruntu, jamy grobowej lub przestrzeni, w których może znajdować się ciało. Z kolei magnetometr mierzy zmiany pola magnetycznego Ziemi. Reaguje na obecność materiałów ferromagnetycznych (np. żelazo, stal) lub zaburzenia w strukturze gruntu, które wpływają na to pole.
Georadar i magnetometr to nieinwazyjne metody poszukiwania potencjalnych miejsc pochówków. Ekspert dopiero po zbadaniu wyznaczonego gruntu - na podstawie obrazu uzyskanego na danym urządzeniu - jest w stanie określić, czy we wskazanym miejscu zachodzi konieczność przeprowadzenia kolejnych działań.
Z użyciem tego specjalistycznego sprzętu ekspert pod nadzorem prokuratora sprawdził dwie lokalizacje. Pierwsza to fragment placu koło budynku, w którym w 2000 roku mieściła się mleczarnia (dzisiaj jest tam sklep spożywczy). Drugie miejsce to polana w lesie niedaleko dyskoteki.
Obie lokalizacje zostały wytypowane przez prokuratora Lasotę po analizie zebranego w śledztwie materiału, w tym protokołów z ponownych zeznań wytypowanych przez niego świadków. Wśród nich byli m.in. znajomi zaginionego 16-latka, w tym także ci, którzy 19 sierpnia 2000 roku byli z nim na dyskotece. Przesłuchania odbyły się z udziałem biegłego psychologa śledczego.
- Jeden ze świadków wskazał, że ciało Michała Karasia może być ukryte tej polanie - mówi nam prok. Michał Lasota.
Działania rozpoczęły się w środę (7 maja) rano. W pierwszej kolejności odkopana została studnia na przeciwko dyskoteki. Działania były trudne, trzeba było usunąć kostkę brukową, a następnie oczyścić studnię z zalegającej w niej ziemi i śmieci. Jak przekazał nam prokurator Michał Lasota, w studni nie znaleziono żadnych śladów, które mogłyby mieć związek z zaginięciem Michała Karasia.
Następnie z udziałem eksperta z georadarem sprawdzono polanę w lesie, na której - według ustaleń śledczych, mogły zostać ukryte zwłoki 16-latka, ale i tam nic nie znaleziono. Działania zakończyły się około godziny 16.
W sprawie pojawił się też nowy wątek, ale prokurator - zasłaniając się dobrem śledztwa - na razie nie chce zdradzać szczegółów. Wiadomo jedynie, że dotyczy potencjalnego sprawcy lub sprawców, którzy mogą mieć związek z zaginięciem i śmiercią 16-letniego Michała Karasia.
- Nasze działania się nie kończą, śledztwo cały czas trwa, mamy zaplanowane kolejne czynności. Robimy wszystko, co możliwe, aby rozwiązać sprawę zaginięcia Michała Karasia - zapewnił nas prokurator Lasota.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Wielki Mistrz"
Babylon mieścił się w niewielkim dwupiętrowym budynku na uboczu Bielin. Właścicielem dyskoteki był 30-letni wówczas Marek K. pseudonim Wielki Mistrz. Mężczyzna prowadził też mieszczącą się po drugiej stronie ulicy mleczarnię. To obok niej mieściła się studnia, która teraz zostanie przeszukana.
K. pochodzi ze Stalowej Woli. Jako młody mężczyzna wyjechał do Legii Cudzoziemskiej. Do kraju wrócił przed 2000 rokiem. Jak ustalili śledczy, niedługo po jego powrocie z zagranicy sformowała się grupa przestępcza, w której K. pełnił ważną rolę. Miał werbować do niej m.in. znajomych z siłowni, którzy pracowali także na ochronie w jego dyskotece w Bielinach. Tam też mieli spotykać się członkowie jego grupy.
Chodzi o tak zwany "gang kantorowców" z Tarnobrzega, na czele którego - jak twierdzi prokuratura - stał "Wielki Mistrz", choć wiadomo, że nie przez cały czas, bo Marek K. wyjechał z Polski w 2002 roku.
Grupa miała działać w latach 2001-2005 na terenie województwa podkarpackiego, lubelskiego i świętokrzyskiego, gdzie - według ustaleń śledczych - dokonał serii brutalnych napadów na banki i właścicieli kantorów.
Pod koniec 2013 roku sąd skazał na więzienie sześciu członków tej grupy, w innym procesie kolejnego. Jednym ze skazanych był Tomasz K., który w zamian za niższy wyrok poszedł na współpracę z organami ścigania. To właśnie jego zeznania pomogły postawić zarzuty Markowi K.
W 2013 roku prokuratura wydała za Markiem K. list gończy. Mężczyzna został zatrzymany 22 września 2016 roku na lotnisku w Nowym Jorku. Dzień później był już w Polsce.
Prokuratura postawiła mu zarzut kierowania gangiem (przez niespełna trzy miesiące), dwa zarzuty udziału w napadach oraz zarzut oszustwa. Do wszystkich tych przestępstw doszło w 2002 roku. Sąd skazał Marka K. za nie na 13 lat więzienia. W 2024 roku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie o rok obniżył mu wyrok.
Śledczy mają w planie przesłuchać Marka K. w sprawie zabójstwa Michała Karasia. Będzie to jedna z ostatnich czynności w tym śledztwie.
Śledztwo po 23 latach
Śledztwo w sprawie zaginięcia nastolatka zostało wszczęte dopiero po 23 latach, 28 września 2023 roku, po zgłoszeniu, jakie w Prokuraturze Rejonowej w Nisku złożyła siostra zaginionego chłopaka. Toczy się z artykułu 148 Kodeksu karnego, który dotyczy zabójstwa. 16 października sprawę do dalszego prowadzenia przejęła Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu.
Sprawa ruszyła po zawiadomieniu, jakie w prokuraturze złożyli siostra i brat zaginionego 16-latka. Po tym, jak we wrześniu 2023 roku opisaliśmy sprawę w tvn24.pl i zainteresowaliśmy nią założycieli krakowskiego Archiwum X, spotkali się oni z rodziną i pomogli napisać jej wniosek do prokuratury o wszczęcie w tej sprawie śledztwa.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Rodzeństwo Michała uważa, że chłopak mógł paść ofiarą przestępstwa.
- Uważamy, że Michał mógł zostać zamordowany - mówiła nam Bożena Martyna, siostra zaginionego nastolatka. - Michał był osobą odpowiedzialną, nie sprawiał problemów wychowawczych. Opiekował się chorym tatą, pomagał w gospodarstwie. Nigdy wcześniej nie zdarzało się, aby nie wrócił na noc do domu. Nie był konfliktowy, nie miał wrogów - wskazywała.
Rodzeństwo wyklucza dwa inne scenariusze - samobójstwo oraz ucieczkę z domu.
Zatańczył z tajemniczą blondynką i przepadł
Sprawę zaginięcia Michała Karasia opisaliśmy szeroko w portalu tvn24.pl na początku września 2023 roku. Chłopak mieszkał z siostrą i ojcem w Bielińcu, małej wiosce na Podkarpaciu. W sobotę, 19 sierpnia 2000 roku, z grupą kolegów wyjechał na rowerze na dyskotekę do oddalonej o cztery kilometry miejscowości Bieliny i ślad po nim zaginął. Rodzina najpierw na własną rękę szukała chłopaka, w poniedziałek o zaginięciu poinformowała policję.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Nie udało się wiele ustalić, a o samych czynnościach policja z Niska, która prowadziła czynności w tej sprawie, informuje bardzo lakonicznie. Sierżant sztabowy Katarzyna Pracało, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nisku, przekazała nam, że w sprawie "zostało przesłuchanych oraz rozpytanych szereg osób, a otrzymane treści zostały poddane analizie i zweryfikowane". Sprawa zaginięcia Michała Karasia od blisko ćwierć wieku pozostaje tajemnicą.
Masz informacje o Michale? Zadzwoń
Śledczy po raz kolejny apelują do świadków o przełamanie zmowy milczenia. Zgodnie z artykułem 240 Kodeksu karnego, kto "mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu dokonaniu czynu zabronionego", w tym zabójstwa, "nie zawiadamia niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Osoba, która zeznaje nieprawdę, do więzienia może trafić nawet na osiem lat.
Osoby, które posiadają informacje na temat zaginionego Michała, były na dyskotece w Bielinach 19 sierpnia 2000 roku, lub mogą posiadać istotne w sprawie informacje, proszone są o kontakt z policją - można przyjść osobiście do Komendy Powiatowej Policji w Nisku, zadzwonić pod numer telefonu 47 826 33 10, skontaktować się z Prokuraturą Okręgową w Tarnobrzegu pod numerem 15 866 81 11 lub Fundacją ITAKA, która prowadzi poszukiwania Michała pod numerem 22 654 70 70.
Śledczy gwarantują informatorom anonimowość.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum rodzinne