- Ciało Roberta Wieczorka odnaleziono w namiocie pod szczytem Matragony w Bieszczadach 24 września 2000 roku. Tożsamość udało się ustalić po 24 latach, dzięki nowym informacjom tvn24.pl.
- W grudniu 2000 roku prokurator umorzył śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny, wtedy jeszcze NN. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę uznał samobójstwo.
- Rodzina Roberta Wieczorka chce wznowienia śledztwa. - Zasługujemy na prawdę o tym, co się stało. Naszym zdaniem ktoś stoi za jego śmiercią - mówi jego córka.
- Prokuratura Rejonowa w Lesku wszczęła w tej sprawie postępowanie sprawdzające w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
37-letni Robert Wieczorek mieszkał z rodziną w Warszawie. Miał żonę i dwoje małych dzieci. 31 maja 2000 roku wyszedł z domu i ślad po nim zaginął. Zabrał ze sobą koc, plecak i dokumenty. Kilka dni później zadzwonił na domowy telefon stacjonarny i poinformował żonę, że do domu już nie wróci. Przekazał też, że ona i dzieci "są już bezpieczni", ale nie wyjaśnił, co to znaczy.