Audio: Tak jest
dr Tomasz Karauda, Dawid Kacprzyk
W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł "Marsz 4 czerwca". Według organizatorów wzięło w nim udział blisko pół miliona ludzi. Politycy partii rządzącej określają go mianem "marszu nienawiści". - Mimo tego, że tak go nazywają, powiedziałbym, że był to marsz dobrych ludzi, którzy mają bardzo pozytywne chęci do tego, żeby Polskę naprawiać - mówił w "Tak jest" Dawid Kacprzyk, przewodniczący Nowej Generacji. Jego zdaniem to, jak obóz rządzący odnosi się demontrującej opozycji świadczy o tym, że "może nie widzą tego, co widzą młodzi ludzie, może wychowali się w PRL-u i już tam zostali". - Każdy, kto był i każdy, kto oglądał pozytwnie to oceni - mówił Kacprzyk i podziękował Donaldowi Tuskowi za to, że "Marsz 4 czerwca" się w ogóle odbył. - Zawsze w tłumie znajdzie się ludzi wkurzonych po prostu i wydaje się, że jest za co, gdy się myśli o prawach kobiet, o tym, co się wydarzyło w Pszczynie młodej kobiecie. Trudno dziwić się emocjom. Natomiast gdy szliśmy tym marszem, to było mnóstwo ludzi uśmiechniętych, radosnych. Ludzi, którzy idą za pewnym marzeniem i tęsknotą za Polską, którą chcieliby widzieć, która w jakiś sposób jest im odbierana - mówił dr Tomasz Karauda. Podkreślił, że proces ten nie był nagły, a jak "gotowanie żaby". - Powoli zabiera nam się pewne prawa, pewne niezależne instytucje i my tego nie odczuwamy, aż się robi tak gorąco - podsumował lekarz.