Wpływy z "małpek" pójdą na medyków. Jest projekt ustawy

shutterstock_124276690
Golbik: pierwszy raz od wielu lat mamy zgodę w społeczeństwie, aby ograniczać sprzedaż alkoholu
Źródło: TVN24+
Samorządy będą mogły przeznaczać wpływy z tzw. podatku od małpek na wezwanie personelu medycznego podczas interwencji związanej z przemocą domową wobec dziecka - zakłada projekt nowelizacji ustawy Ministerstwa Zdrowia. Argumentem za taką propozycją jest silny związek alkoholu z aktami przemocy domowej - czytamy w uzasadnieniu resortu. Potwierdzają to również badania.
Kluczowe fakty:
  • Propozycja MZ, przekazany do konsultacji społecznych, budzi pewne wątpliwości. - Gmina będzie musiała pokryć koszty interwencji ratownika medycznego z tzw. opłaty małpkowej, zamiast obciążyć NFZ - sygnalizują prawnicy.
  • Jak proponowane zmiany argumentuje resort zdrowia i co jeszcze znalazło się w projekcie?
  • Naukowcy przeanalizowali, jak picie alkoholu przez mężczyzn wpływa na życie i dobrostan ich bliskich. Wnioski? "Przemoc, zaniedbania oraz problemy finansowe i emocjonalne w rodzinach"
  • Więcej artykułów o tematyce zdrowotnej znajdziesz na stronach tvn24.pl.

Tzw. podatek od "małpek" to opłata od alkoholu sprzedawanego w opakowaniach poniżej 300 ml, z której 50 proc. trafia do gmin, a 50 proc. do NFZ. W projekcie Ministerstwa Zdrowia nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych resort chce doprecyzować, że gmina będzie mogła przeznaczyć tzw. opłatę małpkową na pokrycie kosztu udziału lekarza, ratownika medycznego lub pielęgniarki podczas procedury odebrania dziecka rodzinie w związku z przemocą domową.

Kto zapłaci za interwencję ratowników medycznych?

Chodzi o sytuację opisaną w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy domowej, gdy w razie zagrożenia życia lub zdrowia dziecka pracownik socjalny ma zapewnić dziecku ochronę, np. w rodzinie zastępczej. Przepisy stanowią, że pracownik socjalny taką decyzję podejmuje wspólnie z funkcjonariuszem policji, a także z lekarzem, ratownikiem medycznym lub pielęgniarką. - Mając na uwadze wątpliwości samorządów dotyczące prawidłowej realizacji przepisów - na przykład, czy możliwe jest w takiej sytuacji wezwanie zespołu ratownictwa medycznego - proponuje się umożliwienie pokrycia kosztów udziału w interwencji odpowiedniego personelu medycznego, z wykorzystaniem środków z opłaty "małpkowej" - zaznaczyło w uzasadnieniu MZ.

Prawnik Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy zaznaczył, że propozycja MZ doprowadzi do tego, że gmina będzie musiała pokryć koszty interwencji ratownika medycznego z tzw. opłaty małpkowej, zamiast obciążyć NFZ.

- Jeśli samorządy zgłaszają wątpliwości dotyczące tego, czy pracownik socjalny może wezwać zespół ratownictwa medycznego, to powinno to zostać doprecyzowane: tak, może - zaznaczył. Według Karciarza, propozycja MZ to sygnał dla gmin, że pracownik socjalny nie może wezwać zespołu ratownictwa medycznego, bo gmina zostanie obciążona kosztami. Po zmianach proponowanych przez MZ gminy mogłyby przeznaczać pieniądze z tzw. opłaty małpkowej na działania mające na celu realizację lokalnej międzysektorowej polityki przeciwdziałania uzależnieniom (obecnie na: „przeciwdziałanie negatywnym skutkom spożywania alkoholu”), a także na pokrycie kosztów udziału lekarza, ratownika medycznego lub pielęgniarki przy podejmowaniu decyzji o zapewnieniu ochrony dziecku w związku z przemocą domową.

Skąd takie zmiany?

MZ podkreśliło, że argumentem za możliwością przeznaczania tzw. opłaty małpkowej na wezwanie personelu medycznego jest silny związek alkoholu z aktami przemocy domowej. Badania dowodzą, że większość osób stosujących przemoc domową jest pod wpływem środków odurzających, w tym alkoholu - zaznaczyli przedstawiciele resortu.

W nowej wersji projektu ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi w porównaniu do starszej wersji przekazanej do konsultacji w marcu, MZ poszerzyło zakaz sprzedaży alkoholu – ma objąć stacje benzynowe i uzdrowiska. Jego zakup online miałby być możliwy tylko z odbiorem osobistym w sklepie. Nie uwzględniono w nim natomiast postulatu wysuwanego między innymi przez lekarzy - o wprowadzenie w całym kraju nocnej prohibicji. Pisaliśmy o tym w tvn24.pl.

Obecna wersja projektu powiela znaczną część rozwiązań z jego poprzedniej wersji. To m.in.: zakaz sprzedaży alkoholu w innej postaci niż płynna (np. kryształki, żele, pasty). Sprzedawca w przypadku wątpliwości co do pełnoletności kupującego miałby obowiązek żądać dokumentu potwierdzającego wiek. Projekt MZ przewiduje ponadto zakaz promocji piwa, w tym przez upusty, rabaty, pakiety i programy lojalnościowe, gry losowe, nagrody – obecnie zakazana jest reklama i promocja napojów alkoholowych z wyjątkiem piwa. Kary za nielegalną reklamę i promocję napojów alkoholowych miałyby zostać podniesione.

Konsekwencje ponoszą kobiety i dzieci

Argumenty MZ o tym, że większość osób stosujących przemoc domową jest pod wpływem środków odurzających, w tym alkoholu, potwierdza najnowsza analiza naukowców z z La Trobe University w Australii. Dokonali oni globalnego przeglądu badań na ten temat. "Nadmierne spożywanie alkoholu przez mężczyzn prowadzi do kryzysu, który dotyka miliony kobiet i dzieci na całym świecie. Powoduje przemoc, zaniedbania oraz problemy finansowe i emocjonalne w rodzinach" - zauważają we wnioskach.

Zespół prof. Anne-Marie Laslett przeanalizował dane z 78 publikacji naukowych, aby sprawdzić, jak picie alkoholu przez mężczyzn wpływa na życie i dobrostan ich bliskich. Wyniki swojej pracy naukowcy opublikowali w raporcie "Harms to Women and Children from Men's Alcohol Use: An Evidence Review and Directions for Policy". Według autorów w niektórych krajach nawet co trzecia kobieta żyje z partnerem, który pije w sposób ryzykowny. W takich domach dzieci są narażone na przemoc, zaniedbanie, gorszy stan zdrowia oraz mniejsze szanse edukacyjne i życiowe.

Skutki te są szczególnie dotkliwe w krajach o niskich i średnich dochodach oraz tam, gdzie utrzymuje się wysoki poziom nierówności płci.

- Konsekwencje picia sięgają daleko poza osobę, która sięga po alkohol. Kobiety i dzieci płacą wysoką cenę za picie swoich partnerów oraz ojców, ale polityki zdrowotne i społeczne rzadko uwzględniają ich doświadczenia. To poważna luka w światowym systemie ochrony zdrowia publicznego - podkreśliła prof. Laslett. Badacze w swoim raporcie szczególnie mocno skupili się na mężczyznach, ponieważ z ich ustaleń wynika, że to właśnie panowie piją częściej i w większych ilościach. Także oni częściej wyrządzają szkody innym, będąc pod wpływem alkoholu. W efekcie to kobiety i dzieci najczęściej ponoszą tego skutki: od przemocy i stresu, przez problemy finansowe, aż po rozpad życia rodzinnego i przerwy w edukacji dzieci.

Jak reagować na takie zagrożenia?

Prof. Laslett zwróciła również uwagę, że częstość i sposób spożywania alkoholu przez mężczyzn i kobiety różnią się w zależności od kraju, co wpływa na skalę problemu. W wielu miejscach świata świadomość, że picie innych osób – zwłaszcza mężczyzn – może wyrządzać poważne szkody kobietom i dzieciom, jest wciąż bardzo niska. - Polityki społeczne, gospodarcze i zdrowotne muszą być tak zaprojektowane, by reagowały na te zidentyfikowane zagrożenia - powiedziała.

Jako przykład wskazała Australię, która w oparciu o wyniki najnowszych badań łączących alkohol i przemoc domową, podjęła dyskusję o potrzebie wzmocnienia regulacji i działań profilaktycznych.

Zdaniem naukowczyni najskuteczniejsze są sprawdzone rozwiązania, takie jak podnoszenie podatków na alkohol, ograniczanie jego dostępności czy reklamy. Jednak zawsze należy je łączyć z inicjatywami, które pomagają zmieniać społeczne przekonania usprawiedliwiające przemoc i nierówne traktowanie kobiet oraz wspierają bezpieczeństwo i dobro dzieci. - Biorąc pod uwagę kontekst społeczny, w jakim dochodzi do krzywdzenia kobiet i dzieci w wyniku picia mężczyzn, interwencje muszą wykraczać poza standardowe polityki alkoholowe - dodał współautor raportu prof. Siri Hettige z Uniwersytetu w Kolombo. W jego opinii skuteczna pomoc wymaga działań na poziomie lokalnych społeczności, z udziałem pracowników ochrony zdrowia, wymiaru sprawiedliwości i instytucji społecznych.

Skala problemu

Według Światowej Organizacji Zdrowia poziom spożycia napojów alkoholowych na przeciętnego dorosłego Polaka to jest około 11 litrów czystego stuprocentowego alkoholu (rocznie) - mówiła w niedawnej "Debacie" w TVN24+ dr Bogusława Bukowska, dyrektorka Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. Dla porównania dodała, że średnie spożycie w krajach Unii Europejskiej to około 10 litrów rocznie.

Ekspertka zwróciła też uwagę na szkody społeczne i dzieci, które potrzebują profesjonalnego wsparcia, dlatego że wzrastają w rodzinach z problemem alkoholowym. - Szacujemy, że takich dzieci jest około miliona, to jest 13 procent dzieciaków do 18. roku życia, które muszą korzystać z pomocy psychologicznej i zapewne to nie są wszystkie dzieci, które naprawdę powinny z tej pomocy korzystać - mówiła.

Czytaj także: